
Nasza redakcja gościła na przedświątecznym spotkaniu byłych zawodników, trenerów i działaczy piłkarskiej Calisii Kalisz. W tym roku odbyło się ono w restauracji „Emilia” w kilkunastoosobowym gronie
Od kilku lat takie spotkania stały się cykliczne i cieszą się dużym powodzeniem wśród piłkarzy związanych kiedyś z Calisią Kalisz. Ich pomysłodawcą był Andrzej Guzek.
- Lata lecą, a my spotykamy się coraz rzadziej, więc postanowiliśmy, że chocież raz w roku, przy zastawionym stole, w okolicy świąt Bożego Narodzenie trzeba się spotkać, powspominać, ale także porozmawiać o bieżących sprawach. Oczywiście najczęściej są to rozmowy dotyczące sportu, w szczególności piłki nożnej w naszym mieście. A organizatorami są tak naprawdę wszyscy, bo to przecież impreza składkowa – powiedział nam Andrzej Guzek, którego w koordynacji całości wspomagają Andrzej Kołaciński i Andrzej Tarczyński, który jak zwykle wzbogacił świąteczny stół znakomitymi swoiskimi specjałami.
W tym roku „Calisia” spotkała się w restauracji Emilia, a oprócz wspomnianych organizatorów zaproszenie przyjęli: Bronisław Adamkiewicz, Wojciech Arnold, Andrzej Darul, Krzysztof Grala, Ryszard Feszczuk, Piotr Kiszka, Ryszard Kokodyński, Marek Wąsik I, Marek Wąsik II, Zbigniew Sadowski, Zenon Witasiak, Mirosław Zaleski.
- Zaczynałem we Włókniarzu Kalisz jako trener znakomitej drużyny juniorów, która potrafiła wygrywać np. z Widzewem czy ŁKS. Potem tak się złożyło, że podnosiłem z dna sekcję piłkarską Calisii Kalisz, która praktycznie przestała istnieć. Udało się odbudować klub i znów stworzyć ciekawą drużynę. Nie ma co ukrywać, że wówczas nie wszyscy chcieli nam pomagać, niektórzy wręcz rzucali kłody pod nogi. Teraz zdrowie już nie to, ale czasami mam ochotę jeszcze raz spróbować pomóc Calisii, która od ładnych paru lat nie ma drużyny seniorów – mówił Bronisław Adamkiewicz.
W trakcie spotkania sporo mówiono też o szkoleniu młodzieży i nonsensach, które hamują prawidłowy rozwój futbolu.
- Często procedury bezpieczeństw są tak rygorystyczne, że dostępność boisk staje się ograniczona. Nie ma więc drużyn podwórkowych albo tzw. dzikich, które kiedyś były kuźnią talentów. Nie ma gdzie kopnąć piłki, dzieci nie mogę tego robić też na przerwach międzylekcyjnych, bo wszystko jest obwarowane przepisami. W klubach nie ma zaś należytej selekcji, bo najważniejsze są składki, które opłacają rodzice – mówili m.in. uczestnicy spotkania.
(dd)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Czy wśród wymienionych nie znajdują sie przypadkiem ci co zamordowali calisie?za czyje sie bawia?