Reklama

Błogosławieni z kaliskiej ziemi cz. I

14/11/2020 07:00

 Tegoroczne obchody uroczystości  zarówno Wszystkich Świętych jak i Święta Zmarłych były bardzo nietypowe.  Zakaz odwiedzania w tych dniach cmentarzy, wynikający z faktu, że liczba dotkniętych brzydkim covidem rośnie w postępie niemal geometrycznym (absolwenci klas innych niż matematyczne – sprawdzają pojęcie w Internecie), zaskoczył i rozczarował wielu z nas. Nawiasem – onegdaj nastąpiło chyba  – jak mawiają przedszkolacy – pomieszanie z poplątaniem. Tak ściśle 1 listopada imieniny celebrują wszyscy ogłoszeni święci - dzień ten winien być więc obchodzony w atmosferze radosnego imprezowania, jak to na imieninach. Na cmentarz do naszych bliskich zmarłych należałoby - w poważnej zadumie - udawać się  natomiast nazajutrz, 2 listopada, bo wtedy przecież dopiero jest Święto Zmarłych (czy świętych? – bliżej nieokreślona przyszłość dopiero pokaże). Ale, zostawmy to, wróćmy do tematu. Sytuacja jest taka, że najwięksi chojracy i covidosceptycy zaczynają mięknąć. Z niepokojem śledzić statystyki w tej materii i z nadzieją patrzeć na… No, właśnie, na co? Na niebo? Odnawiać znajomości z czasem dawno zapomnianymi świętymi i błogosławionymi i ich o opiekę w tych trudniejszych czasach prosić. Oczywiście wielu do skuteczności  tego rodzaju niebiańskich  interwencji podchodzi sceptycznie ale są i tacy, którzy przypominają sobie o  świętych: Sebastianie, Batyldzie, Janie Bożym, Gertrudzie, Franciszku z Paoli, Benedykcie z Nursji czy Teresie z Avilii,  – orędowników w przypadkach chorób (zakaźnych) ewentualnie w ostateczności o św. Barbarze - patronce dobrej śmierci .

  Ponieważ w tej rubryce (jak zresztą i w całym „Życiu Kalisza”) jednakowoż zajmujemy się głównie naszym regionem, odwołajmy się – w tej i każdej z innych naszych trosk -  do naszych regionalnych przedstawicieli w niebiesiech.
Nie sposób nie zacząć od bł. Jolenty (Jolanty a także Heleny – tak się podpisała w jednym z dokumentów). Urodzona w 1244 r. w Esztergom (z polska - Ostrzyhomiu), który był wówczas siedzibą królewską a  do dziś jest siedzibą węgierskich prymasów jako córka Beli IV Arpada. Miała dwóch braci i pięć sióstr – wśród nich Kingę (późniejszą świętą) zwanej też Kunegundą, do której, jako 6 latka  przybyła do Krakowa. Kolejną jej siostrą była też Małgorzata (takoż po śmierci z aureolą), która zresztą pierwotnie miała być żoną Bolesława ale nie chciała porzucić życia mniszego. Dzisiaj na Dunaju w stolicy Węgier jest wyspa Małgorzaty, na której późniejsza święta, przyodziana w wór pokutny, się modliła i umartwiała. Po przybyciu do Krakowa Jolanta była wychowywana głównie przez krakowskich franciszkanów. Ślub z „naszym” księciem Bolesławem Pobożnym odbył się w 1256 r. a weselisko trwało kilka dni. Ona miała wówczas tylko12 lat i - by wszystko odbyło się „po bożemu’- dopiero po dwóch latach wyjechała z Krakowa do męża i wtedy „dopełniono” małżeństwa. Po wczesnej śmierci Przemysła I (brata męża)  wychowywała jego dzieci (w tym późniejszego króla Przemysła II), ustanawiała liczne fundacje kościelne, najczęściej franciszkańskie. W 1257 r. na rok przed oficjalnym przybyciem franciszkanów do Wielkopolski, sprowadziła ich do Kalisza i wraz z mężem ufundowała dla nich kościół pw. św. Stanisława Biskupa. Spowodowała, że konsekracja Jakuba Świnki na metropolitę gnieźnieńskiego w 1283 r. miała miejsce właśnie tam. Z Bolesławem mieli trzy córki – w tym Jadwigę - późniejszą żonę Łokietka, matkę Kazimierza Wielkiego, Elżbietę -  żonę księcia legnickiego Henryka Tłustego i Annę  – późniejszą klaryskę. Po śmierci męża i po poznańskim jego pogrzebie, na którym wystąpiła w symbolicznym, rozciętym na pół białym welonem,  wyjechała do siostry do Krakowa. A po śmierci  szwagra – Bolesława Wstydliwego – obie wstąpiły do franciszkanek.
 Kinga wnet w Starym Sączu stworzyła zakon klarysek a Jolanta wróciła do Poznania, by potem w Gnieźnie  założyć „własny” klasztor. Tam zmarła w  czerwcu 1298 r. (choć podaje się też daty nieco późniejsze). Starania o beatyfikację rozpoczęto już w 1631 r., sam proces miał miejsce dopiero w wieku XVIII a błogosławioną ogłosił ją papież Leon XII w 1827 r. A pół wieku później ogłoszono ja patronką Wielkopolski, a także Kalisza i archidiecezji Gnieźnieńskiej. Do Kalisza trafiły  relikwie - część kości miednicznej i jeden krąg. Po ich kradzieży w 1983 na szczęście ponownie wraciły do ołtarza w prawej nawie franciszkańskiej świątyni. Tam też znajduje się wizerunek błogosławionej autorstwa Tadeusza Kościelniaka. Bł. Jolenta, której zasług dla Kalisza nie da się przecenić, ma też w Kaliszu „swoją” ulicę, przy której modlą się (również za nas) w swoim klasztorze … ss. Klaryski.

  Bł. Rafał Melchior Chyliński (1694 – 1741) także związany był z zakonem franciszkańskim (choć uczył się w szkołach jezuickich). Przed wstąpieniem do zakonu był wojskowym w randze oficerskiej. I chociaż kaliski epizod jego posługiwania nie był zbyt długi (ale jednak był) to na tego błogosławionego (takowym ogłosił go Jan Paweł II w 250 rocznicę śmierci) warto zwrócić uwagę ze względu na szczególne działania tego kapłana w czasie.. epidemii, jaka dotknęła Kraków w latach 30. XVIII w. Otóż „Podczas pomroku, gdy wiele luda […] z zarazy […] zmarło […] to widział Sługa Boży Rafał, idąc do kościoła [ … ] Ludzie leżeli w barłogach, od których fetor niezmierny wypadał, (O. Rafał) bez obrzydzenia do nich przystępował, onym zbawienne nauki dawał, czym mógł, posilał, rozdając im chleb. (...) Przypominam sobie, że za dusze zmarłych, idąc do lazaretu i powracając do konwentu w odległości kilku staj, modlił się”. Może zatem i teraz…? Poza tym do bł. Rafała przylgnęło osobliwe określenie: „dziadowski biskup”, gdyż z biednymi dzielił się tym co posiadał a nawet wypraszał dla nich posiłki z klasztornych kuchni. Był także doskonałym spowiednikiem – do „jego” konfesjonału ustawiały się długie kolejki.

  Bł. Zofia Kamila Truszkowska (imię zakonne Maria Angela) herbu Trzaska urodziła się w 1825 r. w Kaliszu. Była córką pracownika Trybunału (dopiero co wybudowanego), chrzczona była w kolegiacie (ob. bazylice). Później jej rodzina przeniosła się do Warszawy. W wynajętym przez siebie mieszkaniu przy ulicy Kościelnej w Warszawie zorganizowała schronisko dla bezdomnych sierot i staruszek pn. „Zakład św. Feliksa” i w konsekwencji założyła zgromadzenie sióstr felicjanek, które tworzyły kolejne ochronki (tylko na terenie zaboru rosyjskiego zorganizowały 27 takich placówek). Po kasacie zgromadzenie przez cara – co było konsekwencją pomocy udzielanej przez tercjarki powstańcom styczniowym – siostry przeniosły się do Krakowa. Tam też bł. Maria Angela zmarła w 1899 r. a w 1993 r. Jan Paweł II ogłosił ją błogosławioną.

