
Ciężarne suki trzymane były w klatkach po królikach, bez dostępu do wody i jedzenia. Kilkadziesiąt szczeniaków biegało po dworze, spało na gołej ziemi. Pseudohodowlę w Aleksandrii (gm. Brzeziny) obrońcy zwierząt odkryli i zamknęli w marcu tego roku. Teraz zapadł wyrok wobec właścicielki czworonogów. Same psy przeżyły taki koszmar, że dziś powinny znajdować się w kochających domach. Niestety. Ciągle przebywają w schronisku w Wojtyszkach. Gminę Brzeziny kosztowało to już ponad 180 tys. zł. Jaką cenę płacą za to same zwierzaki?
Na terenie posesji trzymanych było 106 psów. Prawdopodobnie były to mieszanki kilku ras, z wyglądu przypominające maltańczyki. Jako pierwsze sprawę nagłośniło kaliskie stowarzyszenie Help Animals, które o pseudohodowli miało się dowiedzieć od osoby, która najprawdopodobniej przyjechała tam odebrać psa i zobaczyła, w jakich warunkach trzymane były zwierzęta. – Psy były trzymane na zewnątrz, wystawione na warunki atmosferyczne, bez możliwości schronienia się, nie miały bud, były całymi dniami na słońcu, mrozie, chodziły pośród własnych odchodów. Sierść miały skołtunioną, co też powodowało ich cierpienie, bo powoli łysiały. Wewnątrz budynku również były psy. Trzymane były w klatkach po królikach, nie miały wody. Jedna z ciężarnych suń zaczęła rodzić w trakcie kontroli, prawdopodobnie ze stresu, który te zwierzęta przeżywały – mówiły wtedy członkinie Help Animals. Joanna Kokot-Cieszewska, powiatowa lekarz weterynarii, po kontroli skierowała pismo do wójta gminy Brzeziny o czasowe odebranie zwierząt właścicielce. – Stwierdziliśmy podczas kontroli rażące zaniedbania, niechlujstwo właścicieli w stosunku do posiadanych zwierząt – przyznała.
Rok prac społecznych
Prokuratura Rejonowa w Kaliszu skierowała przeciwko kobiecie akt oskarżenia, zarzucając jej dręczenie psów w okresie od marca 2015 do marca 2017 r. W toku śledztwa potwierdzono m.in., że psy przetrzymywane były w klatkach, co uniemożliwiało im swobodne poruszanie się i zachowanie naturalnej pozycji. Wyrok zapadł 14 listopada. Sąd Rejonowy w Kaliszu za nieodpowiednie traktowanie zwierząt wymierzył mieszkance Aleksandrii karę roku ograniczenia wolności przez wykonywanie przez nią nieodpłatnej i nadzorowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 40 godzin miesięcznie. Dodatkowo kobieta ma zapłacić 10 tys. zł na rzecz schroniska.
Kolejka chętnych
Od razu po nagłośnieniu sprawy zarówno w Urzędzie Gminy Brzeziny, jak i w schronisku w Wojtyszkach rozdzwoniły się telefony od osób, które chciały dać psiakom kochające domy. Longin Siemiński, właściciele przytuliska, zapewniał wtedy, że u niego psy będą przebywać przez dwa tygodnie na kwarantannie, następnie dorosłe osobniki miały zostać wysterylizowane lub wykastrowane, by w końcu trafić do adopcji. Jakie było nasze zdziwienie, gdy dowiedzieliśmy się, że żaden z czworonogów aż do dziś nie został adoptowany. Dlaczego?
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie