Reklama

Bronią 1000 miejsc pracy

17/10/2007 12:38

6 tys. podpisów w sprawie targowiska

Handlujący na kaliskim Nowym Rynku twardo walczą o to, by nie przenosić targowiska w inne miejsce na czas budowy podziemnego parkingu dla klientów Galerii Tęcza. Mówią, że są wielką częścią społeczności miasta, której zagraża bezrobocie

Handlowcy targowiska przy Domu Handlowym Tęcza to wielka społeczność. Niektórzy nazywają się nawet pracownikami jednego z największych zakładów pracy w Kaliszu. Tutaj wszyscy się znają. W razie potrzeby pomagają sobie, pilnują towaru, w ciągu dnia rozmawiają o swoich życiowych problemach, jedzą wspólne posiłki, częstują się kawą lub herbatą. Ceny ich towarów są niższe o kilkadziesiąt złotych od tych w sklepach w centrum miasta. Dlatego kaliszanie chętnie robią na targowisku rodzinne zakupy. 
– Pracuję tutaj dopiero od dwóch lat, ale mam kilkudziesięciu klientów. Przychodzą nawet całymi rodzinami, żeby się ubrać. Mój dzienny utarg to kilkaset złotych. Bardzo lubię swoją pracę i nie wyobrażam sobie innej – mówi Monika,  młoda dziewczyna, prowadząca sprzedaż odzieży w jednym z targowych kiosków.
– Kupiliśmy nasz kiosk za oszczędności. Kosztowało nas to około 10 tys. zł. Dlaczego tutaj? Dzięki tej pracy żyje się lepiej. Kto dziś by nas zatrudnił? Gdzie? Sami sobie stworzyliśmy warunki, sami dowozimy towar, sami go sprzedajemy. Miasto ma z nas dochód – opowiada 38-letni Tomek.
– Kiedy nas przeniosą na ul. 3 Maja, to przestaniemy istnieć. Jak my się tam pomieścimy? Każdy tydzień bez utargu to dla nas życiowa sprawa. Nie oszukujmy się, jak nas ruszą spod Tęczy, to tak, jakby zwolnili z pracy przeszło tysiąc osób – dodaje właściciel stoiska z odzieżą dziecięcą.

Zaczęło się protestem
Po tym, jak pojawiła się informacja o przyjęciu wniosku o wydanie pozwolenia na budowę Galerii Tęcza, na Nowym Rynku zawrzało (pisaliśmy o tym w art. ,,Nie damy wykurzyć się spod Tęczy’’, ,,ŻK’’ nr 40 z br.).  Miejscowi handlowcy nie chcą się zgodzić na budowę podziemnego parkingu, który miałby się znaleźć w miejscu targowiska.
– Dwa tygodnie temu spotkaliśmy się pod ratuszem, aby osobiście wyrazić swój protest. W ubiegłą środę  zebraliśmy już sześć tysięcy podpisów przeciwko budowie podziemnego parkingu. Listy z podpisami trafiły na ręce prezydenta miasta – mówi Anna Wesołowska, przedstawicielka handlujących na targowisku.
Zdaniem protestujących ich targowisko podzieli losy ryneczku, funkcjonującego niegdyś przy ulicy Górnośląskiej. Kilkunastu kupców przeniesiono wówczas na ulicę M. Konopnickiej. Dzisiaj w pięciu budkach oraz na  zardzewiałych straganach handluje z nich tylko kilka osób. Kupcy spod Tęczy zgadzają się jednak, że Galerii  jest potrzebne miejsce parkingowe. Niektórzy nawet się cieszą, że w mieście tyle się dzieje. Mówią, że nie są wrogami prezydenta i nie są nastawieni negatywnie do samej inwestycji. Mają jednak wielki żal, że nikt o nich nie pomyślał w tej całej sprawie.

Nie chcą stać biernie i patrzeć
– Ludzie nam się dziwią. Jasne jest jednak, że Galeria nam nie zagraża. To my zagrażamy handlowcom, chcącym zainwestować w nowej Tęczy, ponieważ klienci i tak będą robić u nas zakupy. Może larum jest zbyt wczesne, ale żal serce ściska. Tutaj szasta się ludzką pracą. Nie możemy stać biernie i przyglądać się, jak już teraz, bez naszego udziału, decyduje się o naszym losie – dodaje Anna Wesołowska.
Budowę podziemnego parkingu i jej sfinansowanie zaproponował wstępnie prywatny inwestor. Inwestycja może być warta nawet 12 mln zł. Do tej pory jednak nie ma żadnych konkretnych projektów. Jest tylko pomysł.
– Nie możemy rozmawiać o czymś, czego namacalnie nie ma. Na razie nie widziałem żadnego projektu budowy parkingu, nie dowiedziałem się, kto finansuje ewentualne przeniesienie targowiska spod Tęczy. Nie jest jasne również, w jaki sposób władze chcą załagodzić ewentualny konflikt kupców z tymi z  placu przy ul. 3 Maja – mówi Wojciech Pawlak, administrator obu targowisk. – Nagle coś się chce zmieniać, co od lat było niezmienne. Targowisk i małych sklepów nie tworzy się dla estetyki, lecz dla klientów. Dla estetyki buduje się supermarkety, hale targowe czy tzw. galerie. Rzeczywistość jednak pokazuje, że po dwóch, trzech latach przestają przynosić dochody. Niektóre znikają na zawsze. Targowiska były i są, a ich popularność nie będzie mniejsza niż dzisiaj, dlatego mam nadzieję, że uda się podjąć w tej sprawie wspólną, rozsądną decyzję – dodaje.
Tymczasem prezydent Kalisza uspokajał  protestujących kupców. – Gdyby mi na tym bardzo zależało, zebrałbym 60 tysięcy podpisów od ludzi, którym się to targowisko nie podoba. Ale nie zrobię tego, bo nie zamierzam likwidować waszych miejsc pracy. Chcę rozmawiać z kupcami. Zaproponujemy kilka koncepcji rozwiązania problemu. Wierzę, że dojdziemy do porozumienia. Mam nadzieję, że targowisko zostanie, ale też powstanie parking – mówił Janusz Pęcherz, zwracając się do kupców zgromadzonych w ubiegłą środę przed kancelarią w ratuszu.
A może zamiast parkingu podziemnego należałoby pomyśleć o nadziemnym. Kupcy mieliby dach nad głową, a kaliszanie około 100 nowych  miejsc parkingowych. A co najważniejsze, budowa parkingu nadziemnego mogłaby postępować etapami, bez usuwania kupców z targowiska.

Marzena Grygielska
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    normalny - niezalogowany 2007-10-23 20:31:24

    Bardzo dobrze że bronią miejsc pracy - TAK trzymać. Ale niech ten BAJZEL przeniosą gdzieś indziej ! Nie likiwdować ale przenieść w odpowiednie miejsce dla slamsów ! Słuszna inicjatywa.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do