
– Izolacja, lockdowny, odkażanie i maseczki osłabiły naszą naturalną odporność i sprawiły, że jesteśmy bombardowani czynnikami, z którymi nasz układ immunologiczny sobie nie radzi – wyjaśniła prof. Katarzyna Życińska, kierownik Katedry i Zakładu Medycyny Rodzinnej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oraz kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych i Reumatologii MSWiA, na antenie Polsat News
„Jesteśmy słabsi dlatego, że nasz układ immunologiczny nie był stymulowany przez szereg miesięcy, właśnie tymi bakteriami czy wirusami, w związku z tym my musimy na nowo nasz układ immunologiczny stymulować tymi czynnikami” – tłumaczyła prof. Życińska.
„To, co przynosiło nam pomoc w sytuacji trudnej, wtedy kiedy baliśmy się przeniesienia, transmisji zakażenia na kolejne wektory, czy na kolejne osoby, korzystaliśmy z tych wszystkich środków ochrony osobistej. Z jednej strony stawialiśmy mur, barierę przed zakażeniem, ale z drugiej strony nasz układ immunologiczny osłabiał się, jeśli chodzi o inne patogeny” – wyjaśniła lekarka (cyt. za nczas.pl). (pp)
Źródło: nczas.pl
Foto: pixabay
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Dla mnie od początku było oczywiste, że nie można żyć w oderwaniu od praw natury. Izolacja była czymś irracjonalnym mimo zagrożenia. Teraz mamy dużo zachorowań na grypę i co? Lasy jeszcze otwarte? Przecież tam jest najwięcej wirusów, cha, cha. W autobusach co drugie miejsce musi być puste, bo wirus atakuje tylko siedzących obok siebie, a tłoczących się na stojąco nie. Nie wchodzi też przez drzwi z dworu, lecz jedynie z korytarza, więc MediaExpert w Tęczy trzeba zamknąć, a na Poznańskiej nie.