Reklama

Historia. Czy leci z nami ktoś mądry?

22/11/2020 05:00

Pięć lat troszczyłem się o zabytki Kalisza z ramienia urzędu konserwatorskiego i proszę mi wierzyć – jest to orka na ugorze. Niemniej, nie mogę przejść obojętnie wobec szkód, jakie wyrządza się współcześnie Kaliszowi. W mieście naszym odbiera się nie tylko klasę zabytkom, ale też ukazuje się je jako prowincjonalną wioskę, gdzie przy wielkomiejskim placu, pamiętającym nasz gród jako stolicę guberni, maluje się empirową fasadę pałacu z początku XIX wieku na majtkowy róż, przeplatany równie tandetnym niebieski (bynajmniej nie dającym niebiańskiego spokoju).  Czy leci z nami pilot, który nad tą degrengoladą spróbuje zapanować, czy też czeka nas (nie)piękna tragedia, jak w przytaczanym tutaj groteskowym filmie Davida Zuckera.

Kurtyna w górę. Będzie grana tragedia.
   Ilekroć słyszę komentarze pod starymi zdjęciami o brzmieniu podobnym do: „kiedyś to ludziom zależało”, lub „kiedyś to było ładniej”, najpierw ogarnia mnie sarkastyczny humor, który naraz zachęca mnie do kontry w temacie nazwijmy to dawnego piękna miast. Bo za tymi akademickimi wedutami miast w tym i Kalisza z XIX wieku i początku wieku XX, stoją kulisy – cuchnące rynsztoki, niedogrzane sutereny, odchody trzody na podwórkach, ciemności, wilgoć i uliczki jak w czasie rosyjskiej rasputicy. To widoki także nad Prosny, choć tych brzydkich akcentów  na starych fotografiach raczej nie zobaczymy… ani nie poczujemy. Jedno jest w tych retro-kadrach ujmujące - czystość architektury. A rozumieć przez to należy swoistą kindersztubę tamtejszych mieszczuchów w dbaniu o dobro wspólne – obraz miasta tworzony również przez budynki. Jasne fasady kamienic i pałaców, tak jak dziś tętniły życiem. Puls miasta tworzyły podobnie jak i obecnie gwarne sklepiki, pachnące wyszynki i bogate składy i składziki. A jednak, coś co odróżnia tamto miasto od dzisiejszego, to kultura do zabytków, objawiająca się przede wszystkim w obrazie reklam  i jeszcze czymś gorszym współcześnie – zawłaszczaniem fragmentu elewacji, krojeniem jej według aktualnych podziałów najmujących je osób i co gorsza ich gustu… najczęściej w naszym poczciwym Kaliszu – gustu tragicznego, przaśnego, z pierwiastkiem egoizmu, cynizmu i rubaszności. Słowem – mam sklepik, więc pomaluję sobie fragment klasycystycznej fasady w kolorze sklepiku, żeby mnie było widać! Oto i pierwiastek niszczący nasze miasta. Dramat.

  W greckim dramacie, mamy oprócz komedii, również tragedię. I spieszę donieść gdzie w Kaliszu (przy dumnie odsłoniętej kurtynie!) grana jest prawdziwa estetyczna tragedia. Ulica Śródmiejska w Kaliszu – najgłówniejszy trakt komunikacyjny ze staromiejskiego centrum w kierunku dworca i dalej na południowy zachód – dziś w przebudowie – w nieodległej przyszłości według zapewnień włodarzy – salon miasta. To dobra, bardzo potrzebna inwestycja, nie tylko dla prowadzących cztery kółka, ale także dla dwukołowców. Jest prawdopodobne, że przebudowana Śródmiejska, pozwoli uwydatnić urodę w większości zabytkowej zabudowy pierzejowej przy niej. Jednak w tym uwydatnianiu, natrafimy na kilka problemów. Grzech reklamowy dotknął wpisanej do rejestru zabytków, a więc otoczonej najwyższą formą ochrony konserwatorskiej w Polsce, kamienicy pod numerem 33. Biało-niebieski emblemat obiektu zabytkowego, zaprojektowany gwoli ciekawości przez Jana Zachwatowicza – byłego Generalnego Konserwatora Zabytków, jest tutaj skalany w sposób ewidentny. Neoklasycystyczna kamienica – pamiątka doniosłego dzieła odbudowy Kalisza po zniszczeniach w pierwszej wojnie światowej, powstała w początkowych latach 20. XX wieku i według wiedzy moich serdecznych przyjaciół historyków tego miasta, należała ona do jednej z bardziej majętnych rodzin żydowskich. W wyrazie architektonicznym kamienicy, wciąż widać jakie założenia przyświecały pierwszym międzywojennym odbudowom w naszym grodzie. Trawestacje form architektury klasycystycznej i barokowej – silnie popierane przez środowiska architektów działających w Kaliszu w latach 20. ubiegłego stulecia, tworzą wraz z innymi podobnymi przykładami „po sąsiedzku”, historyzujący styl ulicy Śródmiejskiej. Ma ona jednak także i modernizujące adresy, spośród których na czoło wysuwa się budynek przy Śródmiejskiej 35 – kaliski drapacz chmur fundacji braci Kowalskich. Ale, wracając do meritum, kamienica sławna przez kino „Stylowe”, została w sposób wyjątkowo paskudny potraktowana przez wynajmujących jej parter. Grand Prix brzydoty pod tym adresem uczyniono, malując i klejąc wycinek fasady gdzie swoją siedzibę ma pewien lombard. Czy ktoś wydał zgodę na to barbarzyństwo? Czy może jest to jedna z setek samowoli na zabytkowej tkance miasta? Z niekrytą przyjemnością, w sytuacji zarówno pierwszej jak i drugiej, o zaistniałym fakcie raczę poinformować. Kakofonia kolorów z przewagą alertycznej żółci niczym z paska TVN-u, mówiąc bardzo delikatnie, pasuje tutaj jak kwiat do kożucha, a tłumacząc ściślej i dosadniej, jest wielkim aktem niszczenia nie tylko zabytkowego domu, ale też przestrzeni miasta – także chronionej wpisem do rejestru zabytków. Jeśli więc jest to samowola, dokonano przestępstwa. 

