Pod adresem Piekarska 2 stoi dzisiaj kamienica powstała, jak całe śródmieście, po 1914 r. Od kilkudziesięciu lat mieści się w niej znany sklep optyczny. Patrząc z tej perspektywy nie odkryjemy arcyciekawej historii, którą skrywają piwnice budynku – prawdopodobnie ostatni świadkowie życia studenckiej bursy, istniejącej tutaj do początków XIX w.
Chcąc zobaczyć jak nie-
gdyś wyglądało to miejsce, trzeba się cofnąć do końca XVI w., kiedy do Kalisza przybywają jezuici. Zakonnicy znaleźli hojnego fundatora w osobie ówczesnego prymasa polski arcybiskupa Stanisława Karnkowskiego (patrz il. 2). Owładnięty myślą utworzenia nowoczesnej szkoły dla młodzieży szlacheckiej i seminarium diecezjalnego, duszpasterz ok. 1584 r. kupuje kamienicę u zbiegu rynku i ulicy Piekarskiej, od wcześniejszych właścicieli zwanej Zarembówką. Przeznaczył ją na bursę dla studentów powstającego kolegium. W tym samym roku do nauki przystąpiło ok. 200 uczniów. Po przebudowie budynek stał się największą i najwyższą kamienicą w mieście. Zajmowała ona połowę długości ul. Piekarskiej do obecnej ul. Sukienniczej. Oprócz noclegowni mieściło się tu również seminarium. Obiekt oddano do użytku w 1595 r., a jego fasadę ozdobiono kamiennym kartuszem z arcybiskupim herbem i napisem „1595 Bursa Karncowiana et Seminarium”. Charakterystyczny herb z barankiem (patrz il. 4) dzisiaj jest eksponowany przed kaliskim muzeum. Dzieje seminarium w Kaliszu nie były długie. Już 15 lat później alumnów przeniesiono do Gniezna. Bursa tymczasem przetrwała nawet kasatę zakonu jezuitów (1773 r.). Wiemy też, że w XVII stuleciu ks. Łukasz Trzeski wybudował dla jej mieszkańców domową kaplicę Niepokalanego Poczęcia NMP. Może to właśnie jej podziemia odkryto w 1909 r. podczas prac w piwnicach kamienicy? Z relacji naocznego świadka, opisanej przez Władysława Kościelniaka, dowiadujemy się, że miało się tam znajdować pomieszczenie z czterema wrotami. Po otwarciu jednych drzwi w korytarzu prowadzącym w kierunku bazyliki św. Józefa znaleziono kilka starych trumien. Robotnicy wyciągnęli stamtąd szablę, którą do II wojny światowej rzekomo nosił dowódca Straży Grobu Pańskiego przy kościele św. Mikołaja.
Bazar emancypantki
Szkolnictwu bursa służyła jeszcze do 1819 r., kiedy to powstał obszerny klasycystyczny gmach gimnazjum męskiego (obecne I LO im. A. Asnyka). Opuszczoną przez uczniów i studentów kamienicę zagospodarowano w różny sposób; mieściła się tu i fabryka, i mieszkania, tymczasowo także magistrat oraz Bazar Szkolny Marii z Chrzanowskich Gałczyńskiej, ciotki Marii Dąbrowskiej, znany ze stronic „Nocy i Dni”. W powstałym ok. 1890 r. sklepie sprzedawano nie tylko przybory szkolne, ale również płyty zonofonowe, kilimy zakopiańskie według projektu Stanisława Witkiewicza oraz sławne wyroby platerowane Frageta. Najciekawsze było jednak to, że bazar prowadziła kobieta. Cóż w tym niezwykłego? Otóż według ówczesnym przekonań damie, do tego szlachciance, nie uchodziło zajmować się handlem. Z tego powodu Gałczyńską traktowano jako pierwszą emancypantkę w mieście. Jeden z ówczesnych konkurentów pani Marii, księgarz Hofmański poczuł się na tyle zagrożony, że opublikował specjalne ogłoszenie: „Wobec reklamujących się obecnie Bazarów Szkolnych, mam zaszczyt niniejszym oświadczyć, iż nie goniąc za błyskotliwymi nazwami przedsiębiorstwo, moje jak dotąd, tak i nadal prowadzić będę (...) wybór książek szkolnych i materiałów piśmienniczych sprzedaję nie drożej jak w Bazarach – o czym każdy interesowany przekonać się raczy” – anonsował. W 1914 r. pani Maria znalazła się w Petersburgu, a jej sklep wraz z całym domem spłonął w pożarze miasta. Na jego miejscu postawiono kamienicę w obecnej formie. Podczas powojennych remontów zmieniono kształt okien wystawowych z półokrągłego na prostokątne, zlikwidowano też ozdobne wazy znajdujące się pierwotnie na attyce.
Co o tym myślisz?
Czy na fasadzie kamienicy przy ul. Piekarskiej 2 nie powinna się znaleźć kopia arcybiskupiego kartusza, być może dodatkowo opatrzona odpowiednią historyczną informacją? Jego przywrócenie postulował już Tadeusz Pniewski, autor książki „Kalisz z oddali” z lat 80. XX w.
W obecnym budynku zwraca uwagę kuta balustrada klatki schodowej z dekoracją nawiązującą do secesji. W ścianie drugiego piętra znajduje się też niezwykle ciekawa nisza. Niestety, tak jak większość starych klatek schodowych w Kaliszu, i ta pozostaje w stanie skrajnego zaniedbania. Trzeba wyćwiczonego oka, żeby zobaczyć jej ukryte piękno.
Dyskutować można także o wykorzystaniu piwnic, z dużym prawdopodobieństwem kryjących relikty dawnej bursy (patrz il. 3). Dzisiaj podziemia są podzielone na szereg mniejszych pomieszczeń prowizorycznymi ściankami. Rozmarzając się, można jednak w tym miejscu zobaczyć stylowy pub lub restaurację. Wrocław ma swoją „Piwnicę świdnicką”, może Kalisz doczeka się swoich „Piwnic arcybiskupich”?
Komentarze opinie