
– Od dłuższego czasu utrzymują się dodatnie temperatury a pomimo tego na mieście nie widać żadnych prac przy łataniu dziur. Tymczasem w tym roku problem naprawdę jest poważny – alarmuje mieszkaniec ulicy Skalmierzyckiej i dopytuje, kiedy kaliscy drogowcy wezmą się na poważnie do likwidacji szkód po zimie
Tegoroczna zima okazała się wyjątkowo niełaskawa dla nawierzchni kaliskich ulic. Ucierpiały nie tylko peryferyjne, od dawna nie remontowane ulice, ale również ważniejsze komunikacyjnie arterie w centrum miasta.
Widzą to, oraz czują kaliscy zmotoryzowani a w zasadzie zawieszenia ich automobili.
– Ulice Ostrowska, Handlowa, Cegielniana czy Asnyka to obraz prawdziwej katastrofy. Fatalnie wygląda Kresowa a zastrzeżenia można mieć również do Legionów, Bankowej, Ułańskiej i wielu innych. Jednak na tle Skalmierzyckiej to mimo wszystko autostrady – ocenia mieszkaniec osiedla Czaszki. – Ulica wygląda jak po bombardowaniu. Dziura przy dziurze. Niektóre są tak wielkie, że grożą uszkodzeniem zawieszenia. Dlatego wielu kierowców pokonuje drogę slalomem co może być ryzykowne, również dla innych. Sytuację pogarsza stale padający deszcz, który zalewa nierówności przez co kierowcy nie zawsze są w stanie ocenić rozmiar zagrożenia, choć pewnie niektórzy znają je już na pamięć – sarkastycznie podkreśla kaliszanin.
Przyznaje, że cień nadziei na poprawę pojawił się kilka dni temu, kiedy na Skalmierzyckiej zjawiła się ekipa drogowców.
– Panowie ochoczo zabrali się do roboty. Czymś, co przypominało destrukt, zasypali dużą wyrwę na przejściu dla pieszych w okolicach skrzyżowania z ulicą Staszica oraz kilkanaście innych dziur. Dlaczego tylko tyle skoro jest ich tam setka, jak nie więcej? Przyklepali łopatami. Wyszło to tak amatorsko, że teraz zamiast dziur mamy... całkiem spore pagórki, które mogą być równie niebezpieczne dla zawieszeń pojazdów jak dziury. Nie wspominając o tym, że po dwóch dniach, po niektórych poprawkach nie było już śladu. Rozsypały się – relacjonuje rozmówca i dopytuje kiedy władze Kalisza na poważnie zainteresują się problemami ulic na Czaszkach i uwzględnią je w planach remontów. – Widocznie nikt ważny tu nie mieszka – dodaje uszczypliwie.
Drogowcy nie mają dobrych wieści
Jako bezprecedensową, określił obecną sytuację Przemysław Mikurenda, zastępca dyrektora Zarządu Dróg Miejskich w Kaliszu. – Do tej pory nie zdarzyło się, aby nie było firm zainteresowanych bieżącym utrzymaniem dróg. A z taką sytuacją mamy obecnie do czynienia. Pomimo pięciu organizowanych przez ZDM przetargów w tej sprawie, począwszy od jesieni ub. roku, albo nikt się zgłosił albo też oferty są niewybieralne. Po prostu brak chętnych. W związku z tym staramy się rozwiązywać problem własnymi siłami, na bieżąco ratować sytuację, ale wobec skali problemu po tej zimie jest to dalece niewystarczające – ocenia P. Mikurenda i dodaje, że jeśli taka patowa sytuacja potrwa dłużej ZDM będzie musiał sięgnąć po nadzwyczajne środki, jakie daje ustawa. – Jeśli przetargi nie dają rezultatu to będziemy musieli podjąć rozmowy z kimś, kto będzie zainteresowany naszą ofertą. Ale jest faktem, że chętnych nie ma wielu – przyznaje zastępca szefa ZDM.
Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest jego zdaniem większy popyt na tego typu roboty przy mniejszej ilości firm na rynku. – W związku z tym firmy wybierają w zleceniach, startują w tych przetargach w których chcą. Mamy sytuację, że to praca szuka wykonawcy a nie na odwrót. Przez lata mieliśmy rynek zamawiającego a obecnie mamy rynek wykonawcy – podsumowuje P. Mikurenda licząc na to, że najbliższym czasie problem zostanie rozwiązany. (pp)
Foto: Takie "leje" czyhają na kierowców na ulicy Skalmierzyckiej. I nie tylko
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Że nie wspomnę o ul Zgodnej
O kasie na gabinet, samochód i błaznowanie na jakiejś gali