
Adres Kościuszki 7, kilka kroków od centrum władzy miasta – Urzędu Miejskiego. Dziś to dom opanowany przez florę. W czasach gdy powstawał, także było tu zielono, ale zgoła w innym charakterze – iście baśniowym. Dom jak z niemieckich landszaftów dla włoskiego mistrza budownictwa – to największy skrót historii której resztki obserwujemy dzisiaj. Przedstawiam garść wspomnień o osobie właściciela budynku naprzeciw siedziby muzeum i klimat miasta 120 lat temu
Szeroki kadr fotografii z lat 10. XX wieku pokazuje miasto takim jakie ono było naprawdę. Bez nadawania na siłę przymiotnika „belle”, choć sam kadr pozostaje lekko pokoloryzowany. Widać trochę codziennego życia: kobietę z kanką na wodę, zawieszoną na szondach albo koromyśle, bosego chłopaka na jezdni, a nieco dalej młodzieniaszka w oryginalnym kapeluszu. Miasto nie było skanalizowane, a więc wzdłuż ulicy biegł malowniczy i… pachnący rynsztok. Tak po prostu było. Dzisiejsza ulica Mikołaja Kopernika była jedną z wielu nowych przecznic ulicy Wrocławskiej (dzisiejszej Górnośląskiej), którymi, miasto sięgało po dziewicze tereny, wydzierając wsi Ogrody kolejne pola pod urbanizację.
„Siódemka” przy Kościuszki urozmaica zabudowę, pośród której największą część tworzą czynszowe kamienice, na czele z petersburską secesją – pałacem czynszowym Szrajerów. Dom Tournelle`a oraz kilka innych przykładów powstałych pod koniec XIX wieku są echem romantycznych prądów w architekturze – dających wspomnienia z najrozmaitszymi stylami budowania w Europie. Przy ulicy Kościuszki znajdziemy więc nie tylko stylistykę willi niemieckich z drewnianymi ażurowymi gankami ale także tych włoskich z gloriettami i szerokimi balkonami.
O urodzonym w 1818 roku architekcie nie powstała do tej pory rozbudowana monografia. Jego życiorys nadal przypomina niekompletne puzzle, w których brakującymi elementami są chociażby informacje o pochodzeniu Tournelle`a. I tak jak na przykładzie wielu budowniczych, tak i w przypadku tej osoby, więcej wiemy na temat tego co stworzył, niż o nim samym. Z dostępnych informacji zaczerpniętych z serwisu genealogicznego dowiadujemy się m.in. o rodzicach Tournelle`a; jego ojcu – Franciszku, urodzonym w roku 1790 i matce Stefanii przyszłej na świat również około 1790. Jedyny syn dwojga został starannie wykształcony, kończąc Korpus Kadetów w Kaliszu oraz wiele kursów budowlanych w Warszawie.
Praktyka u Henryka Marconiego – ówczesnego „guru” świata architektury Królestwa Polskiego, wywarła znaczący wpływ na jego twórczość i pomogła w wejściu do świata, w którym nie będąc Rosjaninem nie było łatwo utrzymać się, a co dopiero wkroczyć. Już jako teoretyk architektury, reprezentant historyzmu, urbanista, został mianowany budowniczym guberni warszawskiej Królestwa Polskiego (1859–1878), co pieczętowało jego błyskotliwą karierę, w znacznym stopniu spożytkowaną w Kaliszu, gdzie architekt osiadł pod koniec swojego życia. Dla Kalisza jednak projektował już od połowy XIX wieku, czego świadectwa szczęśliwie zachowały się do naszych czasów. Mowa o budynku i kompleksie więzienia na Tyńcu. Budynek wzniesiono w roku 1844, w czasie kończącym okres prosperity Kalisza jako stolicy Guberni. Wśród nadesłanych projektów gmachu więzienia dla Kalisza, wygrała koncepcja Henryka Marconiego oraz jego praktykanta Franciszka Tournelle’a, którego sylwetkę przybliża dzisiejszy artykuł. Obiekt w stylu neoromańskim, wpisywał się w prądy historyzmu pierwszej połowy XIX wieku, będąc przy tym synonimem nowoczesności poprzez liczbę celi i ich wyposażenie a także przez skanalizowanie – rzecz niepowszechną nad Prosną w latach 50 XIX wieku. Budynek aresztu swoją stylistyką wpisywał się także w panującą wówczas modę na „architekture parlante” – „architekturę mówiącą” poprzez prostą grę skojarzeń stylu z jego przeznaczeniem a więc warownego, niedostępnego zamku średniowiecznej Europy. Kaliskie więzienie opowiadające „historię w kratkę” jest drugą najstarszą w Polsce tego typu fundacją, zaraz po warszawskiej i tamtejszym na półlegendarnym więzieniu na Pawiaku. Budynek więzienia przy ul. Łódzkiej 2 był pierwszą poważną inwestycją, która realizowana na etapie deski kreślarskiej, zawierała nazwisko Franciszka Tournelle`a. Później talentowi architekta na gruncie kaliskim zawierzył Kościół, jemu właśnie polecając kierowanie odbudową wieży katedry Św. Mikołaja według własnego projektu. Po 170 latach od spalenia i strącenia pierwszej gotyckiej wieży najstarszej świątyni w Kaliszu, kościół otrzymał nowy element który na dobre wpisał się w panoramę miasta. Prace trwały dwa lata a okaleczony w wojnach polsko – szwedzkich kościół zyskał nową, neogotycką, strzelistą wieżę – „rakietę” – jak komentują co młodsi obserwatorzy.
