Reklama

Co czeka polską oświatę w kontekście aktualnych i przyszłych zagrożeń? (IV)

11/02/2023 06:00

Wpływ postępującej ukrainizacji Polski na los polskiej edukacji
 Jak już wspomniano na wstępie opracowania, aktualna sytuacja polskiego systemu edukacji jest bardzo złożona. Na te wszystkie skomplikowane procesy, które w nim zachodziły od 2017 r., w lutym 2022 r. nałożył się kolejny element „układanki” dociążający ten system do granic możliwości. Światu ogłoszono rozpoczęcie wojny, a w Polsce całkowicie otwarto granicę z Ukrainą i w sposób niekontrolowany przyjmowano wszystkich przyjezdnych jako „uchodźców wojennych”. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, bo przecież nasza religia, tradycja i kultura nakazuje miłosierdzie, pomoc w potrzebie i otwarcie serc zgodnie z zasadą „Gość w dom, Bóg w dom”. Jednak ta sama zasada miłosierdzia i właściwej hierarchii odpowiedzialności i obowiązków oznacza, że sprawy naszego kraju i naszego narodu, powinny być nam zawsze bliższe i ważniejsze, niż interesy innych krajów i narodów. I ta sama zasada nakazuje nam, by pomagać innym w taki sposób, aby nie krzywdzić i nie narażać na niepotrzebną czy nadmierną szkodę własnego kraju, własnego domu i własnych rodaków. Tymczasem w marcu 2022 r. rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Łukasz Jasina, wygłaszając oficjalne stanowisko resortu stwierdził, iż my Polacy „jesteśmy tutaj sługami narodu ukraińskiego”. A w czasie gdy Polacy zajęci byli organizowaniem pomocy dla „uchodźców” i byli przekonani, że gdy tylko wojna się skończy, to „uciekinierzy wojenni” wrócą do siebie, w prawie polskim pojawiły się przepisy, które pozwalały na bardzo szybką zmianę struktury etnicznej naszego kraju, w tym m.in. Ustawa o pomocy obywatelom Ukrainy stanowiąca, iż po dziewięciu miesiącach od początku pobytu starać się oni mogą o pozwolenie na pobyt stały na trzy lata. Natomiast zapisy prawa o obywatelstwie, dawały prawo osobom, którym przyznano status uchodźcy, do starania się o uznanie za obywatela już po dwóch latach pobytu. Przypadek? Czy zaplanowany proces osiedlania Ukraińców w Polsce? Doprowadziło to do tego, iż w Polsce w bardzo krótkim czasie pojawiło się kilka milionów imigrantów z Ukrainy, a w polskich szkołach już w maju 2022 r. około 200 tys. uczniów z tego kraju. 

