Reklama

Cerkiewka w parku

26/07/2013 08:05

To musiało nastąpić. Skoro pisaliśmy niedawno o rozebranym soborze na pl. Jana Pawła II, żal nie poprowadzić opowieści dalej. Cerkiewka w parku, bo tak zwykliśmy mówić o tej niewielkiej świątyni, dopomina się swojego, chociażby niepełnego, portretu

Ku wiecznej pamięci
„W Imię Boże! Działo się w niedzielę 7 kwietnia Roku Pańskiego 1929 w mieście Kaliszu przy założeniu kamienia węgielnego pod budowę świątyni prawosławnej pod wezwaniem Apostołów Piotra i Pawła za rządów prezydenta Najjaśniejszej Rzeczpospolitej  Polskiej dr prof. Ignacego Mościckiego, I-go Marszałka Polski i Ministra Spraw Wojskowych Józefa Piłsudskiego, prezesa Rady Ministrów prof. Kazimierza Bartla, wojewody łódzkiego Wiesława Jaszczołta, starosty powiatu kaliskiego Antoniego Potockiego, prezesa Rady w Kaliszu Jerzego Dołęgi Kowalewskiego, prezydenta miasta Kalisza Mieczysława Szarrasa, za duszpasterstwa metropolity Kościoła Prawosławnego Autokefalnego [!] w Polsce Dionizego, dziekana Kościoła Prawosławnego okręgu warszawskiego Teodora Walikowskiego, proboszcza prawosławnej parafii kaliskiej przeora O. Hermana Kariakina (…)”  – głosi akt erekcyjny nowej świątyni w parku. Starannie wykaligrafowane pismo, oprawione w ramki, przechowuje parafia prawosławna. Z dalszej części dowiadujemy się, że kościół projektował Michał Zenowicz, a nadzór nad pracami trzymał Albert Nestrypke. Ukonstytuowany spośród parafian komitet budowy poprowadził Piotr Wojtulewicz, któremu pomagali: Jan Zaurow, Włodzimierz Juszczuk, Bazyli Osipow i Mikołaj Sowostjanow.

Kim byli?
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości sytuacja wyznawców prawosławia musiała być bardzo trudna. Znakomita większość z nich była Rosjanami. W czasie wojny żołnierze carskiej armii wyruszyli na front, a urzędnicy otrzymali nakaz opuszczenia rubieży i wyjazdu w głąb imperium. Rewolucja unicestwiła ich świat; życie ratowano ucieczką i emigracją. Rzeczpospolitą wybierało wiele rodzin inteligencji i małżeństw mieszanych (rosyjsko-polskich). Z historii szeroko znanych trzeba przypomnieć gehennę wybitnych artystów – rzeźbiarki Katarzyny Kobro (pochodzącej z arystokratycznego rodu Rosjanki) i jej męża, Polaka, Władysława Strzemińskiego, malarza. Z ogarniętej rewolucją Moskwy do Polski zdołała się przedostać rodzina Hartwigów, w której w 1921 r. w Lublinie przyszła na świat Julia, przyszła poetka. Jej mama Rosjanka, Maria Birjukow, nigdy nie pogodziła się ze stratą ojczyzny; odebrała sobie życie.
Nie znamy tak wyrazistych przykładów z Kalisza. Wiemy, że spolonizowali się synowie światłego wicegubernatora Pawła Nikołajewicza Rybnikowa (zm. 1855). Nad Prosną została z dziećmi Wiera Snaksarew, matka  Mikołaja i Natalii, w przyszłości Gałczyńskiej, o której niedawno pisaliśmy. Arkadiusz Pacholski w swoim eseju „Dezerterzy Jego Imperatorskiej Mości” (tegoż, „Widok z okna na strychu”, Gdańsk 1999) sportretował postać innego kaliszanina Piotra Osipowa (1899-1987), pochowanego na cmentarzu majkowskim. Ocalały z rewolucji niewiele lub niczego nie mówił o tym, co przeszedł w Rosji (stracił trzech braci) i jakim sposobem udało mu się wrócić do Kalisza. Nie doczekał bardziej sprzyjających czasów. „(…) Był żywym dowodem na to, że niepokój carskich władz oświatowych, wywołany niezmiernie szybkim polonizowaniem się urodzonych w Polsce Rosjan, miał swoje podstawy. Rodzice Pana Piotra mówili w domu po rosyjsku, ale on od dzieci na podwórku błyskawicznie nauczył się polskiego. Mówił piękną polszczyzną (...)” – charakteryzuje swojego bohatera pisarz. Bazyli Osipow, jeden z zaangażowanych w budowę cerkiewki w parku, z pewnością był z nim spokrewniony. Ile rzeczy byśmy zrozumieli lub pojęli lepiej, gdyby każdy z podpisanych pod aktem erekcyjnym opowiedział nam swoją historię…