Po tym czasie w życiorysie architekta Kalisz zaistniał już nie tylko na gruncie zawodowym, ale również w sferze rodzinnej. O domie Franciszka Tournelle`a wspominają szczątkowe artykuły oparte głównie na notce umieszczonej w treści tygodnika „Kaliszanin”, wydawanego pod koniec XIX wieku. Z kwerendy archiwalnej wynika że budynek przy ul. T. Kościuszki 7 w Kaliszu stał się domem rodzinnym Tournelle`a i jego małżonki – Grażyny z Krajewskich mniej więcej od początku lat 80 XIX wieku, a więc krótko po zakończeniu prac przy odbudowie wieży katedry w naszym mieście. Warto nadmienić, że ślub architekta z panną z Krajewskich odbył się 4 lipca 1844 roku a ślubu udzielał dwojgu proboszcz parafii Dobrzec Wielki, tak więc przez pierwsze ponad 30 lat, para nie zamieszkiwała przy ul. Kościuszki. Nie wiadomo nawet czy przebywali na stałe w Kaliszu bowiem Tournelle w połowie XIX wieku przeżywał swój złoty okres działalności, realizując się przede wszystkim we Włocławku, Warszawie, w Łodzi jak również w Ciechocinku.
Dom przy ulicy Kościuszki 7 – w czasach jego budowy a więc pod koniec XIX wieku, zwanej ulicą Nowoogrodowską, wyglądał inaczej niż dziś, przez element, którego dzisiaj bardzo brakuje w jego bryle. Mowa o ażurowym drewnianym balkoniku, którego nie ma mniej więcej od początku lat 70 ubiegłego wieku. Charakterystyczny dla Tyrolu włoskiego, czy też dla niemieckiego Schwarzwaldu balkon, był jednym z ulubionych elementów wystroju w stylu Tournelle`a. Wystarczy spojrzeć na jego liczne realizacje w północnej Polsce, naśladujące alpejskie kurorty uzdrowiskowe. Jest coś jeszcze bardziej intrygującego w tych poszukiwaniach. Deskowa balustrada nieistniejącego balkoniku na budynku przy ul. Kościuszki 7 w Kaliszu jest identyczna z tą zachowaną w hotelu Karola Mullera w Ciechocinku. Tutaj o przypadku nie może być mowy. Jest więc kaliski dom Franciszka Tournelle`a delikatnym skojarzeniem z budynkami które projektował dla polskich uzdrowisk i lecznic. Znam kilka wspomnień – migawek osób pamiętających ten obiekt w połowie XX wieku, które opisują go jako skąpanego w zieleni, inaczej niż dziś, wypielęgnowanej i nasadzonej według pewnej koncepcji. We wspomnieniach tych każdorazowo pojawia się informacja o pięknym balkonie porośniętym bluszczem, starym – bo u dołu zdrewniałym i mocno związanym ze ścianą budynku. Delikatna konstrukcja nie oparła się uciekającemu czasowi i z przyczyny zagrożenia zawaleniem, została zdemontowana w Polsce doby wielkiej płyty. Dom zatracił element jego tożsamości i po dziś dzień stoi jako skromny czworoboczny budynek kryty spadzistym dachem. Wokół niego – fabryka kurzu z powstającej opodal olbrzymiej inwestycji deweloperskiej. Budynek cierpliwie czeka na swoje lepsze czasy. Aura na jutro zapowiada się całkiem dobrze, a jak będzie wyglądała przyszłość domu Tournella? Czas i to nieodległy – pokaże.
Mateusz Halak
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten chłopiec to bosy Antek?
przepiękna kamienica !! niestety --zupełnie zapomniana , zaniedbana ---a szkoda . JAK WYPIĘKNIAŁBY KALISZ, GDYBY MIASTO, POMYŚLAŁO O DOBUDOWIE 8 WYREMONTOWANIU TYCH STARYCH , PIĘKNYCH KAMIENIC, TAKŻE TYCH W ŚCISŁYM CENTRUM MIASTA ----- A NIE MYŚLAŁO TYLKO CAŁY CZAS O -- PASKUDNYM BETONIE Z CZASÓW KOMUNY .