Reklama

Dlaczego Maria Konopnicka jest posągowa?

31/01/2019 00:00

Zadowolić oczekiwania zamawiających, trafić w gusta, a do tego być wiernym swojej wizji artystycznej – czy to w ogóle możliwe? Nie wiemy ile razy Horno–Popławski, autor wielu pomników w Polsce, zadawał sobie to pytanie. Wiemy natomiast, że poza przyjętą i zrealizowaną wersją pomnika Konopnickiej w Kaliszu proponował także inne, bardziej swobodne rozwiązania. Ale najbardziej podobał się patos

Dwa pomniki wyznaczają początek i kres dekady lat 60. nad Prosną. Otworzył ją kamienny posąg Adama Asnyka, a zamknął brązowy odlew Marii Konopnickiej autorstwa profesora Stanisława Horno–Popławskiego, utytułowanego wykładowcy Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Gdańsku. W tym samym czasie na XIX Biennale Sztuki Współczesnej we Florencji rzeźbiarz otrzymał Złoty Medal za jedną z najbardziej znanych  prac pt. „Poranek”. Wydobyta lapidarnymi środkami z granitu kobieca głowa wskazywała właściwy kierunek artystycznych zainteresowań twórcy. Szły one w kierunku syntezy i poszukiwań nowoczesnej formy wynikającej ze studiów nad sztuką przeszłości. Pomnik Marii Konopnickiej z takimi projektami nie ma nic wspólnego. Poetka czczona przez ówczesne władze, hołubiona przez polonistów, mimo ewidentnych zapędów grafomańskich, w końcu stawiana za wzór cnót wszelakich musiała mieć pomnik „jak się patrzy”.

Dzieci i komitety 
Wersje są dwie. Pierwsza, najczęściej rozpowszechniana mówi, że budowę pomnika zainicjowały kaliskie dzieci z ówczesnej Szkoły Podstawowej nr 11. Pieniądze zebrane przez uczniów trafiły do popularnego „Płomyczka”, który na swoich stronach rozpropagował myśl wystawienia monumentu. Według innej wersji, cichym reżyserem wydarzeń miała być warszawska redakcja gazetki. Jakkolwiek do tego doszło, dzięki ogólnopolskim łamom o pomyśle dowiedział się cały kraj. Ze wszystkich stron zaczęły płynąć złotówki. Czytelnicy pisma wskazali także miejsce ustawienia pomnika – w plebiscycie zwyciężyła stolica. Drugie miejsce zajęło nasze miasto. W tej kolejności przystąpiono do prac nad monumentami. Kaliszanie musieli dodatkowo zewrzeć szeregi, bo większość środków pochłonęła inwestycja warszawska. Od 1965 r. zaczęło działać ciało o przydługiej, ale wszystko mówiącej nazwie: Społeczny Komitet Budowy Pomnika Marii Konopnickiej w Kaliszu. Pracami kierował Henryk Wrotkowski, ceniony historyk, zaangażowany także w działalność lokalnego koła towarzystwa imienia pisarki. Stowarzyszenie przez trzy dekady należało do najaktywniejszych, najbardziej widocznych w krajobrazie miasta. 

