
Czy ulicą Ostrowską dojedziemy wprost do Ostrowa? Odpowiedź brzmi – nie; choć gdyby spojrzeć na mapę, i wyznaczyć linią przedłużenie Ostrowskiej, zgodnie z rosnącą numeracją domów, faktycznie, pomijając różne, nazwijmy to przeszkody zarówno naturalne jak i mające rodowód cywilizacyjny, przetniemy miasto – sąsiada za dawną granicą rosyjsko-pruską. Dziś słów parę o Ostrowskiej, która nie miała szczęścia trafić zbyt dużo razy na kadry fotograficzne. Ale są na szczęście jeszcze mapy i ludzkie wspomnienia. Z pomocą zwłaszcza tych drugich, przespacerujemy się dawną Ostrowską, w czasach gdy wzdłuż niej płynęła sobie smętna struga…
Wiadomo, że bite drogi w kierunku południowego zachodu, równoległe do ulicy Górnośląskiej – tej najważniejszej arterii tej części przedwojennego Kalisza, powstały z jednej właściwej przyczyny, którą była budowa dworca kaliskiego na początku XX wieku. Wiadomo też, że kaliski banhof był niczym katalizator dla urbanizacji tej części naszego miasta. Tutaj w utopijnych planach architektów i urbanistów miała powstać burżuazyjna dzielnica Kalisza, na podobieństwo ulic Kazimierza Pułaskiego i Śródmiejskiej czy alei Wolności. I pewnie tak by wyglądała Asnyka, Legionów, Górnośląska i Ostrowska, gdyby nie Wielka Wojna z roku 1914, która obróciła Kalisz w wielką stertę kurzu. Jeszcze przed pierwszą wojną światową, na moment dziejowy, z dzisiejszą Ostrowską wiązano wielkie plany urbanistyczno – architektoniczne, choć, jak pokazują mapy Ostrowskiej de facto jeszcze wtedy nie było. Bezimienna uliczka na której miały wznieść się wielkie czynszowe kamienice, została wkreślona w plan Bukowińskiego 1908 roku.
Ta i równoległe do niej, zabudowywano jednak znacznie wolniej, niż traktowały o tym ambitne plany magistratu. Do 1918 roku, miast pysznych fasad, powstało tu kilka niskich, niebogatych czynszówek, z małymi sklepikami i zakładami prywatnej inicjatywy w podwórzach. W dodatku do kalendarza na Szkołę Rzemiosł z roku 1908, można wyczytać przestrzenny wysiłek, jaki postawiło przed sobą miasto po „podłączeniu się” do systemu kolei Warszawsko – Kaliskiej, połączonej z systemem kolei pruskich. Rozmiar nowych dzielnic zachodnich, przewyższał powierzchnią całe ówczesne śródmieście wraz z dzielnicami wschodnimi i północnymi. Tak wielkie budowanie, by połączyć centrum z dworcem, jednolitą zabudową mieszczańską, było zadaniem awykonalnym dla nie aż tak bogatego magistratu. Mimo to, jak przekazuje Maria Dąbrowska w Nocach i Dniach interesy na „placach” w stronę kolei, szły dobrze, choć w rzeczywistości, budowano tam niewiele.
W 1914 roku, centrum naszego miasta zostało obrócone w gruz i popiół, a sławetna kaliska fabryka kurzu, pracowała na pełnych obrotach jeszcze długo po 1918 roku. To czas kolejnego, ale zupełnie innego rodzaju funkcji Ostrowskiej – tym razem, jako schronienia i buforu mieszkalnego dla pogorzelców z centrum miasta. W południowo – zachodnich dzielnicach, tam gdzie dzisiaj stoi kościoł Miłosierdzia Bożego, aż po zabudowania szkolne przy Serbinowskiej, pomiędzy nielicznymi kamienicami i coraz większą ilością domów i dworków podmiejskich, kwitły sady i uprawiano pola. Ten, powiedzielibyśmy dzisiaj sielski krajobraz, był prawdziwym zbawieniem dla uciekinierów z kamienic w centrum. Tutaj bowiem, nie było aż tak trudno o jedzenie i picie, gdyż gospodarze wielu takich domów, trzymali zwierzynę i produkowali własną żywność.