  Wyeksponowany w kaliskiej katedrze relikwiarz i nawiązujący do działalności bł. Franciszka Stryjasa zawieszony w pobliżu obraz prowokują czasem do pytań o tego lokalnego bohatera. Urodził się w 1882 r. w Popowie koło Iwanowic w rodzinie rolniczej. Miał siedmioro dzieci i choć także prowadził gospodarstwo we wsi Takomyśle koło Chełmc wykazywał też duże uzdolnienia pedagogiczne. Swoje marzenia o pracy katechety zrealizował - niestety, w tragicznych okolicznościach – w czasie niemieckiej okupacji. Po zamknięciu okolicznych świątyń (w Chełmcach, Godzieszach i Opatówku) i aresztowaniu i wywózce księży, Franciszek podjął dzieło religijnego przygotowania okolicznej dziatwy do  I Komunii Świętej. Docierał do konspiracyjnych rzecz jasna, punktów katechetycznych w kilkunastu miejscowościach w okolicy (czasem dwóch dziennie). Z olbrzymią ofiarnością i z narażeniem życia, przez prawie trzy lata do pierwszych Komunii – przyjmowanych w jedynym wówczas otwartym dla Polaków kaliskim kościele pw. Św. Gotarda - przygotował około 300 dzieci. Niestety – zadenuncjowany i aresztowany przez gestapo (na posterunek udał się, przekonany o swej niewinności, sam) był przesłuchiwany i torturowany -  najpierw w Opatówku a następnie w Kaliszu (na dzisiejszej ulicy Jasnej), gdzie po dziesięciu dniach zmarł w wyniku odniesionych obrażeń.  Rodzina powiadomiona o śmierci otrzymała krótką wiadomość: „Zabrać swojego księdza. Przyjechać z trumną”.  Ogłoszony, wraz z grupą 108 polskich męczenników z lat II wojny, błogosławionym przez Jana Pawła II w 1999 r. Pochowany na cmentarzu w Godzieszach, jego relikwie znajdziemy też w kościele w Chełmcach. Bł. Franciszek Stryjas jest patronem Kolegium Teologicznego Diecezji Kaliskiej.

  I jeszcze (w tym odcinku) kilka słów o bł. Ludwiku Bartosiku. Ludwik (imiona zakonne Pius Maria) urodził się w 1909 r. w podkaliskim Kokaninie a  uczył się w kaliskim gimnazjum im. Kościuszki. Został  franciszkaninem (to już kolejny błogosławiony z tego zakonu)  spełniającym zakonną posługę w Niepokalanowie.  Tam wkrótce został zastępcą Maksymiliana Kolbe, pełniąc jednocześnie obowiązki redaktora „Rycerza Niepokalanej” „Rycerzyka” oraz kwartalnika „Milles Inmmaculate”. Ale nastał mrok okupacji i, wymierzonej w Polaków – głównie przedstawicieli polskiej inteligencji – zbrodniczej działalności niemieckiej. Ludwik Bartosik pierwszy raz został aresztowany już we wrześniu 1939 r., osadzony w obozach Lamsdorf, Tanitz i Ostrzeszowie . Po trzech miesiącach zwolniony, ponownie   aresztowany przez gestapo razem z ojcem Maksymilianem Kolbe  w lutym 1941 r. Przewieziony na Pawiak, skąd trafił, jak i jego przełożony, do  Auschwitz, gdzie pracował (ponad siły) w komandzie budowlanym.  Tam niósł pomoc duchową współwięźniom . Twierdził: „dotychczas pisaliśmy i mówiliśmy innym, jak należy znosić cierpienie – teraz musimy sami praktycznie to przejść, bo w przeciwnym razie co warte byłyby nasze słowa”. Wielokrotnie bity i maltretowany,  po trzymiesięcznym pobycie w Auschwitz, zmarł w szpitalu obozowym w nocy z 12 na 13 grudnia 1941 r. Podobnie jak bł. Franciszek Stryjas, błogosławionym - wraz z grupą innych polskich męczenników z lat II wojny, został ogłoszony w 1999r. 
Opowieść o związanych z Kaliszem i okolicami błogosławionych dokończymy za dwa tygodnie. 
Piotr Sobolewski

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do