
Już wkrótce maj. Nad Prosną, naprzeciwko teatru zakwitnie kasztan a do kaliskiego przybytku Melpomeny zaczną, jak co roku o tej porze, walić tłumy. Stop – marzenia pryskają, rzeczywistość jest bardziej okrutna, spotkań teatralnych, póki co, nie będzie. Żeby sobie ten dyskomfort choć trochę powetować proponuję powspominać przynajmniej kilka postaci ze światka aktorskiego – mistrzów sceny teatralnej a później także ekranów kinowych, związanych mniej lub bardziej z Kaliszem. Oprócz „teatralno-spotkaniowych” sentymentów pretekstem do podjęcia a tym numerze akurat tego tematu są przypadające jak raz a zasygnalizowane Sz. Czytelnikom ŻK w „Kalendarium” z ubiegłego tygodnia okrągłe rocznice związane z dwoma popularnymi aktorami związanymi z Kaliszem.
Nim o nich napiszę cokolwiek więcej – pozwolicie Państwo, że spróbuję „wyliczyć” także inne znane postacie ze świata teatru i kina, które także (choć niekoniecznie „równo…. lat temu”) we wspominkowych kaliskim kalendarzu teatru i filmu winny się znaleźć. Listę otwiera, rzecz jasna, „ojciec sceny narodowej” – Wojciech Bogusławski który wraz ze swoim zespołem przybył do Kalisza po raz pierwszy w końcu lipca 1800 r. (a więc i tu jest „okrągło”).
Pierwsze, entuzjastycznie (!) przyjęte przez kaliszan spektakle zaprezentował w szopie, stanowiącej pozostałość po zabudowaniach szpitala św. Ducha, przy tzw. Przedmieściu Warszawskim (obecnie skrzyżowanie pl. Kilińskiego i ul. Babinej). O Bogusławskim pisało już nie jedno „tęgie” (czyt. bardziej fachowe) pióro, ja mogę tylko zachęcić do lektury rozdziału poświęconego temu panu, a jeszcze bardziej – tajemniczemu epizodowi z jego pobytu w Kaliszu, w mojej książce „Sekrety Kalisza” (odrobina autoreklamy nie zaszkodzi, prawda?). W czasie, kiedy Bogusławski święcił kaliskie tryumfy, dokładnie w roku 1809, urodził się Juliusz Pfeiffer, aktor i reżyser, a także dyrektor teatru kaliskiego. Po raz pierwszy do Kalisza przyjechał w 1836 r., dwa lata później założył u nas własny teatr. Do dyspozycji miał scenę pierwszego (nie licząc tzw. teatru letniego Lubiejewskiego) budynku teatralnego, jaki stanął nad Prosną przy wejściu do parku. Wystawił na niej kilkanaście sztuk m.in. „Zemstę” Fredry. Uznawany był za „indywidualność teatru prowincjalnego (no, na to określenie można by się deczko zżymać – przyp. PS) lat 40. i 50. XIX w.” Zmarł w 1866 r.
Trzy lata później w zacnej kaliskiej rodzinie Szczepankiewiczów przyszła na świat Stanisława, później z męża Dobrowolska, choć bardziej znana z artystycznych pseudonimów: Dzirytówna, Doliwa. Występowała w teatrach Kalisza, Krakowa i Lwowa ale także włoskich (była też śpiewaczką). Była nauczycielką kolejnych gwiazd teatru i (już) filmu, m.in. Mieczysławy Ćwiklińskiej. Z kolei w październiku 1873 r. także w Kaliszu urodziła się Tekla Trapszo-Krywultowa. Związana z teatrami warszawskimi ale kilkakrotnie występowała też w rodzinnym mieście. Po raz pierwszy w lipcu 1900, kiedy wraz z siostrą Ireną i aktorami teatru Rozmaitości wzięła udział w otwarciu nowego gmachu Teatru Miejskiego – (poprzednika obecnego budynku teatru). Była pierwszą kaliszanką, która wystąpiła na srebrnym ekranie – w 1911 r. zagrała w filmie „Sąd boży” (według „Sędziów” S. Wyspiańskiego).