Kontrasty, czyli obraz miasta jak w soczewce
Ulica Ostrowska wyglądała wówczas, a więc na początku międzywojnia, zupełnie inaczej, niż dziś. I pomijam tutaj oczywiste niepodobieństwo wynikające z powstałej w PRL, zabudowy blokowej. Bardziej zwracam uwagę na ukształtowanie i urządzenie tych terenów. Na planie miasta z 1934 roku wykonanym (bądź zamówionym?) przez Wydział Aerofotogrametryczny LOT-u, widać linie hipsometryczne, czyli wysokości terenu. Pomiędzy ulicami Ostrowską i Adama Asnyka, linie te układają się w występującą na całej długości tych ulic, charakterystyczną formację, której rodowód, zdradzają nam co starsi mieszkańcy tych terenów. Otóż, wzdłuż Ostrowskiej, niemal przez całą jej długość biegło koryto dawnego strumienia, który wówczas, czyli w latach 30. XX wieku, był już częściowo skanalizowany, a częściowo, pozostawiony jako rów. Rów ten spełniał zasadniczą funkcję – oddzielał działki przypisane do ulicy Adama Asnyka, od tych znajdujących się przy Ostrowskiej. „Geodezyjny rów” gromadził nadmiar wody podczas ulew i odprowadzał ją aż do tzw. dołka, czyli dzisiejszego skrzyżowania ulic Handlowej, Ostrowskiej i Skalmierzyckiej. Może stąd brały się wieczne błota u stóp Starego Cmentarza Żydowskiego? Zdjęcia tych terenów przekonują do przyznania racji tej hipotezie. Potwierdzają to także słowa kilku mieszkańców Ostrowskiej, których spotkałem w swoim życiu. W 1934 roku, tereny te, choć nie intensywnie, to podlegają wyraźnej urbanizacji. Choć to, parafrazując tytuł utworu Dawida Podsiadło, raczej małomiasteczkowa urbanizacja. Cała siła budowania w Kaliszu, jest kierowana aż do schyłku lat 30 w obręb zniszczonego w 1914 roku, centrum. Tutaj przy Ostrowskiej, Asnyka, Skalmierzyckiej i Legionów, powstają wyłącznie prywatne kamienice i domy, w większości dwu, trzykondygnacyjne, z pewnymi wyjątkami, jak kamienica przy ulicy Adama Asnyka 73 – opisywana przed kilkoma miesiącami przeze mnie. To właśnie z tych pałacyków, i dzisiaj, znana jest okolica, choć „wielkie budowania z płyty” odmieniło ten krajobraz w sposób znaczący. Tak więc domy, ogrody, sady, pola, stawy, wypasające się bydło, i inny żywy inwentarz tamtejszych gospodarstw, najdokładniej opisują przedwojenną Ostrowską.
Ale jest jeszcze jeden wymiar historiograficzny tej ulicy. To sklepy, składy i warsztaty, lokowane w parterach kamienic, w oficynach i mniejszych dobudówkach. Mikry handel spożywczy to ewidentny symbol przedmieść w międzywojennych miastach. Przy Ostrowskiej, wnikliwe oko może znaleźć kilka pamiątek po funkcjonujących tutaj przed 1939 rokiem, ale też we wczesnym PRL, sklepach spożywczych a niekiedy i kolonialnych. Ja, podczas kilku spacerów dostrzegłem mocno przybrudzone, i często podniszczone napisy właścicieli takich jak Zadka i Nowakowski. Było ich znacznie więcej. Wystarczy spojrzeć w informator miejski, wydawany w latach 20 i 30 ubiegłego wieku.
Ulica na Ostrów, choć zmienia się w sposób dość dynamiczny, to zdaje się być wierna swojemu rodowodowi. Wciąż więcej tutaj domów, aniżeli bloków, zwłaszcza w jej dolnym odcinku. I tylko raz zmieniła ona swoją nazwę, stając się w czasie drugiej wojny światowej Kruppstrasse, a od skrzyżowania z Konopnickiej – Stephanstrasse. Wiosenny spacer tędy, zwłaszcza podczas coraz krótszych wieczorów, może być bardzo przyjemny.
Mateusz Halak
w pierwszą rocznicę odejścia Taty
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Pisałem to już, ale napiszę raz jeszcze: takie teksty zawsze czytam. Proszę o więcej :)
Zgadzam się. Chce się czytać takie artykuły-opowieści...
Z którego roku fota? Bo coś nie wydaję mi się aby jakieś budynki były w parku przyjaźni.... A mam dokładne plany zagkspodarowania terenu....
Zdjecie zrobione we wczesnych latach 80-tych na odcinku między ul. Konponickiej a ul. Polną.