Różowe imperium
  Kolejne trofeum w naszym konkursie na niszczenie zabytków, trafia w ręce władające suszarką i lokówką. Pałac Puchalskich – ikoniczne dzieło doby klasycyzmu w Kaliszu. Podobno najdroższa kamienica jaką wzniesiono w naszym mieście z kredytem udzielonym przez ówczesne władze, o budżecie przewyższającym budowę sądu okręgowego w alejach Wolności. Pałac miejski o empirowej fasadzie z licznymi militarnymi dekoracjami sztukatorskimi osadzonymi w surowych klasycystycznych kształtach i podziałach, został wybudowany przed końcem 1830 rokiem, a zdolna ręka projektanta należała do Franciszka Reinsteina. Miejski pałac wzniesiono z woli Pana na Zakrzynie - Józefa Puchalskiego. Antykizujący budynek, oprócz swoich walorów zabytkowych,  jest wartościowy jako kompozycja urbanistyczna, zamykając wjazd do centrum miasta od strony Warszawy. Warto dodać, że pałac Puchalskiego tworzył, wraz ze stojącą nieopodal Rogatką Warszawską, obraz Kalisza gubernialnego przyozdobionego stylem znad Newy w Petersburgu – a więc o cechach architektury empirowej, stwarzającej wrażenie dostojności i powagi. Wystawna kamienica licząca sobie już 190 lat, mimo upływu czasu, nadal zwraca uwagę pompatycznym wystrojem na elewacjach, jednak od lat 90 XX, wystrój ten zmuszony jest konkurować z produktami wolnego rynku i formami stylistycznymi po transformacji ustrojowej, które generalnie można zaliczyć w poczet postmodernizmu. Pomijając już „nowotwory” sprzed 30 lat, które „zdobią” główną elewację pałacu, i spuszczając zasłonę milczenia na ładną inaczej reklamę pizzerii na głównym balkonie piano nobile pałacu, nie mogę nie zwrócić uwagi odpowiednich służb na kolejne barbarzyństwo jakie spotkało zabytek. Różowy parter z salonem – tu paradoks – piękności, jest wprost świństwem wyrządzonym dostojnej architekturze pałacu. Zawłaszczenie części fasady i potraktowanie jej jak własności zakładu fryzjerskiego to niestety bardzo częsta praktyka, rujnująca zabytkową przestrzeń miast. Zamiast przyciągać klienta ciekawą oryginalną reklamą wpisującą się w styl budynku, o funkcjonującym tutaj czymś „wyjątkowym” dowiadujemy się widząc niedbale pomalowaną ścianę w kolorze wołającym o pomstę do nieba. Czy właściwe służby mogłyby by zainterweniować w przedmiotowej sprawie? Czy mamy się raczej oswoić z takim prowincjonalnym Kaliszem, od którego przecież tak zdecydowanie się odcinamy. Te okrutne praktyki rujnują obraz naszego miasta, także w oczach przyjezdnych. 

Mateusz Halak
    

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    margoko - niezalogowany 2021-12-20 14:45:10

    Brawo !! Brawo !! Brawo !! Rzeczowy głos w sprawie, która dotyka nie tylko Kalisza, ale wielu miejsc w Polsce. Trzeba krzyczeć bo w pogoni za zyskiem podążamy w kierunku przedmieść Delhi :(

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do