W 1907 r, w Kaliszu urodziła się Zofia Koreywo, absolwentka kaliskiego gimnazjum im. Anny Jagiellonki. aktorka i scenarzystka. W 1929 r. debiutowała rolą w niemym filmie „Ponad śnieg”, jednak sławę zyskała jako aktorka teatralna. Zmarła w 1991 r. A w październiku 1919 r. przyszła na świat Kazimiera Wilgusz, późniejsza Starzycka-Kubalska, bardzo popularna w Kaliszu „Kaja”. Związana z teatrami Krakowa, Kielc i Radomia, ale gdy w 1957 r. wraz z mężem Tadeuszem Kubalskim przyjechała do Kalisza, na dobre związała się z naszym miastem. Zagrała w ponad 150 sztukach. Zmarła w kwietniu 2005 r., do ostatnich niemal dni spacerowała ze swoim pieskiem po kaliskich plantach.
Kogo tam jeszcze mamy? – w styczniu 1929 r. urodziła się w Kaliszu Barbara Marszel, aktorka teatralna, filmowa, telewizyjna i estradowa. Także była absolwentką Jagiellonek. Związana ze scenami warszawskimi ale radiosłuchacze z całego kraju mogli ją co tydzień słuchać w popularnym cosobotnim „Podwieczorku przy mikrofonie” (pamiętacie: „Marszelówna – do tablicy”?) Zmarła w 1988 r.
No i Krystyna Borowicz – urodzona w Kaliszu w styczniu 1925 r. aktorka filmowa, zagrała m.in. w „Kochajmy syrenki”, „Wojnie domowej”, „Nie lubię poniedziałku”, „Podróży za jeden uśmiech”, „Stawiam na Tolka Banana” czy w „Nocach i dniach”. Zmarła w 2009 r.
Pora na kilku panów. W sierpniu 1921 w Kaliszu urodził się Jan Batory, reżyser filmowy i scenarzysta. W 1955 zadebiutował jako współscenarzysta i współreżyser filmu pt. „Podhale w ogniu”, później już samodzielnie zrealizował, nagradzany w wielu krajach, film „Odwiedziny prezydenta”. Reżyser m. in. „Lekarstwa na miłość”, melodramatu „Con amore”, „Dancingu w kwaterze Hitlera” oraz filmów dla dzieci i młodzieży „Karino”, „Jezioro osobliwości” i „O dwóch takich, co ukradli księżyc” (obecnie pewno dla części widzów pozycja obowiązkowa). Zmarł w 1981 r.
Z kolei w marcu 1934 r. urodził się Andrzej May, aktor, reżyser teatralny, dyrektor teatrów polskich. W 1953 r. ukończył kaliskie Liceum im. Tadeusza Kościuszki. Grał m. in. w filmach: „Krzyż Walecznych”, „Zamach”, „Rewizor” oraz (uwaga zacne panie)w serialu Rodzina Połanieckich. Zmarł w 1993 r.
Do tego zacnego grona trzeba by dorzucić jeszcze choćby Mieczysława Voita, urodzonego w 1929 r. w Kaliszu („Krzyżacy”, „Matka Joanna od Aniołów”, „Faraon” „Wesele” „Noce i Dni” i dziesiątki innych) – zmarł w 1991 r., Krystynę Mikołajewską (m.in. „Sara w „Faraonie”, kilka sezonów Kaliszu), Halinę Kowalską (umilała nam „Dobranocki dla dorosłych”, śpiewała w „Alternatywach”, sezon w teatrze nad Prosną), Krzysztofa Chamca (sezon w teatrze kaliskim), Edmunda Fettinga (takoż), Cezarego Julskiego (m.in. głos Freda Flinstona, trzy sezony w naszym teatrze) i… tu praca domowa – proszę uzupełnić ta listę.
Kaliszaninem jest też jeden z najlepszych operatorów filmowych – Zygmunt Samosiuk. Urodził się w marcu 1939 r. (rodzina mieszkała w willi na rogu Pułaskiego i Bankowej), asnykowiec, autor zdjęć do m.in. „Polowania na muchy”, „Krajobrazu po bitwie”, „Brzeziny”, „Dziejów grzechu” i wielu innych. W 1980 r. na festiwalu w San Sebastian otrzymał nagrodę główną za zdjęcia do „Golema”. Zmarł w 1983 r.
