
Swego czasu w Kaliszu działo się:
1913 – założono Żydowskie Towarzystwo Gimastyczno-Sportowe. Na pierwszym walnym zgromadzeniu, w którym uczetniczyło ok. setki członków, został wybrany zarząd klubu. Pierwszym prezesem został Ladnau, jego zastępcą wybrano A. Handwurcla. Sekretarzem został Leon Dancygier, skarbnikiem J.M. Kujawski. Salę treningową Towarzystwo wynajmuje przy ulicy Krótkiej a pierwszą dyscypliną trenowaną w ŻTGS była gimnastyka. Po I wojnie klub oficjalnie nazywał się „Kaliski Żydowski Klub Gimnastyczno-Sportowy”. a działalność Towarzystwa powiększono o sekcje piłkarską i lekkoatletyczną. A wkrótce także bokserską i tenisa stołowego, a jako ostatnią – pływacką. Klub posiadał też własną orkiestrę, bibliotekę i koło dramatyczne. Następnie przebudowany zostaje klubowy lokal, dzięki czemu zostaje zbudowana sala gimnastyczna ze specjalistycznym sprzętem i szatniami. W 1932 r. nastąpiła zmiana barw klubowych – z biało-zielonych na biało-niebieskie oraz połączenie ŻTGS z Żydowskim Klubem Sportowym „Hakoah”. Efektem tej fuzji było powstanie w styczniu 1932 r. Żydowskiego Towarzystwa Gimnastyczno-Sportowego „Makabi”. Pierwszym i zarazem ostatnim prezesem Makabi był Leon Sytner. Trudną sytuację finansową klubu (mała ściągalność składek) poprawiło wybudowanie przystani na Prośnie i pobieranie opłat za korzystanie z niej. Wzrosła wtedy również – do ponad 1200 członków, liczebność klubu. Wraz z wybuchem II wojny Makabi Kalisz zawiesiło działalność, która nigdy nie została już wznowiona.
1913 – przy ul. Niecałej wybudowano dom dla kaliskiej społeczności ewangelickiej zwany czasem domem „Pod aniołami”. Poza mieszkaniem pastora i organisty, znalazła się w nim również elementarna szkoła ewangelicka. W czasie I wojny światowej, w której Kalisz został w znacznym stopniu zniszczony, w szczęśliwie ocalałym domu parafialnym zaczęła spotykać się młodzież, dając początek Towarzystwu Młodzieży Ewangelickiej, którego pierwszym prezesem został Emil Ismer. Wówczas ewangelicy udzielili też w domu na Niecałej na krótko gościny kaliskim prawosławnym.
1913 – przedłużono linię kolei żelaznej z Kalisza w stronę Nowych Skalmierzyc. Wiaty, perony i tory (podwójna linia: 1524 mm – rosyjski rozstaw szyn i 1425 mm – europejski). znalazły się po obu stronach budynku dworca – konieczna więc była przesiadka. Ale i tak był to postęp – bo wcześniej podróż do Skalmierzyc pasażerowie pociągów kończyli wozami. Przyłączenie kolei owocowało ponownym ożywieniem przemysłu, rozwojem terytorialnym miasta i boomem gospodarczym. Przecież do listopada 1921 r. – do czasu wybudowania linii kolejowej z Warszawy przez Kutno do Poznania, właśnie przez Kalisz przebiegało jedyne połączenie Wielkopolski ze stolicą. Zresztą co tam Poznań – w drugą stronę w 1912 r. Kalisz otrzymał bezpośrednie połączenie kolejowe z… Baku (!) A wybudowany cztery lata wcześniej graniczny elegancki dworzec w Nowych Skalmierzycach był miejscem wielu spotkań delegacji państwowych. Dworcowa restauracja dorównywała luksusem nawet tej z dworca wiedeńskiego więc czasem mówi się nawet – choć to informacja niezweryfikowana – że w 1913 r. odbyły się w niej rozmowy cesarza Wilhelma II z carem Mikołajem II.
1913 – miała miejsce pierwsza próba zamknięcia już wówczas zapełnionego (!) cmentarza katolickiego przy Rogatce. Od momentu powstania w 1807 r. pochowano tu około 60 tys. zmarłych. Po tej dacie świętej pamięci kaliszan katolików przyjmowała litościwa ziemia na cmentarzach tynieckim, majkowskim i na Zagorzynku choć i na kolejne pochówki na nekropolii przy Rogatce „przymykano oko”. Od roku 1923 ukazało się więc kolejne zarządzenie w sprawie zamknięcia cmentarza i zmarłych chowano tylko do grobów rodzinnych. W latach dwudziestych XX w. podjęto nieudane próby utworzenia nowego cmentarza katolickiego obok nowego cmentarza żydowskiego przy ulicy Podmiejskiej więc zakaz pochówków na „miejskim” był coraz mniej respektowany. Stanowczość w tym zakresie wykazali dopiero Niemcy w czasie II wojny.
1913 – w Londynie jako stypendystka Towarzystwa Kooperatystów przebywała Maria Dąbrowska. A po powrocie opublikowała na łamach pisma „Echo Literacko-Artystyczne” swoje pierwsze opowiadanie „We Francji... ziemi cudzej”, poświęcone doli emigrantów polskich w Burgundii. Choć nie był to absolutny debiut pisarski Dąbrowskiej – już wcześniej „Ziemia Kaliska” drukowała, podpisane jeszcze panieńskim nazwiskiem: Szumska, jej korespondencje z Belgii.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie