Reklama

Gdzie stoi uniwersytet?

09/10/2008 09:35
Nowy Świat 28-30. Adres ważny dla dzisiejszego Kalisza. Tutaj mieści się siedziba Wydziału Pedagogiczno-Artystycznego UAM. Z punktu widzenia miłośnika zabytków to obiekt prawie współczesny. A jednak sam budynek, jak i miejsce, na którym się wznosi, mają swoją historię. Początek roku akademickiego to najlepszy czas, żeby ją przypomnieć

Na początku nie było tu
    Kalisza, a jedynie polna droga, której jeszcze się nie śniło, że kiedyś będzie ruchliwą ulicą. Na planie pochodzącym z 1785 r. teren wypełniają pola i nieliczne, z pewnością drewniane chałupy. Dziś śladem dawnej przeszłości są już tylko nazwy. Na skrzyżowaniu dróg, w miejscu, które dziś nazywamy Rogatką (dokładnie narożny budynek ze sklepem jubilerskim), w XVIII w. stał drewniany zajazd niejakiego Jarzębskiego. Właściciel wymyślił sobie, że będzie się on nazywał „Nowy Świat”. I tak zostało, mimo że nie ma już karczmy. Bardziej tajemnicza jest geneza nazwy całej dzielnicy Czaszki. Legenda głosi, że ziemia pod wzgórze z kościołem św. Gotarda miała być naniesiona w czaszkach żołnierzy szwedzkich. Podanie, z pewnością nieprawdziwe, świadczy, że dziwaczna nazwa intrygowała naszych przodków i szukano jej wyjaśnienia. Dzisiaj wywodzi się ją raczej od pobliskiego, już nieistniejącego, cmentarza żydowskiego (obecnie teren pogotowia i szkoły). Czy słusznie? W 1957 r. w okolicach między Nowym Światem a ulicą Skalmierzycką odkryto relikty pogańskiej nekropolii. Na podstawie znalezionej ceramiki stwierdzono, że była ona pamiątką tzw. kultury łużyckiej (1300 – 400 p.n.e.).
W poszukiwaniu „zaginionego” Nowego Świata wspomnienie należy się też „Wydorom”. W miejscu, gdzie dziś wznoszą się budynki UAM, znajdowała się wieś o tej nazwie i tak zapewne nazywałby się ten fragment Kalisza, gdyby nie wyjątkowo zła sława. „Pomijając ubóstwo i nędzę (...) Wydory mieszczą w sobie wiele najwyuzdańszych prostytutek” –  pisał  w 1883 r. „Kaliszanin”. W 1906 r. teren przyłączono do miasta i... nic się nie zmieniło. Jeszcze w latach 20. XX stulecia w całej okolicy stały tutaj rozsypujące się drewniane chaty. Główne ich skupisko znajdowało się przy ul. Czaszkowskiej.  Ze względu na  żółty kolor omszałych gontów kaliszanie potocznie mówili o nich „złote dachy”. Jakby dla ukrycia tej nędzy pojawiają się w tym okresie nazwy sławiące wojsko polskie – Ułańska i Krechowiecka. Ta ostatnia  (obecnie Rumińskiego, tyły UAM) upamiętniała zwycięstwo pod wsią Krechowce w 1917 r.

Niech się mury
pną do góry
Nic nie odda kolorytu epoki tak jak pożółkłe roczniki prasy.  Mamy więc późne lata 50. XX w. i Nowy Świat jest ulicą Franciszka Zubrzyckiego (kto dziś jeszcze pamięta, kim był ten komunistyczny działacz?). W propagandowym tonie gazety pobrzmiewa radość i optymizm. Prawie się słyszy dziś już zapomniane szlagiery: „Podaj cegłę”, „Na prawo dom, na lewo dom”, a przed oczami przewijają się radośni przodownicy pracy z kolejnych odcinków Polskiej Kroniki Filmowej. Czaszki stają się miejscem intensywnej rozbudowy, a miejsce drewnianych domków zajmują marzenia obywateli peerelu – bloki z własnym M –1.
W 1957 r. rodzi się pomysł, aby na skrzyżowaniu z ul. Ułańską zbudować gmach dla Liceum Pedagogicznego.  Projekt mgra inż. architekta Jerzego Dudka ma zostać zrealizowany w 1959 r. Jak obiecuje „Ziemia Kaliska”, „architektura będzie działała na widza rozczłonkowaną bryłą, kolorem i podbudową zieleni”. Już w trakcie budowy zapada decyzja o zmianie głównego gospodarza obiektu. „Utworzenie (...) Studium Nauczycielskiego uczelni (...) typu półwyższego (...) jest faktem, który należy odnotować jako jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu miasta w okresie 16 minionych lat, obok ogromnych osiągnięć gospodarczych i przemysłowych”.
Tylko fatalna jakość gazetowego papieru przypomina, że nie powinniśmy tak łatwo dać się zwieść temu zwodniczemu obrazowi nieustannego postępu i wiary w socjalizm. Na placu budowy pojawiają się trudności. Teren jest obniżony w stosunku do ulicy o 3,5 – 4 m, co powoduje konieczność nawiezienia dużej ilości ziemi dla obsypania budynku. Prace przeciągają się o kolejne 12 miesięcy i w końcu  w 1960 r. obiekt zostaje oddany do użytku. A może celowo zwlekano, bowiem nadchodził jubileusz Tysiąclecia Państwa Polskiego i osiemnastu wieków Kalisza? Już wtedy ambicje  były dużo większe: „Studium Nauczycielskie jest bowiem niewątpliwie etapem w walce o powołanie do życia w Kaliszu wyższej uczelni. (...) Takie są tendencje, takie są nadzieje mieszkańców (...), którzy nie będą szczędzili wysiłków i starań nad ich realizacją”. Nie wszystkim podoba się sam budynek: „Wspaniały okazały gmach Studium (...) nie jest, jakby się to wydawało na pierwszy rzut oka, aż tak wspaniale rozwiązany pod względem architektonicznym. (...) Projektant w ogóle bardzo rozrzutnie szafował przestrzenią użytkową, co w konsekwencji spowodowało, że właściwie już teraz odczuwa się miejsca  na niektóre niezbędne pomieszczenia(...)”.
Największa niespodzianka czekała na zewnątrz budynku. Dziś trudno w to uwierzyć, ale fotografie nie kłamią. Kolejne roczniki dwuletnich studiów, wchodząc do supernowoczesnego jak na ówczesne czasy budynku, mijały drewnianą chałupę-ruderę! Znajdowała się ona centralnie przed oknami wielkiej auli i była pamiątką po niesławnych Wydorach. Co zapewniło jej tę niezwykłą trwałość, w czasach kiedy ręka socjalistycznego planisty potrafiła wyburzyć całe kwartały dzielnic, nie wiadomo. W 1963 r. dziennikarz „Ziemi Kaliskiej” z ulgą mógł napisać: „(...) Jak nas poinformował Architekt Miejski inż. Tadeusz Frątczak, zapadła już decyzja rozbiórki chatki. Prace rozbiórkowe rozpoczną się w niedługim czasie”. Obietnicy dotrzymano.