Pan Samosiuk to postać ze świata filmu, więc dla równowagi wzmianka o kaliskim aktorze, który wprawdzie z filmem nie miał do czynienia w ogóle (pewno szkoda, byłby wówczas zdecydowanie bardziej znany), za to w teatrze… Urodzony w marcu 1937 r. Ryszard Cieślak sięgnął po światową sławę. Aktorskie rzemiosło (choć, dalibóg, był czymś znacznie więcej niż rzemieślnikiem – był Artystą – przez wielkie A) doskonalił pod okiem Jerzego Grotowskiego w jego Teatrze Laboratorium. Potem w USA jako pierwszy aktor nieangielskojęzyczny został uznany za najwybitniejszego aktora Off-Broadwayu, a także „aktora największych nadziei” a jego kreacje określano jako „natchnione”. Ot, choćby rola niewidomego króla Dhritarasztry w „Mahabharacie”, słynnym spektaklu wyreżyserowanym przez Petera Brooka. Cieślak zmarł w 1990 r. a i tej osobowości – jak autoreklama to autoreklama – poświęciłem jeden z rozdziałów „Sekretów Kalisza”.
Poczet wybitnych aktorów i reżyserów związanych z Kaliszem można by jeszcze uzupełniać i uzupełniać – choćby o Izabellę Cywińską i co najmniej połowę jej zespołu teatralnego, „zwiniętego” przez nią potem do Poznania. Ale przydział łamów powoli się kończy, więc jeszcze kilka zdań o jubilatach. W pierwszym przypadku będzie to, niestety, okrągła rocznica śmierci. Oto dziesięć lat temu 24 IV 2010 r. zmarł w wyniku obrażeń doznanych w wypadku drogowym Wojciech Juliusz Siemion – aktor teatralny i filmowy. Urodził się w 1928 na Lubelszczyźnie, ale po II wojnie przeprowadził się do Kalisza. Tutaj kontynuował naukę (w klasie matematyczno-fizycznej!) w „Kościuszce”, jednocześnie zaczął uczyć się śpiewu w Szkole Muzycznej. Potem studiował na Wydziale Prawa KUL (ciekawostka podwójna – wybitny aktor studiujący… prawo, no i uczelnia katolicka kształcąca przyszłego członka PRON i posła z ramienia… PZPR) ale już jednocześnie był słuchaczem Studia Dramatycznego przy lubelskim teatrze. Dyplom PWST na wydziale aktorskim uzyskał w1951 r. ale jako aktor teatralny zadebiutował już właśnie w Kaliszu w 1946 w „Krakowiakach i góralach”. Członkiem kaliskiego zespołu teatralnego był zresztą jeszcze przez, bodaj, dwa sezony. Pamiętany z ról filmowych, i to niezapomnianych – wszak oglądaliśmy – z jego udziałem – choćby „Eroikę”, „Zamach”, „Zezowate szczęście”, „Barwy walki”, „Alternatywy 4”, „Ziemię obiecaną” i dziesiątki innych. Był też dyrektorem warszawskich teatrów Komedia i Stara Prochownia.
No i druga postać, która, dla odmiany, ma się dobrze i wciąż niezmiennie bawi kolejne pokolenia Polaków. Jerzy Kryszak urodził się w Kaliszu 24 kwietnia 1950 r. Dzieciństwo spędził w kamienicy przy ulicy Chopina, której podwórko sąsiadowało z posesją Fibigerów. Być może – jak czasami żartobliwie spekuluje – to artystyczne sąsiedztwo i wspólne zabawy z córkami Gustawa Arnolda III zadecydowały o jego przyszłych, jakże artystycznych losach. Ukończył wydział aktorski w krakowskiej PWST, na deskach teatru (Słowackiego) debiutował w 1974 r. W swojej teatralnej karierze grał – już w warszawskim teatrze Ateneum – m.in. Hamleta. Kinomanom i oglądaczom telewizji dał się też poznać w filmach: „Dagny”, „Wodzirej”, „Aktorzy prowincjonalni”, „Thais” i w serialach: „Popielec”, „Tulipan”, „Kanclerz” i „Alternatywy 4”. Ale pan Kryszak postrzegany jest przede wszystkim jako aktor estradowy, „kabareciarz” i parodysta. Pamiętacie choćby „Polskie zoo”? Swoje estradowe umiejętności chętnie prezentuje również w rodzinnym Kaliszu, do związków z którym chętnie się przyznaje i do którego raz po raz zagląda.
Piotr Sobolewski
Bieżący rok związany jest z okrągłym jubileuszem jeszcze jednej postaci związanej z teatrem. Z kaliskim epizodem Ivo Galla (bo jego mam na uwadze) związanych jest jednak sporo kontrowersji – poświęcę im zatem wkrótce osobny artykuł.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Po drugiej stronie to teraz betonują park, nawet resztki mostku Rephana nie uszanowali i zamontowali jakieś koszmarne rury. Teraz park lepiej oglądać na starych wydawnictwach bo na żywo grozi wizytą u kardiologa a teraz to prawie niemożliwe.