Brak miejsc w szkołach dla polskich uczniów 
Pomimo tego, że Minister Edukacji i Nauki Przemysław Czarnek pod koniec sierpnia 2022 r. zapewniał, że polska edukacja jest gotowa przyjąć kolejnych 200-300 tys. uczniów z Ukrainy, rzeczywistość była zupełnie inna. Już nawet w oficjalnych mediach podawano informacje o problemach z rekrutacją w roku szkolnym 2022/2023, braku miejsc w szkołach ponadpodstawowych, ale dla polskich uczniów, a także, że nie wszyscy polscy uczniowie mogli rozpocząć nowy rok szkolny. Urzędnicy udzielali wymijających odpowiedzi dotyczących faktycznych przyczyn tego stanu rzeczy. Podobnie sytuacja wyglądała jeśli chodzi o przedszkola – zabrakło miejsc dla polskich dzieci, ukraińskie były przyjmowane w pierwszej kolejności. Czasami jakieś wolne miejsce było oferowane polskiemu dziecku dopiero wtedy, gdy rodzice dziecka ukraińskiego zmieniali miejsce zamieszkania na bardziej atrakcyjne. W polskim prawie oświatowym, z małymi wyjątkami (wyjątek dotyczy lekcji z języka obcego, informatyki, przedmiotów zawodowych), nie ma określonych górnych limitów liczebności klas, nie można też w trakcie roku szkolnego tworzyć nowych klas (wymaga to zmiany m.in. arkusza organizacyjnego szkoły). Dlatego kolejnych uczniów z Ukrainy, którzy pojawiali się w trakcie roku szkolnego, przypisywano do klas już istniejących do tego stopnia, że niektóre klasy liczyły w granicach 40 uczniów. W szkołach dzieci ukraińskie otrzymywały obiady, polskie dzieci musiały czekać na listach rezerwowych. Częstą praktyką stało się, że polskie dzieci musiały się składać na wycieczki dla dzieci ukraińskich. 
Karano każdą niesubordynację ze strony dyrekcji szkół czy nauczycieli dotyczącą decyzji władz administracyjnych w kwestii „uchodźców”. Bardzo głośną stała się sprawa dyrektor zespołu szkolno-przedszkolnego, w jednej z gmin w województwie śląskim, gdzie po tym, jak dyrektor szkoły nie zgodziła się na wyłączenie bardzo dużej powierzchni szkoły z przeznaczeniem dla „przybyszów” z Ukrainy, otrzymała naganę od wójta gminy, a dodatek motywacyjny obniżono jej do...1 zł. Chodziło o natychmiastowe wyłączenie sali gimnastycznej, gabinetu pielęgniarki szkolnej, gabinetu pedagoga szkolnego, sklepiku szkolnego wraz z jadalnią, szatni uczniowskich oraz jednej z sal lekcyjnych, a dyrektor szkoły swoją decyzję motywowała (i słusznie) bezpieczeństwem i normalnym funkcjonowaniem zarówno dzieci polskich, jak i ukraińskich. Aktualnie dyrektor szkoły dochodzi sprawiedliwości w sądzie. 
Nastąpiło niszczenie języka polskiego poprzez celową podmianę zwrotów dotychczas używanych w języku polskim poprzez wprowadzanie do przestrzeni publicznej błędów językowych, np. „w Ukrainie” zamiast „na Ukrainie”, „do Ukrainy”, zamiast „na Ukrainę”. Nastąpiło również niszczenie tożsamości narodowej polskich dzieci, poprzez m.in. wprowadzanie obcych barw narodowych i symboli innego państwa na teren placówek oświatowych, zrównywanie ich z polskimi symbolami narodowymi. W wielu szkołach i placówkach oświatowych, w salach i na korytarzach, znajdowały się obok siebie: godło polskie i herb ukraiński, flaga Polski i flaga Ukrainy, hymn w języku polskim obok hymnu w języku ukraińskim. Dzieciom i młodzieży zalecano nosić przypinki z wstążeczek niebiesko-żółtych, zresztą przykład szedł z góry, bo większość nauczycieli też je nosiła. Dzieciom robiono zdjęcia z symbolami ukraińskimi, uczono ich piosenek w języku ukraińskim, a zdjęcia i filmiki zamieszczano w mediach. Oswajano nie tylko dzieci i młodzież, ale również całe społeczeństwo  z banderowskimi symbolami, okrzykami i „bohaterami”. Takim przykładem jest „Czerwona kalina” – często śpiewana na imprezach kulturalnych w polskich szkołach i innych placówkach oświatowych, czasem również w kościołach. Stowarzyszenie Upamiętniania Polaków Pomordowanych na Wołyniu przypomina  Polakom, że ta piosenka (z przyjemną melodią i ludowymi korzeniami) była hymnem UPA (Ukraińskiej Powstańczej Armii), której członkowie i sympatycy odpowiadali za rzeź wołyńską. A wykonywanie „Czerwonej kaliny” głęboko rani żyjących świadków historii i ich potomków, mieszkańców Kresów Wschodnich i jest propagowaniem banderyzmu. Na ulicach miast, podczas imprez kulturalnych, często pojawiają się również banderowskie hasła: „Slava Ukraini! Gierojom slava!” – okrzyki, z którymi szli mordować w bestialski sposób Polaków na Kresach członkowie OUN UPA (Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów). 
Do polskich placówek oświatowych wprowadzono podręczniki do historii Polski w języku ukraińskim „Polska i Ukraina nierozdzielnie powiązane” oraz  „Polska, zarys dziejów”. 