Konopnicka – moja wielka miłość
Ponieważ w budynku SN-u nie udało się wygospodarować przestrzeni na klub studencki, przez wiele lat słuchacze korzystali z pobliskiej kawiarni Nowy Świat, mieszczącej się w bloku koło Książnicy Pedagogicznej – tym, w którym dzisiaj działa sklep zoologiczny. Zapewne ciekawie byłoby posłuchać o klubowym życiu i tamtych szalonych prywatkach,  ale nie mniej interesujące jest ówczesne życie oficjalne. „Kultową” postacią epoki miała być Maria Konopnicka. Imię poetki nadano kaliskiemu Studium już w 1960 r.; powstało popiersie i brązowa tablica, z której można się dowiedzieć, że Konopnicka była nie tylko wielką pisarką, ale również bojowniczką o wolność i sprawiedliwość społeczną. W 1969 r. odsłonięto pomnik. Autorem monumentu był prof. Stanisław Horno-Popławski (wybitny rzeźbiarz, choć kaliski pomnik nam tego nie podpowie). Olbrzymia ilość uroczystości ku czci autorki „Roty” (nie tylko w Kaliszu) budzi refleksję i pytania. Szukając legitymizacji systemu, komunizm często stosował taktykę zawłaszczania osób w żaden sposób z nim nie związanych. Czy taki los spotkał sympatyczną skądinąd poetkę? Jej twórczość, w której często wraca problem ubóstwa, czyniła z niej postać idealnie nadającą się do wpisania w socjalistyczny kanon. Dziś bardzo trudno odpowiedzieć, co było spontanicznym działaniem, a co manipulacją szczerym zainteresowaniem czytającego ludu. Niewątpliwie zamierzeniem centralnych władz było wykreowanie nieszczęsnej na socjalistyczną idolkę. Jedno jest pewne, cenę tego kultu zapłaciła sama Konopnicka, dla wielu ludzi pokolenia lat 70. i 80. symbol traumatycznych wspomnień lat szkolnej młodości.


Gmach UAM – krótki przewodnik dla studentów. Dzisiejszy obiekt uniwersytecki w przeszłości służył wielu placówkom oświaty. W 1998 r. budynek stał się własnością UAM.  Łączna kubatura budowli bez nowego skrzydła wynosi 40.613 m sześciennych. Wszystkie sale zajmują powierzchnię 2.915 mkw. Zewnętrzne okładziny cokołów i obramowań okiennych wykonano z nowatorskiego materiału, jakim w latach 60. były „płytki okładzinowe krzemionowe”. Jak podawała „Ziemia Kaliska”, wnętrza (pokoje 3-osobowe) internatu (obecny akademik Rubin) „pomyślano tak, by wychowanek jak najlepiej mógł pracować i wypoczywać”. W Kaliszu bez trudu można znaleźć osoby, które pamiętają tamto siermiężne wyposażenie. Staraniem obecnego właściciela ten peerelowski „luksus” należy już do przeszłości. Obiekt budowano w czasach „wytrwałej walki o pokój na świecie”, co należy rozumieć jako nieustający wyścig zbrojeń, dlatego w podziemiach znajduje się schron. Wejście do niego kryje się za potężnymi metalowymi drzwiami w pobliżu obecnej biblioteki wydziału. Po zwycięstwie „kapitalistycznej reakcji” schron służy dziś jako składzik niepotrzebnych rzeczy. Czar dawnych czasów (zapewne lata 70.) można też oglądać w auli ozdobionej panneau z herbami miast byłego województwa kaliskiego (projekt Franciszek Przybylski, firma Elpe z Ostrowa Wlkp.). Doskonale zachowany wystrój z epoki to prawdziwy „oldskul” mogący zachwycić najbardziej wybrednego miłośnika popularnego obecnie stylu. Oryginalne kinkiety i żyrandole przenoszą w czasy, kiedy panie nosiły sukienki wykonane z tkanin identycznych z zasłonowymi. Pamiętajcie studenci kapitalistycznej Polski: ten gmach jest naprawdę trendy!

Anna Tabaka, Maciej Błachowicz
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do