Reklama

Dopóki istnieją

31/01/2019 00:00

Czego uczą nas wandale, czyli kilka refleksji przed 1 listopada

Za chwilę kolejna kwesta na rzecz ratowania zabytkowych nekropolii przy Rogatce. Ile dzięki niej zyskamy, zobaczymy z perspektywy dziesięcioleci. Po ostatniej, niestety głośnej, dewastacji na cmentarzu prawosławnym, jedno wiemy na pewno: wandale są szybsi i osiągają bardziej spektakularne „wyniki”. A nam nadal brakuje kompleksowego systemu ochrony wspólnego dziedzictwa kaliszan. Żadne nowości. W tym punkcie tkwimy od lat. Patowa sytuacja.
Widziana z tej perspektywy kwesta staje się przede wszystkim głosem społecznego zaangażowanie i oporu przeciwko chuligaństwu – nikt przy zdrowych zmysłach nie myśli, że samą zbiórką złotówek do puszek uda się „ochronić cmentarze”. Głośno i wyraźnie – NIE UDA SIĘ. Bez naprawdę dużych pieniędzy (których na razie nie potrafimy zdobyć), bez kreatywności i odwagi w działaniu – nie uda się. Same chęci to jednak za mało. Zabytki są jak harde, inteligentne panienki, które trudno zdobyć. Wymagają błyskotliwości i nakładów finansowych, ale kto potem powie, że się nie opłacało?
Zbiórka jest i pozostanie znakiem, że coś jest dla nas ważne, że opowiadamy się za pewnymi wartościami, że protestujemy, że o coś w końcu nam chodzi. Być może o powodzeniu operacji pod kryptonimem „chronimy zabytkowe cmentarze” ostatecznie zadecyduje nadzwyczajnie szczęśliwy zbieg okoliczności, uśmiech losu… Ale kto jeszcze dzisiaj wierzy w bajki? Być może to kwestia priorytetów albo odpowiedzi na pytanie, czym w istocie jest dla nas dzisiaj wielokulturowość: a) wartością, b) dziwotworem z przeszłości, c) nie wiem, co z tym fantem zrobić.
Szukając szczerej odpowiedzi, zapraszamy na fotograficzny spacer po zabytkowych cmentarzach Rogatki. Tym razem zwracamy uwagę na epitafia. Dla badaczy nagrobkowe inskrypcje są źródłem wiedzy o przeszłości miasta: pochowanych osobach, dawnych urzędowych funkcjach, zawodach, zmieniającej się mentalności, poglądach, przemianach gustów estetycznych. Zwyczajny przechodzień wszystko to razem zobaczy równocześnie w jednej refleksji, że „kiedyś było inaczej”; usłyszy słowa żalu, szacunku, rozpaczy, odczyta wyznania wiary. Nie konserwowane, ryte w kamieniu napisy niestety też znikają, kruszą się, odpadają – wbrew pozorom nie są wiecznotrwałe. Niektóre epitafia – odczytywane jeszcze kilka lat temu – dzisiaj są w o wiele gorszym stanie. Tym bardziej warto się przy nich zatrzymać.
Nie kieruje nami nostalgia, ale świadomość, że każde zdjęcie jest dokumentem – zapisem stanu w danym czasie. Po latach ta sama fotografia może się okazać bezcennym obrazem – źródłem informacji.
Dla wielu, bardzo wielu mieszkańców naszego miasta to jednak sprawy ważne, co świetnie pokazało zainteresowanie ostatnim już w tym sezonie petetekowskim Kaliszobraniem (brawa za cykl), tym razem przeprowadzonym na cmentarzu katolickim. 

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do