Reklama

Czy dyrektorka teatru „musi odejść”?

01/02/2017 12:12

Urząd Marszałkowski w Poznaniu ogłosił konkurs na stanowisko dyrektora Teatru im. W. Bogusławskiego. Jako argumenty Departament Kultury podaje m.in. skonfliktowanie pracowników przez obecną dyrektor oraz spadek liczby widzów. Poprosiliśmy wywołaną do tablicy Magdę Grudzińską o ustosunkowanie się do tych zarzutów.

– Czy spodziewała się Pani, że konkurs zostanie ogłoszony?
– Nie do końca, choć po ostatnich rozmowach w Departamencie Kultury może powinnam. Moje ostatnie spotkanie z panem marszałkiem Markiem Woźniakiem odbyło się wiosną ub.r. Podczas niego pan marszałek powiedział, że jest zadowolony z mojej pracy i że prawdopodobnie mój kontrakt zostanie przedłużony. Natomiast o tym, że jednak ogłoszony zostanie konkurs, dowiedziałam się na początku stycznia, kiedy pan dyrektor Mazurkiewicz wręczył mi pismo od pana marszałka.

– Jaka była argumentacja?
– W piśmie nie było żadnej argumentacji.

– W mediach jednak się pojawiła.
– Byłam zdziwiona przede wszystkim wypowiedziami pana dyrektora Mazurkiewicza, że rzekomo wywołuję konflikty w zespole, że współpraca ze mną jest trudna. Wiedziałam już wcześniej, że nie podobały mu się moje decyzje repertuarowe. Zaskoczyło mnie jednak, że pan dyrektor tak lekko rzuca oskarżenia o wywoływanie konfliktów, a przecież skoro dochodziły do niego takie informacje, to powinien w jakiś sposób zareagować wcześniej, poprosić mnie o wyjaśnienie, porozmawiać, ewentualnie zaproponować mediacje, a tu nic takiego się nie wydarzyło.

– Taka sytuacja ma miejsce w jednym z urzędów ościennej gminy, gdzie wkroczyła Państwowa Inspekcja Pracy. Czy w teatrze jakiekolwiek instytucje ingerowały?
– Nie. Nigdy nie było nawet jakichkolwiek sporów ze związkami zawodowymi, nie wpływały do mnie skargi. Jeżeli coś się dzieje nie tak i współpraca z dyrektorem jest utrudniona, to podejmuje się rozmowy, jest po nich „ślad w papierach”, kolokwialnie mówiąc. Potem sporządza się protokół rozbieżności, można wejść nawet w spór zbiorowy, są to konkretne procedury, które się stosuje w momencie, kiedy załoga nie może się dogadać z dyrektorem. Tutaj nie mamy takiej sytuacji.

– Zaczęła Pani kierować dość zgranym zespołem.
W jaki sposób próbowała Pani nawiązać z aktorami i pracownikami nić porozumienia?
– Wprowadziłam m.in. zwyczaj spotkań kwartalnych. Raz na kwartał proszę cały zespół teatru na spotkanie, na którym mówię o tym, co się wydarzyło, co w ciągu najbliższych trzech miesięcy się wydarzy, jakie są kolejne plany. To jest też czas na rozmowy, zadawanie pytań itd. Wynika to z szacunku dla zespołu. Zależy mi na tym, by każdy czuł się partnerem, by każdy był dobrze poinformowany o tym, co robimy. Wielokrotnie powtarzałam, że do mnie można zawsze przyjść, nigdy nikomu nie odmówię spotkania. Od tego zresztą zaczęłam pracę tutaj, od indywidualnego spotkania z każdym pracownikiem. Taka rozmowa miała mi ułatwić poznanie wszystkich i danie do zrozumienia, że każdy jest dla mnie ważny. Jeśli chodzi o zespół aktorski, to obiecałam, że każdy dostanie przynajmniej jedną nową rolę w sezonie. Każdy dostał szansę, mógł się wykazać.

– Ilu pracowników liczy teatr?
– Etatów mamy 69.

– Jaki staż pracy mają te osoby?
– Średniej nigdy nie liczyłam, ale jeśli chodzi o zespół aktorski, to w momencie objęcia przeze mnie dyrekcji aktorka, która była najkrócej w zespole, pracowała tu już 7 lat.

Więcej w Życiu Kalisza

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    przemek - niezalogowany 2017-02-06 14:16:13

    Słabo jest w naszym teatrze. Ponad rok nie byłem na żadnym przedstawieniu, bo nie ma na co iść. Z tego powodu zacząłem jeździć do teatrów do Warszawy, czego w ogóle nie żałuję, wręcz przeciwnie. Inna liga.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    ana - niezalogowany 2017-02-05 17:15:16

    Dokładnie nie ma na co chodzić, zmuszeni jesteśmy jeździć do Łodzi, Poznania, Wrocławia i Warszawy

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    kola - niezalogowany 2017-02-05 15:31:00

    Dla czego teatry wzorem lat 70, 80 nie wyjeżdzają poza Kalisz do miejscowości jak Kozminek , Stawiszyn , Lisków itd. są ladne sale widowiskowe , sceny , zaplecza dla aktorów no i kasa dla teatru , pamiętam teatr Gniezna i Kalisza

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    MM - niezalogowany 2017-02-03 15:47:22

    To wielki żal ale naprawdę w ostatnim czasie nie ma repertuaru,który by zachęcał do pójścia do teatru.Chodzimy co prawda, prawie na każde przedstawienie ale to jest niestety wieloletni" rozpęd" i nadzieja może tym razem będzie lepiej.Ale nie jest.Czy zawsze i wszędzie mamy być edukowani ?Przecież poprzednie ekipy na siłę nie starali się nas uczyć a teatr był pełny .Czyli coś jest jednak na rzeczy.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    f - niezalogowany 2017-02-01 15:04:27

    Bardzo kiepska ta pani. Nie zachęca niczym do przyjścia do teatru. Nawet te słynne spotkania teatralne to już nie to samo co kiedyś. Pora odejść Pani Magdo.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do