Pomniki są do luftu
Spieszono się na 125–lecie urodzin poetki, ale i tak wszystko potoczyło się oczywistym tempem. Okrągłą rocznicę uhonorowano w inny sposób. W nowym wówczas Klubie Międzynarodowej Prasy i Książki w al. Wolności wystawiono cztery projekty zapowiadanego monumentu. Pierwszy, dobrze nam znany, był najbardziej tradycyjny. Kolejne zadany temat interpretowały znacznie swobodniej. Znalazła się wśród nich postać siedzącą na ławeczce, co dzisiaj stawiałoby realizację wśród najmodniejszych. Wśród zaprezentowanych była to koncepcja najmniej dosłowna i dlatego prawdopodobnie najlepsza. Następna przenosiła dosłownie w świat bajki: Konopnickiej miała towarzyszyć Marysia Sierotka z gąskami. Ostatni zawierał dwa, a nawet trzy w jednym; w figurze siedzącej na pniu drzewa i otoczonej przez wianuszek dzieci, połączono wątek pedagogiczny, bajkopisarski i miłości do ziemi ojczystej (natury). Czy takie rozwiązanie podobało się? „Wydaje mi się, że zebrana w nim jest wielka głębia myśli, którą rzeźbiarz chce przedstawić. M. Konopnicka swą działalnością pisarską poświęciła się dzieciom, co bardzo wyraźnie przedstawione zostało właśnie na tym projekcie” – argumentowała uczennica klasy VII (wtedy szkoły podstawowej).
Do zwiedzających apelowano: „Obywatelu Miasta Kalisza, Wypowiedz się”. Aby wziąć udział w wyborze koncepcji, wystarczyło wziąć do ręki ankietę i podkreślić jedną z czterech propozycji. Nie wymagano podpisu, ale za to zostawiono miejsce na uwagi. I te właśnie są najciekawsze. Co znaczące, na komentarze najczęściej zdobywały się osoby głosujące za mniej tradycyjnymi rozwiązaniami: „Najbardziej podobają mi się projekty w łącznym zestawieniu 2 i 3 [Konopnicka siedząca z postaciami z bajki]. Tylko postać poetki winna siedzieć normalnie, a nawet w jakimś dobrotliwym nachyleniu, a nie tak pretensjonalnie, jak artystka kabaretowa, jak to robi wrażenie w tej chwili”. Kamienny Asnyk na pl. Kilińskiego stał już wówczas prawie dziesięć lat i dla głosujących okazał się istotnym punktem odniesienia: „[Figura siedząca] tylko nie tak jak [zrobili] naszego kochanego Adama Asnyka”. Nie zabrakło osób mocno zawiedzionych, którzy na wystawie nie znaleźli nic godnego uwagi: „Pomniki do luftu, gdzie jest nasza sztuka narodowa?” – pytał ktoś retorycznie.
   
Z Marysią albo lepiej bez
W sumie zebrano prawie tysiąc ankiet. Liczbę powiększyły „głosy zbiorowe” – imienne listy z zakładów pracy i szkół. Choć w demokratycznych wyborach najwięcej osób opowiedziało się za projektem rzeźby w bajkowej scenografii, koncepcja, jak dobrze wiemy, nie przeszła. Czy statyczna bryła była tańsza, czy w swojej napompowanej pozie bardziej pasowała władzom, a może lepiej miała służyć idei, tj. promowaniu Kalisza jako nowego na mapie Wielkopolski ośrodka szkolnictwa pedagogicznego? Pomnik umyślono postawić przed Studium Nauczycielskim, miał zatem jego bryłę wyróżniać. Placówka, podobnie jak dzisiaj uniwersytet, była oczkiem w głowie miejscowych włodarzy. Pierwsza kadra popularnego „es-enu” wywodziła się z kręgów działaczy i miłośników Towarzystwa im. M. Konopnickiej.  
Kaliszanie widzieli pomnik w konwencji realistycznej z bajkowymi postaciami, żeby był „punktem zainteresowania nie tylko dla starszych, ale i dla najmłodszego pokolenia”; marzono też o czymś trwałym z granitu. Najbardziej trwałym śladem okazał się zwykły papier – ankieta i protokół z jej podsumowania.

Konopnicka z dachu 
Na odsłonięcie posągu zaproszono, co znamienne, w niedzielę,12 października 1960 r. Główną uroczystość poprzedziło posiedzenie Zarządu Głównego Towarzystwa im. M. Konopnickiej, podczas którego zwyczajowo wręczono organizacyjne odznaczenia. Jak donosiła prasa, wydarzenie zgromadziło nieprawdopodobną liczbę 5 tys. ludzi. Zachowane zdjęcia zaświadczają, że zainteresowanie było ogromne. Tłum tworzyły przede wszystkim oficjalne delegacje ze szkół, zakładów pracy z całego kraju i organizacji społecznych (na pomnik zbierali się przecież wszyscy Polacy), ale przed studium tego dnia przyszli z pewnością także zwykli kaliszanie. Najnormalniej w świecie zawędrowali tutaj w poszukiwaniu rozrywki, tym bardziej że dzień był słoneczny, a miasto siermiężnej rzeczywistości nie rozpieszczało nadmiarem wrażeń. Najciekawszy widok mieli śmiałkowie, którzy oglądali całość darmowego przedstawienia z dachu bloku przy Bankowej. W zbiorowe szaleństwo patosu wciągnięto także przedszkolaki. Dzieci wystąpiły z montażem wierszy. Po przemówieniach kurtyna opadła i oczom widzów ukazała się Konopnicka – postać niezłomna, tylko czy w takiej redakcji prawdziwa?    



W tekście wykorzystano ankiety ze zbiorów Towarzystwa im. M. Konopnickiej Koło Terenowe w Kaliszu, przechowywane w Dziale Zbiorów Specjalnych MBP im. A. Asnyka w Kaliszu. Stąd pochodzą też prezentowane zdjęcia.    



 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do