Reklama

Dziennikarka strefy wolnego słowa

14/10/2015 12:03

Z Dorotą Kanią, dziennikarką, współautorką bestsellerowej serii książek „Resortowe dzieci”, autorką publikacji „Cień tajnych służb” i ostatnio wydanej „Gry tajnych służb”, rozmawia Grzegorz Pilecki

– Skąd pomysł, by zainteresować się dziennikarstwem śledczym? 
– Dziennikarstwem śledczym zajęłam się już na początku mojej dziennikarskiej aktywności. W 1992 r. trafiłam do „Super Expressu”. To były ciekawe czasy. Mnóstwo się wówczas działo. Zaczęło się wszystko od opisywania nieprawidłowości w służbach specjalnych, wymiarze sprawiedliwości, o mafii i jej przenikaniu do urzędów centralnych państwa. To był istny Dziki Zachód. Przypomnę chociażby takie wydarzenia, jak napady na tiry. Okazało się, że z przestępcami często współpracowali także policjanci. Bardzo szybko zaczęłam również relacjonować różne procesy sądowe. Interesowałam się głównie tymi, w których sądzono oprawców okresu stalinowskiego i ludzi służb specjalnych – i mimo poważnych zarzutów oraz dowodów pozostawali bezkarni bądź dostawali bardzo niskie wyroki. Przykładem może być proces Władysława Ciastonia, byłego szefa Służby Bezpieczeństwa PRL, i Zenona Płatka, byłego szefa IV departamentu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL, oskarżonych o inspirowanie zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki. I tak to się zaczęło.

– Po latach zdobyta wiedza i doświadczenie zaowocowały tym, że po okresie publikacji na temat służb specjalnych nastał czas pisania książek, w tym bestsellerowej serii „Resortowe dzieci”. Jak do tego doszło?
– Kiedy powstał Instytut Pamięci Narodowej i jego ówczesny prezes Janusz Kurtyka otworzył archiwa, zobaczyłam ogrom dokumentów, które moim zdaniem nie mogły pozostać nieopisane w książce. Co prawda wiele dotychczasowych tajemnic odsłanianych było i jest na łamach prasy, ale to było wszystko ulotne. Uznałam, że musi powstać większe dzieło. Na ten temat postanowiłam porozmawiać z Joanną Lichocką, która wcześniej opisywała publicystycznie działalność i wpływ komunistów na współczesne życie. Kiedy powiedziałam jej, że chcę napisać książkę o mediach i służbach specjalnych pt. „Elity III RP”, ta jednoznacznie stwierdziła, że nie są to żadne elity, a resortowe dzieci. Stąd Joanna jest tą osobą, której należy przypisać autorstwo tytułu „Resortowe dzieci”. Już w trakcie zbierania materiałów do książki  rozmawiałam też na ten temat z Michałem Jeżewskim z wydawnictwa FRONDA, który mocno mnie zmotywował i zaproponował, bym napisała pięć części. I tak doszło do napisania „Resortowych dzieci”. Jednak wcześniej do czytelników trafiła moja książka  „Cień tajnych służb”. Bazując na dokumentach, które w większości  wcześniej  nie były znane, opisałam wyniki śledztw w sprawach najgłośniejszych zabójstw i samobójstw, które miały miejsce w minionych wówczas 23 latach. Czytając materiały poszczególnych postępowań prokuratorskich i sądowych, dokumenty archiwalne i historyczne, zobaczyłam, że niemal w każdym śledztwie pojawiają się funkcjonariusze służb specjalnych PRL. Służby, które miały pozostać reliktem minionej epoki, w rzeczywistości stały się głównym rozgrywającym w polskim biznesie i w polityce po 1989 r. Czy był to czysty przypadek, że powiązani z nimi ludzie ginęli często w tajemniczych okolicznościach? Sądzę, że osoby, które przeczytały „Cień tajnych służb” znaleźli odpowiedź na to pytanie.

– W ostatnich dniach do rąk czytelników trafiła  kolejna Pani książka „Gry tajnych służb”.
– Już w trakcie pisania poprzedniej docierałam do wielu dokumentów dotyczących innych spraw. Między innymi miałam możliwość zapoznania się z aktami śledztwa Waleriana Pańko, prezesa Najwyższej Izby Kontroli, który w październiku 1991 r. zginął w wypadku samochodowym. Nie był to jedyny niespodziewany zgon w tamtym czasie, kiedy to wszczęto śledztwo w sprawie Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Dokładnie studiowałam też akta i inne dokumenty dotyczące śmierci księży: Stefana Niedzielaka, Stanisława Suchowolca i Sylwestra Zycha. Zabójstwo byłego premiera z okresu PRL Piotra Jaroszewicza, dziennikarza Jarosława Zientary, Sławomira Petelickiego czy Józefa Szaniawskiego to kolejne „tajemnicze zagadki”, które starałam się rozgryźć. W ten sposób uzbierał się materiał na kolejną książkę.

Więcej w Życiu Kalisza

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do