
Zarząd Stowarzyszenia Aglomeracji Kalisko-Ostrowskiej oraz samorząd Województwa Wielkopolskiego podpisały list intencyjny dla powołania Kolei Aglomeracyjnej. A zatem wiele wskazuje na to, że od przyszłego roku częstotliwość kursów pociągów w Kaliszu wyraźnie wzrośnie, co z pewnością jest dobrą wiadomością dla pasażerów kolei. Ale niekoniecznie dla kaliskich kierowców
Nie jest tajemnicą, że Częstochowska i Księżnej Jolanty to dwie najbardziej obciążone ruchem pojazdów kaliskie ulice. Każdej dobry przemieszcza się nimi około 40 tysięcy pojazdów – to około dwukrotnie więcej niż pozostałymi arteriami wylotowymi – Łódzką, Wrocławską czy Poznańską. W przypadku Częstochowskiej, nie natężenie ruchu jest jednak problemem, problemy generuje przejazd kolejowy zwłaszcza w godzinach porannego i popołudniowego szczytu komunikacyjnego.
– Nie tylko Księżnej Jolanty jest zablokowana ale także rondo na skrzyżowaniu Księżnej Jolanty z Częstochowską i Rzymską a z drugiej strony rondo na rozwidleniu Pokrzywnickiej i Starożytnej – opisuje problem mieszkaniec osiedla Szałe. – Niestety, dla przejazdu w Piwonicach nie ma alternatywy bo trudno za taką uznać objazd ulicami Galla Anonima i Ptolemeusza, choć niektórzy kierowcy, poirytowani przedłużającym się oczekiwaniem przed zamkniętym przejazdem, na to się decydują. Jeśli częstotliwość kursów pociągów ulegnie zwiększeniu, a wydaje się to raczej pewne, problem z przejazdem w Piwonicach będzie jeszcze większy – ubolewa rozmówca.
Władze Kalisza dostrzegają problem
Zdaniem prezydenta Krystiana Kinastowskiego budowa przez Miasto bezkolizyjnego przejazdu w Piwnicach na ulicy Księżnej Jolanty nie jest możliwa z dwóch powodów – ogromnych kosztów przewyższających możliwości budżetu Miasta oraz faktu, że problem dotyczy terenu należącego do PKP. – W tej sprawie wielokrotnie zwracaliśmy się do Polskich Kolei Panstwowych, właściciela infrastruktury kolejowej, aby problem przejazdu w Piwonicach rozwiązać. Z tego co mi wiadomo, PKP rozważa możliwość budowy bezkolizyjnego przejazdu na Księżnej Jolanty w ramach modernizacji linii kolejowej przebiegającej przez Kalisz, która jest już realizowana a której elementem był m.in. remont mostu kolejowego – wyjaśnia prezydent Kinastowski. Przyznaje, że zagadnienie jest trudne nie tylko ze względu na kwestie finansowania inwestycji ale również z uwagi na uwarunkowania terenowe – dość stromy zjazd w kierunku mostu na rzece Prośnie. Ale obiecuje, że władze miasta będą monitorować temat wiaduktu w Piwonicach.
(pp)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Co do uwarunkowań terenowych, to najlepszym rozwiązaniem byłby wiadukt wzdłuż Ks. Jolanty poziomo od ronda na Częstochowskiej, a za torami ślimaki wprowadzające na most i połączone z lokalnymi ulicami.
"teren należący do PKP" ... Może miasto powinno wystąpić z inicjatywą blokowania torów od czasu do czasu (jak np. rolnicy blokują drogi). Blokada torów może zmusiła by PKP do poważniejszego traktowania sprawy utrudniania życia społeczeństwu z powodu zamykania przejazdów na drogach o tak wysokim natężeniu ruchu, przy jednoczesnym nie planowaniu i nie realizowaniu przejazdów bezkolizyjnych.
Tu nie ma co monitorować. Od dawna czas na działania. Można zacząć od wyjaśnienia, czemu przejazd jest zamykany tak długo przed przejazdem pociągu i pozostaje zamknięty długo po jego przejechaniu. Że nie wspomnę o zamykaniu na długie minuty z powodu toczącej się kilka km/h drezynki. Ewidentne lekceważenie setek stojacych w kilometrowych korkach kierowców.
Dlatego bo cały mechanizm jest tak skonstruowany że jeden dróżnik zamyka jednym mechanizmem kilka przejazdów kolejowych w okolicy. Więc do puki pociąg nie przejedzie ostatniego z nich, nie może otworzyć żadnego. A pociągi ze względu na łuki torów występujące tam, jeżdżą wolno.
Ja jestem za ty aby robić co chwile blokady. Sam jednak nic nie zrobię potrzeba nas więcej. W końcu pieniądze się znajdą.
A może by pobudować na osiedlu piwnice peron i zrobić przystanek kolejowy, dla mieszkańców osiedla, klientów zmierzających na giełdę i pracowników WSK?