Reklama

Były domokrążca ostrzega

20/08/2009 08:29

– Będąc akwizytorem sprzedającym urządzenia do nawilżania powietrza, oszukiwałem ludzi i manipulowałem nimi. Teraz żałuję i chcę ich ostrzec przed takimi, jak ja – mówi kaliszanin, jeden z byłych pracowników firmy, która ma swój oddział w Kaliszu

Kupujący najczęściej są nieświadomi, że manipulacji zostają poddawani nawet wchodząc do supermarketu – ułożenie produktów w takiej, a nie innej kolejności nie jest przypadkowe, podobnie jak ustawienie luster na półkach z owocami i zamontowanie białego światła. Zresztą, manipulacji jesteśmy poddawani nawet robiąc zakupy w zwykłych kioskach. Najbardziej bezbronny jest jednak klient firmy, która prowadzi sprzedaż bezpośrednią.
– Pracowałem kilka miesięcy w jednej z kaliskich firm i nie wytrzymałem – mówi mieszkaniec Kalisza. – Z każdym dniem zacząłem sobie coraz bardziej zdawać sprawę z tego, że organizuję ogromną mistyfikację. I w końcu nie wytrzymałem.
Mężczyzna zatrudnił się w firmie, która otworzyła swoje przedstawicielstwo w Kaliszu
Najpierw w prasie znalazł ogłoszenie i zgłosił się do biura. – Miałem pracować jako kierowca i zarabiać netto 2.400 zł – opowiada kaliszanin. – To okazało się fikcją. Po 5–dniowym szkoleniu w Elblągu dowiedziałem się, że będę sprzedawać urządzenia do nawilżania i odświeżania powietrza, do jonizowania itd. Mieliśmy przygotowywać prezentacje w domu klientów i namawiać ich do kupowania tego sprzętu. Samo urządzenie – nie powiem – jest bardzo dobre, ale dzisiaj rzadko kogo stać na kupno nawilżacza powietrza za 6 tys. zł. My z kolei musieliśmy robić wszystko, by namówić klientów do takiego wydatku.

Prezesie, niech mnie pan nie zwalnia...
Klientów wybierał dział telemarketingu, który umawiał przedstawiciela handlowego na spotkanie w domu. – Trzeba było zapakować sprzęt do samochodu i jechać pod wskazany adres, by dokonać prezentacji – dodaje kolejny pracownik firmy, który zrezygnował z pracy. – Sama prezentacja to wielkie show i ogromna manipulacja. Właśnie w tym zakresie byliśmy szkoleni. Obowiązywała zasada – nie dopuścić klienta do głosu, nie pozwolić mu na jakiekolwiek wątpliwości. Gdy tylko widziałem, że ktoś chce zadać pytanie, zbijałem go z tropu, albo odwracałem jego uwagę. W chwilach, gdy sytuacja wymykała się spod kontroli, udawałem, że dzwonię do prezesa firmy, by pozwolił mi, jednorazowo udzielić zniżki. Gdy widziałem, że ktoś się waha, odgrywałem scenkę, proponując, że  obniżę cenę o  950 zł . Mówiłem przy tym, że musze się skonsultować z prezesem i wybierałem numer do kolegi z firmy. Ten oczywiście wiedział, że to teatrzyk, obliczony na złamanie klienta i udawał groźnego prezesa firmy.  Rozmawialiśmy w trybie głośnomówiącym i ,,prezes’’ rugał mnie przy kliencie. A ja błagałem, by mnie nie zwalniał, by dał mi jeszcze jedną szansę... Rozmowa najczęściej kończyła się zastrzeżeniem ,,prezesa’’, że jeżeli nie sprzedam urządzenia, nie mam po co wracać do centrali firmy, bo moje wyniki są słabe, bo nie przynoszę firmie zysku i bez żadnych zahamowań udzielam klientowi 950–złotowego upustu... I osoby, który przysłuchiwały się tej rozmowie, najczęściej ,,pękały’’ – bojąc się, że przez nich stracę pracę, najczęściej decydowały się na kupno urządzenia. (q)

Więcej w Życiu Kalisza

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    zawiedzion - niezalogowany 2009-08-24 07:08:20

    To żadna rewelacja. Od dawna wiadomo, że akwizytorzy potrafią klientowi nawet kiełbasę z papieru wcisnąć, mówiąc że to naturalne mięso. Takie bzdety na czołowkę!?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    globtroter - niezalogowany 2009-08-20 12:21:30

    Tak jest również z ubezpieczeniami, czy kredytami!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    pauli - niezalogowany 2009-08-20 08:05:31

    co za szczerosc!!! Jednak w ludziach mieszka jeszcze sumienie....

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do