
Rozmowa z Edwardem Prusem, odwołanym wiceprzewodniczącym Rady Miasta Kalisza
– Zaangażował się pan w przedsięwzięcie, które pojawiło się przed wyborami samorządowymi w 2014 roku, o znacząco brzmiącej nazwie – Wspólny Kalisz. Jakie nadzieje pan w nim pokładał?
– Nigdy w życiu nie byłem w żadnej partii ani w żadnym stowarzyszeniu. Wtedy złożono mi propozycję, abym zaangażował się w powstający ruch. Przemyślałem to i uznałem, że warto byłoby włączyć się w te wybory. Po 12 latach rządów poprzedniej ekipy oczekiwaliśmy czegoś nowego dla Kalisza. Myśleliśmy, że się uda. Zresztą nadal w to wierzę, mimo że zaistniały sytuacje, których wszyscy byliśmy świadkami i nie udało nam się zrealizować zamiarów w tej pierwszej kadencji.
– Wierzył pan z pewnością w moc sprawczą osoby, którą Wspólny Kalisz popierał na prezydenta, czyli Grzegorza Sapińskiego. A jak jest dzisiaj po 3 latach?
– Jestem przekonany, ze z tą osobą możemy iść dalej i jeszcze dużo zrobić, czyli rozwijać Kalisz.
– Brzmi to pięknie i lojalnie, ale...Wspólny Kalisz jak szybko powstał, tak obumarł. Co się stało z tą ideą?
– Trudno powiedzieć. Wydaje mi się, że stało się tak dlatego, że niektórzy członkowie stowarzyszenia byli zbyt krótko w polityce, inni nie byli w niej w ogóle i nie mieli pojęcia, jak to wszystko funkcjonuje. Wielu miało swoje wyobrażenia oraz ambicje i chciało je realizować. A tak się przecież nie da współpracować. Myślałem, że wiele rzeczy możemy zrobić poza podziałami politycznymi. Popełniłem błąd, ufając ludziom do końca. Niestety, polityka wzięła górę. Z boku zaczęły działać siły chcące rozbić Wspólny Kalisz.
– Jakie siły? Nazwijmy je po imieniu.
– Nie chcę tego robić. Pewnie za chwilę się to okaże...Przy następnych wyborach
– Wspólny Kalisz był tylko trampoliną dla obecnego prezydenta do jego własnej kariery, a po wygraniu wyborów przestało mu zależeć – dało się słyszeć takie opinie. Jak pan myśli, dlaczego część radnych Wspólnego Kalisza odsunęła się, tworząc własny klub?
– Nie zgadzam się z tym. Prezydent musi być prezydentem wszystkich kaliszan. Nie może utożsamiać się z jednym ugrupowaniem. Grupa radnych: Magdalena Spychalska, Małgorzata Zarzycka i Piotr Lisowski w pewnym momencie miała inny pomysł na to, w jaki sposób można służyć miastu. Dlatego stworzyła własne ugrupowanie, ale popierała inicjatywy prezydenta.
– Zgoda, ale... Prezydent, aby sprawnie zarządzać, musi mieć w radzie miasta swoje zaplecze. Tymczasem egzotyczna koalicja PiS, WK, SLD się rozpadła. Czy miała jakiekolwiek szanse dotrwania do końca?
– Uważam, że można było dotrwać, ale... Właśnie tutaj znowu wszystko zniweczyła polityka. Różnimy się, jeśli chodzi o wizje rozwoju Kalisza i uważam to za główną przyczynę rozpadu koalicji. W pewnym momencie każdy człon tej koalicji zaczął kierować się własnymi celami politycznymi. Każde ugrupowanie zaczęło kierować się swoim własnym interesem.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
a było się z misiem nie kumać od samego początku