
W oprowadzaniu przyjezdnych kaliscy przewodnicy turystyczni stosują najczęściej pewien schemat związany z trasą zwiedzania. Warto go poznać
Do kanonu pokazywanych i omawianych wówczas atrakcji należą najczęściej planty z fragmentem murów obronnych i pomnikiem książki (i parkingiem – co determinuje miejsce startu spaceru), Plac Kilińskiego z pomnikiem i szkołą Asnyka, baszta Dorotka, pałac gubernatora, plac i sanktuarium św. Józefa, Rynek z ratuszem, zespół kościelno-klasztorny oo. Franciszkanów, Aleja Wolności od teatru poprzez Trybunał aż po most kamienny, katedra, czasem Rozmarek, Rogatka z poreformackim zespołem kościelno-klasztornym lub Muzeum (póki było otwarte). Na więcej najczęściej nie ma już czasu, choć chciałoby się jeszcze i to, i to, i jeszcze tamto. Ale bywa i tak, że goście mają nieco więcej czasu oraz – co równie istotne – konkretne oczekiwania i wtedy przewodnicy mogą podjąć interesujące wyzwanie.
Taką okazję stanowiła dla mnie ostatnio wizyta Federici Wiel Marin, właścicielki słynnej niemieckiej firmy Selve (Ludenscheid Nadrenia Polnicna-Westfalia), która to firma jest kontrahentem kaliskiej firmy „Formelana”, którzy mieli dość precyzyjną wizję poznania naszego miasta. Owoż interesował ich wątek wielowyznaniowy w historii grodu nad Prosną (ze szczególnym uwzględnieniem, rzecz jasna, ewangelicyzmu) oraz działalność niemieckich fabrykantów w dawnym Kaliszu. A ponieważ w gronie gości nie zabrakło archeologa (archeolog – biznesmenem, no, no) w programie znalazło się też grodzisko na Zawodziu (z dochodzeniem – kto tam był przed Piastami skoro kurhan i rzeźba Światowida…?). No a potem – historia fabryk: Piskorzewia a zwłaszcza Fibigerów (goście nocowali w kompleksie Calisia One) oraz Repphanów a także wizyta na cmentarzu ewangelickim i w pojezuickim (ale i z – więcej niż „epizodem” ewangelickim) kościele garnizonowym, gdzie proboszcz „zabezpieczył” mówiącego biegle po niemiecku księdza-przewodnika (mogliśmy wraz z tłumaczem nieco odpocząć). Spore zainteresowanie wzbudziła też historia naszego Szolca-Rogozińskiego i wizyta w Muzeum Osiakowskich (zdaje się, że wciąż mało docenianego jako atrakcja krajoznawcza) i rozmowa z pastorem. Całość dopełniła kontemplacja cudownego obrazu i modlitwa w bazylice. Na więcej – nie starczyło czasu…
To była realizacja jednej ze specjalistycznych propozycji zwiedzania Kalisza. A przecież zdarzają się i inne. Onegdaj zwiedzaliśmy Kalisz z przedstawicielami konsulatu Ukrainy (m.in. cmentarze w Szczypiornie i prawosławny na Rogatce, wizyta w cerkwi i rekonesans na Obozowej), z delegacją władz samorządowych z Radzymina (wieńce przy grobowcu majora Waltera na nekropolii majkowskiej), z badaczami schronów i bunkrów (obiekt przy Granicznej, rzecz jasna), miłośnikami literatury (wiadomo), potomkami kaliskich Żydów, licznymi pielgrzymkami (sześć świątyń do wyboru w samym centrum), tropicielami „nepomuków” itd. Lada dzień przyjeżdżają przedstawiciele Stowarzyszenia Elektryków – jak nic będą chcieli wejść do Małej Elektrowni w Alei. A to tylko niektóre z programów z ostatnich dwóch sezonów. A przecież od kwietnia mamy nadzieje wrócić do kontemplowania naprawdę urzekającej (zwłaszcza w słoneczny dzień lub w wieczornych iluminacjach) panoramy miasta oglądanej z ratuszowego tarasu widokowego.
Piszę to po to, by pokazać, jaki potencjał dla turystyki ma w sobie Kalisz. Że wyrazy zachwytu (a przynajmniej uznania) większości przyjeżdżających nie są li tylko grzecznościowymi formułkami a wizyty w naszym mieście mogą mile wspominać turyści zarówno „uniwersalni” jak i tropiciele atrakcji w swoich konkretnych dziedzinach.
Piotr Sobolewski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Warto też pokazywać naszą fontannę ale też Gołuchów,Antonin ,może Russów,Szlak Drewnianej Architektury bo to piękne malutkie zabytkowe kościółki.Niezwykle piękne są koronki z naszego regionu-dysnutki--były na wystawie u Kulisiewicza.Cały czas nie ma stałej wystawy dokumentujacej jazz u nas a Festiwal Pianistów Jazzowych to porządna marka ani dorobku Kaliskich Spotkań Teatralnych.Przydałoby się wyeksponowac też przeszlość wielokulturową Kalisza, zrobić wystawę Aliny Szapocznikow, kaliskich malarzy,grafików,haftów Haftu.....