Brak miejsc na uczelniach i dyskryminacja polskich studentów
Jeszcze gorsza sytuacja miała miejsce na wyższych uczelniach. Polska młodzież w wielu przypadkach nie dostała się na wymarzone studia, pomimo składania dokumentów na kilka uczelni. Poszczególne uczelnie wprowadzały dyskryminujące polską młodzież zasady rekrutacji. Polacy za każde logowanie na wybraną uczelnię w celach rekrutacyjnych musieli wnosić opłatę w wysokości 85 zł, Ukraińcy byli zwolnieni z opłat. Dla Polaków na niektórych uczelniach ustalono tylko pierwszą turę rekrutacji w terminie do 7 lipca, a dla Ukraińców dwie tury do 31 sierpnia. Kolejna uczelnia informowała, że wyznaczane są odrębne limity przyjęć dla obywateli polskich oraz obcokrajowców. Dla obu grup kandydatów przygotowywane były odrębne listy rankingowe oraz inny harmonogram rekrutacji. W podobny sposób przyznawano miejsca w akademikach, a czasami polskim studentom anulowano wcześniej złożone w tej sprawie wnioski. Z wypowiedzi Piotra Glińskiego (Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego) wynikało, że w roku 2022 r. „na 864 osoby, które otrzymały stypendia, 560 to są Ukraińcy”. Nawet tego nie uzasadniono.
Przed świętami Bożego Narodzenia 2022 r., Radio Poznań podało, że w jednej ze szkół nauczycielka oznajmiła dzieciom, że w tym roku nie będzie śpiewania kolęd i dzielenia się opłatkiem, ze względu na dwójkę czy trójkę dzieci, które chodzą z nimi do klasy. Oczywiście chodziło o dzieci ukraińskie. A wydawałoby się, że nasze religie są bardzo podobne do siebie, a dzieci i młodzież z Ukrainy mogłaby poznać bliżej tradycje kraju, który ich tak serdecznie przyjął. Tych przykładów można by wymieniać jeszcze bardzo dużo i to we wszystkich sferach naszego życia. Dokąd to prowadzi? Czy te wszystkie działania zaistniały w sposób spontaniczny, czy są realizacją wcześniej zaplanowanej strategii, której celem jest  podmiana Państwa Polskiego w jakiś dwunarodowy i dwujęzyczny twór, w którym zgodnie ze słowami wicepremiera Jarosława Gowina, wypowiedzianymi jeszcze w 2019 r., Ukraińcy mają stać się naszą elitą. „My naprawdę ich bardzo potrzebujemy do roli przyszłych przywódców – biznesu, państwa, świata kultury itd.”. Jaką zatem rolę będą pełnić w przyszłości, aktualnie kształceni w tak dyskryminujących warunkach, polscy uczniowie i studenci? Jak długo utrzyma się jeszcze tak często modyfikowany opisanymi eksperymentami polski system edukacji.

