
Fundusz Rozwoju Przewozów Autobusowych – element tzw. „Piątki Kaczyńskiego”, który miał być remedium na komunikacyjne wykluczenie małych miejscowości okazał się niewypałem. Paradoks polega na tym, że o ile wielu mieszkańców oczekuje lepszego skomunikowania ich miejscowości to samorządy nie składają wniosków na dotacje. Dlaczego?
Przyjęta w maju ub. roku ustawa o Funduszu Rozwoju Dróg Samorządowych zakładała usprawnienie transportu zbiorowego w miejscowościach do których dojazd był utrudniony lub niemożliwy, poprzez dopłaty do przejazdów.
Na poziomie województwa środkami miał dysponować wojewoda a obowiązek organizacji transportu spoczął na samorządach. Zachętą dla przewoźników miała być dopłata w wysokości 1 złoty do tzw. wozokilometra do 2021 roku i 0,8 zł w latach następnych. Samorządy z kolei były (i są) zobowiązane do dopłat do kwoty deficytu na danej linii komunikacyjnej w wysokości nie mniejszej niż 10%.
W 2019 roku z budżetu państwa na program przeznaczono 300 milionów złotych a w kolejnych latach wartość ta ma osiągnąć 800 milionów. Jakie są efekty po pierwszych miesiącach jego funkcjonowania?
W Wielkopolsce pula środków na ten cel w ubiegłym roku wynosiła 20 milionów złotych z czego wykorzystano jedynie... niecały milion.
Podobnie słabe zainteresowanie wykazują gminy powiatu kaliskiego. – We wrześniu 2019 roku jedynie gmina Żelazków wystąpiła do nas z wnioskiem i takie przewozy realizujemy – mówi Tadeusz Nowacki, prezes PKS Kalisz i dodaje, że umowa z Żelazkowem została przedłużona również na 2020 rok. I tylko z Żelazkowem.
Bubel prawny?
Warunkiem koniecznym otrzymania dotacji jest utworzenie nowej linii, która nie funkcjonuje od co najmniej 3 miesięcy od daty wejścia w życie ustawy.
– Według interpretacji Ministerstwa Infrastruktury stworzenie nowej linii jest proste. Będzie to np. utworzenie nowego przystanku na linii, na której dotychczas go nie było, wydłużenie linii, skręt w bok, itd. – wyjaśnia prezes Nowacki.
I choć pewnie wielu mieszkańców życzyłoby sobie lepszego skomunikowania, samorządy nadal nie wykazują zainteresowania rządowymi dotacjami. – W tym roku pula dotacji dla Wielkopolski wzrosła do 50 milionów złotych tymczasem w pierwszym rozdaniu wykorzystano jedynie dwa miliony. Czyli pieniądze są ale nie ma chętnych. Dlaczego? Chodzi o przepisy. Podczas spotkań organizowanych na terenie powiatu samorządowcy wyrażali obawy o to czy aby za rok, za dwa nie okaże się, że przepisy były błędnie zinterpretowane i należy pieniądze zwracać – ocenia prezes Nowacki i wyjaśnia, że dotację do przewozów z puli Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych może otrzymać również przewoźnik prywatny. (pp)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Z tego co mi wiadomo to i Żelazków się wycofał z tego bubla prawnego !!!!
PIS czego sie nie dotknie to spieprzy!!! Brawo PISSLamisci!!
A autobusów do Konina jak nie było, tak nie ma! No może poza... PKS Bytów o godz. 4.15.