Reklama

Co na obiad, Herr Komendant?

24/06/2016 12:02

Pierwszy budynek koszar wojskowych w Szczypiornie wzniesiono wkrótce po roku 1815, po ustaleniu „po wsze czasy granicy między Imperium Rosyjskim i Cesarstwem Pruskim”. Tak przynajmniej na temat najważniejszego przejścia granicznego między tymi dwoma mocarstwami pisała prasa przed dwoma wiekami, po skończonych obradach kongresu wiedeńskiego. Gros faktów dotyczących stojących po dziś dzień budynków
u dzisiejszych zachodnich granic Kalisza łączy się
z batalią o niepodległość Polski, jak również z dziedzictwem kulturowym tego regionu – grą w piłkę ręczną, popularnie zwaną szczypiorniakiem. Mniej wiadomo na temat samego budynku komory celnej, choć wychodzące na światło dzienne kolejne archiwalne fotografie pozwalają na coraz bardziej kompletny jego opis.

Mateusz Halak

 Na granicy światów
Tutaj w dniu 5 listopada 1830 roku granice Królestwa Polskiego przekroczył, opuszczając ojczyznę, Fryderyk Chopin – udał się do Drezna i dalej do Paryża. Ale kto o tym dziś pamięta, mijając w szalonym korowodzie aut dzisiejszą ul. Wrocławską na wysokości Centralnego Ośrodka Szkolenia Służby Więziennej?
Nie byłoby Szczypiorna w dzisiejszym kształcie, gdyby nie postanowienia z Wiednia z roku 1815. Miejscowość, którą do początków XIX wieku nieśmiało zaznaczano na mapach ziemi kaliskiej, stała się dynamicznie rozwijającą się komorą celną, głównym punktem w tranzycie między Rosją i Prusami przez całe XIX stulecie. Powstały wtenczas gmach koszar i urzędu celnego, w stylu klasycystycznym, był swojego rodzaju manifestem siły ich gospodarza.
Można by rzec, spoglądając na historyczne zdjęcia tego obiektu i porównując je z widokiem współczesnym, że przetrwał on do naszych czasów w stanie nienaruszonym, gdyby nie jeden szczegół, którego dziś już brak. To paradne wejście główne, z szerokimi schodami i parą flankujących je kasztanów. Nadgraniczny klimat tego miejsca ukazuje fotografia prezentowana obok, niedawno umieszczona na stronie Wirtualnego Muzeum Fotografii Kalisza. Pochodzi ona z ostatnich lat przed wybuchem pierwszej wojny światowej i prezentuje pracowników koszar (Kaserne Schmitz) na schodach wejściowych do budynku. Proszę tylko popatrzeć, jak wielki był kult cesarza niemieckiego Wilhelma II. Wystarczy tylko spojrzeć na jego poddanych – urzędników państwowych. Charakterystyczny podniesiony wąs chciał mieć wtedy chyba każdy. Z herbem czarnego orła w fasadzie miejsce to funkcjonowało do 1918 roku. Funkcjonowało również jako dom dla ponad stu pracowników koszar i budynku celnego. Stąd też w jego murach funkcjonowała jadłodajnia, wcale nie taka biedna.

Wyszynk
„Ratskeller” (lub w wymowie dawniejszej „rathskeller) to nazwa funkcjonującej w piwnicach budynków publicznych restauracji-piwiarni, przede wszystkim dla urzędników i funkcjonariuszy państwowych. Etymologia słowa wiąże się z tego typu lokalami fundowanymi w piwnicach ratuszy miejskich; stąd przedrostek „rat” – od słowa „rathaus”. W wieku XIX piwiarnie i jadłodajnie dla pracowników państwowych zakładano już nie tylko w magistratach. Ratskeller funkcjonował także w Szczypiornie. Wejście do niego znajdowało się na dziedzińcu budynku koszar w Szczypiornie, od strony południowo-zachodniej. Tuż za niepozorną drewnianą dobudówką do klasycystycznego gmachu koszar schodziło się schodami pod poziom gruntu, gdzie można było znaleźć zaspokojenie nie tylko dla ciała, ale i dla ducha.
Na zachowanej z czasu I wojny światowej fotografii wnętrz piwiarnio-jadłodajni pruskiej w Szczypiornie widzimy wysoki bar zdobiony kwiatami w butelkach po piwie, dużą przestrzeń na środku sali i ustawione w rogu pianino. To standardowe elementy wyposażenia wnętrz ratskellerów, które wizytowało się nie tylko po to, by napełnić żołądek, lecz również by odpocząć i pobawić się przy muzyce na żywo. A ponieważ w takich miejscach nie brakowało bogatych hulaków, głośne potańcówki wabiły jak światło ćmy także kobiety. Półmrok tego miejsca rozświetlały naftowe lampy i światło ognia zza ażurowych drzwiczek piecyka, tzw. kozy. Poczet pracowników koszar stanowiły osoby odpowiedzialne za funkcjonowanie tej stołówki. Byli więc palacze, sprzątający po imprezach oraz pracujący za ladą baru. Serwowano rozmaite dania – sznycle, szparagi z ziemniakami, zupy z knedlami i oczywiście kiełbasę. Nie mogło tutaj zabraknąć wybornego piwa od pruskich browarników, oczywiście z pianką na dwa palce. Na ścianach piwiarni nie mogło z kolei zabraknąć miejsca dla słów cesarza i patriotycznych przyśpiewek.
O Szczypiornie, przeważnie kojarzonym z funkcjonującym tutaj do 1918 roku przejściem granicznym, rozpisywała się prasa zarówno lokalna, jak i krajowa. „Goniec Polski” pisał w roku 1851: „W Królestwie Polskiem jest jedenaście komór I-szej klasy: Warszawa, Wierzbołów, Pepłów, Nieszawa, Pyzdry, Szczypiorno, Praszka, Granica, Michałowie, Zawichost, Tomaszów. [...] Warszawska komora pobiera cło od wszelkich towarów dozwolonych dla komór I i II klasy i przyjmuje na skład z innych komór [...]. Na niektóre tylko komory przywozić wolno: bronzy, alabaster, marmur – na komory Nieszawa, Szczypiorno. Wszelkie wyroby szklanne, zwierciadlane – na komory Nieszawa, Szczypiorno, Granica, Zawichost. Wyroby wełniane: na wszystkie komory klasy I. Wymienione dopiero co towary nie mogą być wprowadzane ani oclone na innych komorach” (zachowano pisownię oryginalną). Lokalny periodyk „Kaliszanin” także wspominał o najważniejszej z granic Imperium Rosyjskiego: „W każdą niedzielę kilkadziesiąt pojazdów dąży do Szczypiorno o mile stąd odległego; nic tam nie ma szczególnego: Komora Celna, kręgielnia, niewielki bór sosnowy, ale pomimo tego miejsce to od lat wielu jest w modzie, zawsze znajdziesz tam mnóstwo ludzi”. Tak postrzegano na początku XX wieku podkaliskie Szczypiorno.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do