Reklama

Historia tkana jedwabiem (cz. 2)

14/10/2009 14:54

Najstarsza pochodzi z czasów rozkwitu włoskiego renesansu, gros zostało wyprodukowanych w manufakturach Lyonu. Razem tworzą jedną z najwspanialszych w Polsce kolekcję tkanin. Ich analiza przynosi cenne informacje o donatorach, aktach wiary naszych przodków, ale także metodach tkackich i zdobniczych. Dzisiaj część druga opowieści o drogocennych materiach z kaliskiej kolegiaty WNMP – Bazyliki św. Józefa

Złota nić
Kaliski zbiór dostarcza bogatego materiału do badań nad technikami tkackimi i ornamentyką; w mniejszym stopniu jest odbiciem trendów mody. Trzeba pamiętać o przesunięciu czasowym: paramenty często powstawały ze sztukowania tkanin z różnych wieków. Są to jednak przede wszystkim wysokiej jakości jedwabie broszowane albo lansowane (szlachetne techniki tkackie dające efekt przypominający haft), rzadziej haftowane. W ich splotach połyskują tzw. złote nici, w istocie jedwabne, spiralnie oplatane cieniutką, pozłacaną lub srebrną blaszką. W zależności od rodzaju „otoczki” i sposobu jej nałożenia użyta w tkaninie nić będzie dawała różne efekty, mieniąc się w świetle na wiele sposobów. Właściwą wartość, o czym współcześnie niemal zapominamy, budowała dopiero suma zharmonizowanych niuansów fakturowych i kolorystycznych.
Jeszcze jedna przestrzeń otwierająca się przed badaczem to stylistyka zastosowanych deseni. Przetwarza ona – w specyficzny dla technik tkackich sposób – znane w historii sztuki ornamenty, od renesansowych arabesek, wczesnobarokowych mięsistych akantów, regencyjnych kratek po rocaille.
W końcu wzrok pada na koronki i galony, czyli wzorzyście tkane taśmy pasmanteryjne. Wśród tych ostatnich można znaleźć kolbertyny (od nazwiska Jeana Baptiste Colberta, słynnego ministra finansów Ludwika XIV), czyli zębato wykończone galony, najczęściej wykonane z pozłacanych lub srebrnych nici. Są one integralnym  elementem każdej z szat, często zresztą i one pochodzą z odzieży świeckiej. – Zachowane w kaliskiej kolekcji koronki, galony i kolbertyny również pochodzą z rozmaitych, najlepszych ośrodków europejskich. Najstarsze spośród nich powstały w XVII wieku i są istnymi arcydziełami sztuki koronkarskiej. Zachwycają swą delikatnością, wyczuciem – kwiatowego najczęściej – rysunku, umiejętnym zróżnicowaniem gatunków i grubości metalowych nici – ocenia kaliska badaczka. 
Zdarza się, że w stroju najciekawsza jest… podszewka. Tak się stało w przypadku osiemnastowiecznego ornatu ks. Jana Gorczyczewskiego, podbitego unikalnym XVI-wiecznym adamaszkiem włoskim.   

Szata jak imię
Jeżeli kapłańska szata przypominała bogactwo królewskiego stroju, to nasuwa się pytanie, skąd się wzięła, jaka jest geneza jej powstania? Biblia nie daje na ten temat wielu informacji. W wiekach wczesnochrześcijańskich sprawujących liturgię bardziej niż ubranie wyróżniało zajmowane miejsce w przestrzeni zgromadzonych na wspólnej modlitwie. Dopiero okres panowania Konstantyna Wielkiego (IV w.), który oficjalnie zezwolił na rozwój nowego wyznania, przyniósł zmianę. Młody Kościół w formach zewnętrznych zaczął się wzorować na ceremoniach cesarskich. Istotnym elementem tego obrazu były przepyszne stroje urzędników. Pewne wyobrażenie ówczesnego świata przynoszą o dwa wieki późniejsze słynne mozaiki Rawenny. Takie elementy kapłańskiego przybrania, jak manipularz i paliusz (patrz dołączony słowniczek), wywodzą się z dworskich odznaczeń.
W kolejnych stuleciach, dość szybko, drogi mody świeckiej i sakralnej się rozchodzą. Ta ostatnia swoim krojem zawsze będzie ciążyć ku tradycji, nawet jeśli motywy zdobień (desenie) zapożycza ze świata zewnętrznego. W uproszczeniu można przyjąć, że o ile strój świecki stawał się przez stulecia coraz bardziej praktyczny (skracana długość, spodnie, krój rękawów), to dla szaty liturgicznej o wiele dłużej podstawową cechą pozostawała ozdobność. Kapłan z racji sprawowanych przez siebie funkcji miał się wyróżniać. Ta zasada wpisuje się już w źródłosłów słowa paramenty – łacińskie ornamentum oznacza ozdobę. Przez strój, według liturgistów, nie jest wywyższana konkretna osoba, ale Chrystus, w którego imieniu kapłan sprawuje ofiarę mszy św. Oczywiste w tym kontekście staje się znaczenie słów wypowiadanych w czasie błogosławienia szat: „Pomóż, Panie, tym, którzy nosić będą te szaty, godnie wypełniać urząd, który został im powierzony”.
W średniowieczu ustalił się również kanon kolorów stosowanych do dzisiaj. Jak w ówczesnym malarstwie, barwy ornatów i innych elementów stroju musiały być czyste, świetliste, pełne. Naturalne pigmenty dawały efekty dzisiaj rzadko osiągane.    

Jeden z najpiękniejszych
Jak bogaty jest kaliski zbiór? Dla Ewy Andrzejewskiej jednostką porządkującą stał się zespół, tj. stylistycznie spójny zestaw paramentów pochodzący od jednego donatora. Badaczka zajęła się 115 zespołami (poza dziewiętnastowiecznymi) o różnej liczbie elementów. W skład najpełniejszych wchodzą kapa, ornat, para dalmatyk, welum kielichowe (zasłona), stuły, manipularze, palki i bursa. A to zaledwie część dawnego bogactwa. Czas i historia okazały się nieubłagane. Stare inwentarze podpowiadają, że jeszcze w XIX w. zbiór kolegiackich tkanin był większy co najmniej o połowę. Wystarczy jednak to, co pozostało, by stwierdzić, że Kalisz posiada kolekcję wysokiej klasy artystycznej, znaczącą na mapie Polski. Z królewskimi fundacjami Jasnej Góry i Wawelu nikt nie może się porównywać, ale w hierarchii o poziom niższej już nie mamy się czego wstydzić.
Ile jeszcze nie znanych kaliskich skarbów czeka na swoich odkrywców? 

Autorzy składają serdeczne podziękowania dr Ewie Andrzejewskiej z Muzeum Historii Przemysłu w Opatówku za konsultację i opiekę merytoryczną nad tekstem oraz ks. prałatowi Jackowi Plocie, kustoszowi Bazyliki św. Józefa za przychylność przy realizacji sesji zdjęciowej. Wielką pomocą służył nam również ks. Jarosław Powązka, któremu jesteśmy wdzięczni za szereg cennych uwag.

Anna Tabaka, Maciej Błachowicz

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do