Budowa
Ilu wyznawców prawosławia zostało bądź osiadło nad Prosną w latach 20.? Pewne przybliżenie daje pismo do władz miejskich z marca 1927 r., którym z powodu „powiększania się licznych parafian” występowano o zgodę na wystawienie kaplicy mieszczącej 500 osób; tymczasowa, urządzona w domu parafialnym, zwyczajowo zwanym Domem Popów (ul. Niecała 1), mogła zmieścić 120 osób.
Zaraz po wojnie prawosławni nie mieli gdzie się podziać. Budynek parafii przekazano w użytkowanie Policji Państwowej, a w soborze przy pl. Konstytucji, jak już wiemy, zagościli polscy żołnierze. Cerkiew wojskową pw. św. Jerzego, czyli dzisiejsze Centrum Kultury i Sztuki, jednoznacznie unicestwiły wydarzenia historyczne. Nabożeństwa odprawiano w kaplicy na cmentarzu przy rogatce (oddzielnie odbywały się nabożeństwa dla prawosławnych z armii ukraińskiej Symona Petlury internowanych w Szczypiornie).
Ostatecznie plany nowej cerkwi zostały zatwierdzone trzy miesiące po otrzymaniu urzędowej zgody na rozebranie wielkiego soboru , tj. we wrześniu 1928 r. Miesiąc później parafia otrzymała do wyłącznego użytkowania swoją dawną posesję przy Niecałej, choć dokument zastrzegał, że „przejęcie może nastąpić z chwilą uregulowania w drodze ustawodawczej losu całego majątku byłej cerkwi prawosławnej na terenie Rzeczypospolitej”. Budowa w części parafialnego ogrodu ruszyła niemal natychmiast i trwała kolejny rok. Miasto początkowo uchwaliło, że wspomoże dzieło  10 tys. zł, ale gdy się okazało, że na rozbiórkę soboru nie będzie państwowych pieniędzy, zapis zmieniono na „pewną pomoc finansową” (głosowanie rajców: 25 głosów za, 11 przeciwnych). Z placu ruin na Niecałą jechały też cegły z dawnej świątyni. W styczniu 1930 r. cerkiew stała w stanie surowym. Budynek wykańczano do września; w następnym roku został otynkowany. Świątynia nawiązuje do starej wezwaniem: św. Apostołów  Piotra i Pawła.    

W stylu fantazyjnym
Trudno powiedzieć, skąd bierze się rozpowszechnione przekonanie, że architektura cerkiewki w parku jest neoromańska. Co by miało tego dowodzić? Czysto dekoracyjny arkadkowy fryz obiegający korpus budowli, półokrągły wykrój okien, wieloboczna wieżyczka w fasadzie, podłużny plan? Z równym przekonaniem można stwierdzić, że to styl ruski (cebulaste hełmy z okienkami o wykroju kokoszników), albo bizantyjski, jeśli wziąć pod uwagę powielane w zdobieniach na zewnątrz i w środku krzyże greckie oraz ikonę nad wejściem. Przedstawia ona na złotym tle Chrystusa z Księgą w kanonicznym ujęciu ikonografii religijnej (Pantokrator  – Pan Wszechwładny). Wrażenie wschodniego „przepychu” wzmaga się po wejściu do środka, gdzie dominującym kolorem, mimo poszarzałych już dzisiaj malowideł ścian, wydaje się złoto. Polichromie, zwłaszcza części prezbiterialnej, pokrytej przeplatającymi się motywami roślinnej wici, również nawiązują do wschodniej ornamentyki. Natomiast postacie patriarchów (?) i aniołów, ukazane ponad łukiem wyznaczający przejście do prezbiterium, silnie zdradzają czas swojego powstania – międzywojnie. Kto jest ich autorem, niestety nie wiemy. Bliżej nie znany jest także architekt Michał Zenowicz. Możemy jedynie powiedzieć, że prawdopodobnie nie był on zawodowo związany z Kaliszem, skoro oprócz cerkwi jego nazwisko nie występuje w innych dokumentach pochodzących z okresu odbudowy miasta. Gdybyśmy znali więcej jego dzieł, można byłoby przybliżyć krąg inspiracji twórcy. Najbliższa analogia do form zastosowanych przez Zenowicza znajduje się na cmentarzu greko-rosyjskim przy rogatce – to hełmy kaplicy Kononowa z lat 80. XIX w. (styl ruski). Trzeba również wziąć pod uwagę żądania zleceniodawców oraz finansowe możliwości parafii. Ostateczna forma jest zawsze kompromisem.
 Jeszcze raz patrząc na zewnętrzne ściany, najciekawsze wydają się kapitele (głowice) pilastrów – ani nie są „romańskie”, ani „bizantyjskie”, ale jakby bliższe… celtyckim plecionkom z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Kimkolwiek był Michał Zenowicz miał przecież zadany niewiarygodnie trudny temat: jaką formę powinna przyjąć świątynia prawosławna, wyznania tradycyjnie wiązanego z zaborcą, w odrodzonej Polsce? Oprócz wiedzy potrzebna była doza fantazji oraz wyczucie harmonii. Łącząc te dary, można było umiejętnie wpasować budowlę w niewielką przestrzeń oddaną pod budowę. Pierwotnie niedaleko, przypomnijmy, płynęła Babinka.
Problemów stylowych nie miał poeta Eligiusz Kor-Walczak, który swój znany wiersz „Cerkiewka w parku” (tom „Pejzaż ze starym miastem”, Kalisz 1990) rozpoczął od wezwania: „Bizantyjska świątyńko tęskniąca codziennie…”. Ze wspomnień rodziny wiemy, że pan Eligiusz miał w domu ikonę, przed którą zwyczajowo zapalał świeczkę. Wydaje się, że pisarz, tak mocno związany z Kaliszem, mógł należeć do tej, z pewnością niewielkiej grupy osób, która w wielkiej cerkwi na pl. Konstytucji  widziała nie tylko znak „rosyjskiej opresji”.

Anna Tabaka,
Maciej Błachowicz

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do