
– Mieli pieniądze na nowy dworzec, a nie mieli na ławki i tablicę informacyjną? – pytają zdziwieni pasażerowie kaliskiego PKS. Niezadowoleni są również ci, którzy z dworca nie korzystają, bo stoją na przystankach: – Co się stało, że autobusy zaczęły się nagle spóźniać o pół godziny i więcej?...
Po niedawnym oddaniu do użytku nowego dworca autobusowego kaliski PPKS miałby powody do satysfakcji, gdyby nie kilka irytujących szczegółów. Pierwszy z nich odczuje każdy, komu przyjdzie poczekać na autobus trochę dłużej niż chwilę. – Nie pomyśleli o ławkach. To jakaś nowa moda, że wszędzie likwiduje się ławki. Co ma zrobić człowiek, który musi trochę poczekać, bo jego autobus się spóźnia? Stać? Chodzić w kółko? Co komu szkodziło ustawić tam parę ławek? – pytają pasażerowie. Kierowcy byli podobnego zdania, bo sami przytargali jakieś siedzisko i ustawili je z tyłu budynku. Oni też potrzebują czasem usiąść i to nie tylko w autobusie.
Dworzec PKS żyje również nocą. Przyjeżdżają i odjeżdżają autobusy linii międzynarodowych i krajowych. Są więc pasażerowie i jest ruch. Brakuje tylko rozkładu jazdy. Ściślej mówiąc jest, ale w poczekalni, a więc zamknięty razem z nią. Można spojrzeć przez szybę, ale w ciemnościach litery i cyfry w rozkładzie są niewidoczne. Komuś zabrakło wyobraźni? Co szkodziło wywiesić rozkład na zewnątrz, a nie tylko wewnątrz budynku?
Trzecia bolączka zdaje się nie mieć związku z dwiema poprzednimi. Ale pasażerowie psioczą. – Co jest z tymi autobusami? Od dwóch tygodni spóźniają się prawie codziennie. Wcześniej też się to zdarzało, ale nigdy dzień w dzień i przez tak długi czas. Czy z tego nowego dworca wyjeżdża im się trudniej niż ze starego? Przecież to tuż obok…
By nie być gołosłownym, użyjmy przykładu. O 7.20 odjeżdża autobus do miejscowości Zagórna przez Opatówek i Brzeziny. To taka pora, że dorośli jadą do pracy, a dzieci do szkoły. Gdy we wtorek autobus do Zagórnej spóźni się 20 minut, pomyślimy, że był to niefortunny zbieg okoliczności. Gdy w środę spóźni się 30 minut, nabierzemy podejrzeń, że z kursem do Zagórnej dzieje się coś złego. Ale gdy w czwartek spóźnienie dojdzie do 40 minut, stracimy resztki cierpliwości. I będziemy wściekli, jeśli spóźnimy się przez to do pracy lub szkoły. (kord)
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie