Reklama

Fabryczne syreny na Majkowskiej

30/01/2022 07:00

 W trakcie naszych nostalgicznych spacerów śladami dawnych fabryk i fabryczek Kalisza nie dotarliśmy jeszcze do ulicy, na którą równo półtora wieków temu zawitał, i to „z rozmachem” i na skalę nie spotykaną w Kaliszu gdzie indziej, przemysł. Ulica Majkowska, bo o niej mowa, wraz z Piskorzewiem stanowiła miejsce lokowania nowych, w większości już większych, zakładów przemysłowych w mieście. Wynikało to zresztą z długofalowej polityki władz miasta, które właśnie z tej dzielnicy planowały uczynić nowe centrum przemysłowo-usługowe (a nawet – przez pewien czas nawet administracyjne) Kalisza.

  A zatem Majkowska. Najpierw co nieco o samej ulicy. Jej rozwój uwarunkowany był wyprzedażą gruntów tam leżących przez Karśnickich – dziedziców leżącego po drugiej stronie Bernardynki Majkowa (problemy ze spłatą kredytów?). Rzecz miała miejsce w drugiej połowie XIX w. a przecież właśnie wtedy przemysł (przez małe p – bo występujący  głównie w postaci mniejszych warsztatów i fabryczek) stał się Przemysłem (przez P duże) z dużymi zakładami przemysłowymi ze znacznie większą produkcją. Obecność w pobliżu wspomnianej Bernardynki sprzyjała lokalizacji wielu z nich (natomiast oddalenie od dworca kolejowego hamowała – ale to już kilkadziesiąt lat później – rozwój przemysłu w dzielnicy). Ulica oczywiście nie od razu miała dzisiejszą postać, ba – długo była z resztą miasta tak sobie skomunikowana, kaliszanie przechodzili do niej nieistniejącą już dzisiaj uliczką Taborową. Dopiero wyburzenie części obiektów (z nieodżałowaną „kozą”) z północnej pierzei Nowego Rynku (wówczas pl. 1 Maja) i połączenie go z nowopowstałą Aleją Wojska Polskiego uczyniło tym samym Majkowską znacznie bardziej dostępną. 

  I właśnie na odcinku łączącym Nowy Rynek z Aleją Wojska Polskiego można znaleźć ślady jednej z wielu małych fabryczek. Oto w oficynie okazałej kamienicy po parzystej (lewej) stronie ulicy – tam gdzie obecnie trenują swe ciosy i kopy bokserzy Muai Tai a towarzyszące im dziewczyny w tym czasie wyciskają w siłowni siódme poty, by zyskać gibką kibić – wyroby dziewiarskie w Mechanicznej Fabryce Pończoch „Cotton” produkowali przed wiekiem panowie Rozenbaum i Dawidowicz. Obok, w nieistniejącym już dziś budynku przy Majkowskiej 4 („pochłonęła” go budowa Alei Wojska) przed wojną mieściła się firma „Biały Łabędź” skupujące puch i pierze.
Teraz przejdźmy ruchem szachowego gońca przez Aleję i na prawą stronę Majkowskiej, gdzie onegdaj rozlokowały się bardzo poważne firmy. Pierwszą z nich, tak według kryteriów topograficznych jak i chronologicznych, jest gazownia. W maju 1870 r. ówczesny prezydent Kalisza Tytus Halpert zawarł z wrocławskim przedsiębiorcą Ludwikiem Irumerwahrem kontrakt o oświetlenie gazowe miasta. Niespełna rok później rozpoczęto roboty ziemne przy budowie, zakład uruchomiono w listopadzie 1871 r. Gazownię zlokalizowano na Piskorzewiu, bo inne propozycje – łąki Rypinka lub okolice Tyńca – jako zbyt odległe – odpadły. Poza tym odpady z produkcji tu można było „podrzucić” bezpośrednio do rzeki. Powstały obiekt składał się z budynku fabrycznego długiego na 210 stóp mieszczącego kantor oraz urządzenia do produkcji gazu w postaci 4 ognisk z 12 retortami i głównego zbiornika o średnicy 40 stóp angielskich a także szopę na węgle i magazyn.  Kilkanaście dni później, o czym już pisaliśmy, w mieście zapłonęło kilkadziesiąt (wkrótce 235) lamp gazowych Była to wielka rewolucja techniczna, której zaistnienie chciano upamiętnić nawet stosownym pomnikiem na Nowym Rynku. […] Unoszona wysoko przez Merkurego pochodnia i w drugiej ręce skrzydlata wężownica dziurkowana będą oświetlone gazem […]. Pod koniec XIX w. kaliski zakład gazowniczy zakupiło Towarzystwo Gazowe z Augsburga, które powiększyło zbiornik gazu tak, że w 1926 r.  gazownia wytwarzała już 1,6 mln m³ gazu. W międzyczasie, w1921 r. firma stała się własnością miasta. W 1935 r. z gazu miejskiego korzystało 2000 odbiorców, oświetlano nim, mimo rozwoju elektryczności, 316 latarni. Dodatkowym efektem produkcji gazu, polegającej na spalaniu w odpowiednich warunkach drewna i torfu, były odpady o sporych właściwościach leczniczych. Nic dziwnego, że w okolice wielkiej „bańki”, podnoszącej się lub opadającej w zależności od ilości zgromadzonego w niej gazu (starsi kaliszanie pamiętają ją zapewne doskonale), zgłaszało się zawsze sporo potencjalnych „kuracjuszy”. W 1933 r. miasto rozpoczęło samodzielne zarządzanie gazownią, a dyrektorzy Zaborowski i Kleindienst doprowadzili ją do wysokiej 11 (na 112 polskich gazowni) pozycji pod względem produkcji w kraju. W 1936 r. nastąpiło połączenie Gazowni Miejskiej w jedną firmę z  Zakładem Wodociągów i Kanalizacji i w takiej postaci przedsiębiorstwo przetrwało do końca 1963 r. Po wojnie produkcję uruchomiono w kwietniu 1945 r. a już w grudniu gazownia miała ponad 2 tys. odbiorców. W związku ze wzrostem zapotrzebowania na surowiec i z szybkim rozwojem gazownictwa podjęto decyzję o generalnej przebudowie gazowni, której uruchomienie miało miejsce w  październiku 1963 r. Od nowego roku zakład funkcjonuje już samodzielnie pod nazwą Miejska Gazownia w Kaliszu. W listopadzie 1972 – Kalisz otrzymał pierwsze dostawy gazu ziemnego z Odolanowa, rok później w związku z eksploatacją  złóż gazu ziemnego w Wielkopolsce  – zaprzestano produkcji „tradycyjnego” surowca, który został zastąpiony przez gaz ziemny. Ale firma ma się chyba wciąż nieźle dystrybuując (no, to obecnie temat szczególnie drażliwy) ten surowiec.

  Sąsiadem gazowni jest (a właściwie była – z końcem 2010 r. firma ogłosiła ostateczną upadłość) popularna Bielarnia. Jej hale produkcyjne rozciągały się od ulicy Majkowskiej aż po Bernardynkę. Początkujący w branży włókienniczej zakład, własność spółki Beniamin Liebich, Rudolf Brucker & Bronisław Pladek, w 1911r. został już po roku odkupiony przez braci Wilhelma i Hugona Müllerów, wcześniej „rozkręcających” z kolei kaliską Pluszownię. A i Bielarnię rozkręcili z rozmachem – z pierwotnego zatrudnienia wynoszącego 40 robotników, w 1938 r. osiągnęli już poziom 800 zatrudnionych. W 1928 r. powołano spółkę akcyjną pod nazwą Wilhelm i Hugo Bracia Müller, Bielarnia, Farbiarnia, Wykończalnia i Tkalnia. W 1945 r obiekty spółki zostają przejęte przez państwo i podporządkowane Zjednoczeniu Przemysłu Jedwabniczo-Galanteryjnego W 1971 r. przedsiębiorstwo otrzymuje nazwę Zakłady Przemysłu Jedwabniczego  Wistil. Od tego czasu firma ulega jeszcze kilkakrotnym przekształceniom, by w końcu, jako zakład grupy kapitałowej rodziny Kwietniów, dożyć na naszych oczach swego smutnego końca. Nazwa fabryki z okresu międzywojennego mówi nam właściwie wszystko o charakterze jej produkcji. W nowszej ofercie zakładu znalazły się tkaniny różnego typu – z syntetykami włącznie, dzianiny – obrusy, podszewki, flagi, dywany, firanki i pościel. Jako ciekawostkę można jeszcze dodać, że Bielarnia mogła się poszczycić, istniejąca już od czasów międzywojennych orkiestrą zakładową, własnymi ośrodkami wczasowymi i kolonijnymi w atrakcyjnych miejscowościach  a także klubem sportowym o tej samej nazwie. 

  A jeszcze dalej, w pobliżu – jak na garbarnię przystało – kanału Bernardynki, rozlokowała się jedna z kolejnych w mieście,  ale za to najbardziej znana i najdłużej istniejąca – garbarnia. Jej właścicielem od 1907 r. był Juliusz Sowadski – firma prosperowała wówczas pod nazwą Sowadski i S-ka. Sowadscy to zasłużona w branży rodzina – garbarską działalność prowadzili w pobliskim Stawiszynie już od 1830 r. Specjalnością firmy, aż po dzień dzisiejszy, jest doskonalone przez lata roślinne garbowanie skór bydlęcych. Później Sowadski wpuszcza do spółki  Erbego – firma działa jako słynne ERSO, zatrudniając 122 osoby. Sowadscy mieszkali na terenie zakładu w reprezentacyjnej willi, w której dzisiaj odsiadują w poczekalniach swe kolejki zbolali pacjenci lekarskiej spółki Medix. A z tyłu  nadal funkcjonuje zakład – dziś pod postacią Kaliskich Zakładów Garbarskich „Kalskór”, a nazwisko Sowadski można spotkać wśród współczesnych danych teleadresowych przemysłowców w… Niemczech.  Do Sowadskiego należała także Kaliszanka – Mechaniczna Fabryka obuwia na Dobrzeckiej 19. Tajemnicą poliszynela był fakt, że w Kaliszu łatwo można się było tanio zaopatrzyć w skóry pochodzące z… nielegalnego obiegu – ten niezbyt uczciwy proceder trwał zresztą jeszcze długo po II wojnie, kiedy zakłady już upaństwowiono. Ponadto zmorą okolicy był też ponoć zapach, dobywający się z wielkich dołów, w których składowano (zasypując na pewien czas ?) przeznaczone do wyprawienia „naturalną metodą” skóry.

  Skoro tak intensywnie garbowano w Kaliszu skóry – coś pewnie robiono i z mięsem ubitych zwierząt. Przejdźmy zatem na drugą stronę ulicy Majkowskiej, by poszukać tam rzeźni. Tej dzisiaj już nie znajdziemy, natomiast funkcjonuje tam zakład, będący  naszą chlubą i wizytówką. Mowa oczywiście o „słodkiej” fabryce „Grześków” wchodzącej obecnie w skład Holdingu Colian Jana Kolańskiego. Kaliszance – bo tak nazywał się jeszcze niedawno ten powstały już po wojnie  zakład – nieprzemijającą sławę przyniosły wafelki Grześki w przeróżnych odsłonach, choć oczywiście produkcja zakładów jest znacznie szersza. Warto również wiedzieć, że firma jest jakby spadkobierczynią równie onegdaj słynnej Parowej Fabryki Pierników i Biszkoptów Kazimierza Mystkowskiego, mieszczącej się od 1892 r. przy ulicy Rzeźniczej – na tyłach kościoła franciszkańskiego. O pozostałych zakładach z tej części ulicy Majkowskiej (w tym właśnie o starej i nowej rzeźni), pisałem już w „Życiu Kalisza” rok temu w artykule o przemyśle na Piskorzewiu. A o interesującej architekturze starej rzeźni (później zajezdni KLA) dopowiedział też niedawno Mateusz Halak.

  Po ciężkiej pracy w fabrykach kaliszanom należały się chwile relaksu. Dodam więc na zakończenie, że na tzw. łęgach majkowskich zorganizowano w 1911 r. pierwszy mecz piłkarski a rok później, w maju 1912 r. odbył się pokaz przelotu nad Kaliszem na aeroplanie Breliot polskiego lotnika hrabiego Michała Scipio del Campo (jego krewna mieszkała na Tyńcu). O ile mecz cieszył się umiarkowanym zainteresowaniem, to na pokaz przybyły tłumy.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do