To jeszcze nie wszystkie zagrożenia
Należy zdać sobie z sprawę z istnienia wielu innych zagrożeń, z którymi boryka się polska edukacja. Niektóre z nich pogłębiały się na przestrzeni lat z powodu braku diagnozy i rozwiązań systemowych, niektóre pojawiły się ostatnio ze względu na skomplikowaną sytuację geopolityczną Polski. Jeśli nie poprawią się warunki pracy i wysokość wynagrodzeń, już w niedługim czasie pojawią się ogromne niedobory kadry nauczycielskiej – aktualnie już jest problem z obsadą wszystkich wakatów w wielu szkołach. Bardzo obniżyła się też jakość kadr i poziom kwalifikacji. Problem pogłębi nowelizacja rozporządzenia w sprawie organizacji kształcenia, wychowania i opieki dzieci i młodzieży będących obywatelami Ukrainy, która przewiduje możliwości zatrudniania w publicznych placówkach oświatowo-wychowawczych, osób, które nie są nauczycielami. Zatrudnienie tych osób będzie następowało za zgodą kuratora oświaty. Celem rozwiązania jest usprawnienie procesu rozpoznawania specjalnych potrzeb edukacyjnych dzieci i młodzieży będących obywatelami Ukrainy, a także udzielania im pomocy psychologiczno-pedagogicznej.
Od wielu lat poważnym i nierozwiązanym problemem jest też nadmierna biurokracja w oświacie. Jednym z haseł wprowadzonej w 2017 r. reformy edukacji było m.in. „ograniczenie biurokracji”. To w tej sferze dopatrywano się głównego problemu obniżającego efektywność nauczania i obciążającego przede wszystkim nauczycieli, którzy zarzuceni byli obowiązkiem przygotowywania ogromnej ilości zestawień, tabelek, pisania sprawozdań, etc. Oczywiście rzutowało to na jakość pracy z uczniami, ograniczało czas przeznaczony na przygotowanie ciekawych lekcji i dbanie o wysokie efekty kształcenia. Okres „pandemii” i przejście na zdalną edukację jeszcze ten problem pogłębiły.
Kolejnym problemem jest brak etyki ze strony władz i ingerowanie w decyzje nauczycieli. Pod koniec roku szkolnego w 2022 r. najbardziej bulwersującą była sprawa podręcznika do przedmiotu „Historia i teraźniejszość” autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego. Niektórzy politycy apelowali do nauczycieli o niestosowanie tego podręcznika, ze względu na rzekomo bulwersujące treści w nim zawarte. W przyszłości, taki problem wymuszania określonych działań na nauczycielach, może dotyczyć każdego innego przedmiotu czy wydarzenia. Podręcznik jest zatwierdzony do realizacji przez MEiN, a autorem jest człowiek, który większość życia poświęcił publikacjom z zakresu historii i podręcznikom akademickim do historii. Był również autorem uznanych książek historycznych wydawanych w latach 80. w tzw. drugim obiegu pod pseudonimem Andrzej Albert. Mamy więc po raz kolejny do czynienia z łamaniem sumień nauczycieli. W takiej sytuacji należy korzystać z pomocy prawa, a w tej szczególnie z prawa oświatowego, a ono podpowiada nauczycielom aby nie ulegali takim naciskom, ponieważ to zespoły nauczycieli/nauczyciel mają prawo wyboru podręcznika spośród dopuszczonych do użytku szkolnego i wpisanych do wykazu, który jest podawany do publicznej wiadomości. Propozycję podręcznika lub materiałów edukacyjnych przedstawia się dyrektorowi szkoły, który po zasięgnięciu opinii rady pedagogicznej i rady rodziców, ustala zestaw podręczników obowiązujący w tej szkole przez co najmniej trzy lata szkolne i podaje tę informację do publicznej wiadomości. 
Edukacja w Polsce od lat boryka się z wieloma problemami ale zagrożenia, które pojawiły się aktualnie, choć dopiero teraz wychodzi na jaw, że niektóre z nich były przygotowywane dziesiątki lat wcześniej, są niewspółmiernie dużo poważniejsze, niż to, z czym borykano się jeszcze nie tak dawno. Czy będziemy w stanie przeciwstawić się tym zagrożeniom i uchronić naszą polską szkołę?

Zdzisława Piasecka – nauczyciel dyplomowany, wykładowca akademicki, wieloletni doradca metodyczny, autor publikacji dla nauczycieli

Foto: https://www.youtube.com/watch?v=csbkv5WnI60

[Wszystkie przypadki postępującej ukrainizacji przedstawione w niniejszym artykule, opierają się na danych zebranych przez konkretną organizację wolnościową. Zebrane dane dotyczą konkretnych szkół, uczelni i instytucji, w których miały miejsce cytowane wydarzenia.]

Treści zawarte w artykule wspierają:
– Stowarzyszenie Nauczycieli i Pracowników Oświaty „Nauczyciele dla Wolności”,
– Stowarzyszenie Zwykłych Ludzi,
– Ruch Społeczny Wolna Polska,
– Kalisz nie szczepi,
– Kaliska Grupa Działania,
– Wolni Ludzie – Kalisz,
– Poznańska Wiara Tej,
– Ogólnopolski Strajk Dzieci do szkół


 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do