Reklama

Kaliski przewodnik podpowiada co można pokazać gościom w jeden dzień

07/03/2020 07:00

W oprowadzaniu przyjezdnych kaliscy przewodnicy turystyczni stosują najczęściej pewien schemat związany  z trasą zwiedzania. Warto go poznać 

  Do kanonu pokazywanych i omawianych wówczas atrakcji należą najczęściej planty z fragmentem murów obronnych i pomnikiem książki (i parkingiem – co determinuje miejsce startu spaceru), Plac Kilińskiego z pomnikiem i szkołą Asnyka, baszta Dorotka, pałac gubernatora, plac i sanktuarium św. Józefa, Rynek z ratuszem, zespół kościelno-klasztorny oo. Franciszkanów, Aleja Wolności od teatru poprzez Trybunał aż po most kamienny, katedra,  czasem Rozmarek, Rogatka z poreformackim zespołem kościelno-klasztornym  lub Muzeum (póki było otwarte). Na więcej najczęściej nie ma już czasu, choć chciałoby się jeszcze i to, i to, i jeszcze tamto. Ale bywa i tak, że goście mają nieco więcej czasu oraz – co równie istotne – konkretne oczekiwania i wtedy przewodnicy mogą podjąć interesujące wyzwanie.

  Taką okazję stanowiła dla mnie ostatnio wizyta Federici Wiel Marin, właścicielki słynnej niemieckiej firmy Selve (Ludenscheid Nadrenia Polnicna-Westfalia), która to firma jest kontrahentem kaliskiej firmy „Formelana”, którzy mieli dość precyzyjną wizję poznania naszego miasta. Owoż interesował ich wątek wielowyznaniowy  w historii grodu nad Prosną (ze szczególnym uwzględnieniem, rzecz jasna,  ewangelicyzmu)  oraz działalność niemieckich fabrykantów w dawnym Kaliszu. A ponieważ w gronie gości nie zabrakło archeologa (archeolog – biznesmenem, no, no) w programie znalazło się też grodzisko na Zawodziu (z dochodzeniem – kto tam był przed Piastami skoro kurhan i rzeźba Światowida…?). No a potem – historia fabryk: Piskorzewia a zwłaszcza Fibigerów (goście nocowali w kompleksie Calisia One) oraz Repphanów a także wizyta na cmentarzu ewangelickim i w pojezuickim (ale i z – więcej niż „epizodem” ewangelickim) kościele garnizonowym, gdzie proboszcz „zabezpieczył” mówiącego biegle po niemiecku księdza-przewodnika (mogliśmy wraz z tłumaczem nieco odpocząć). Spore zainteresowanie wzbudziła też historia naszego Szolca-Rogozińskiego i wizyta w Muzeum Osiakowskich (zdaje się, że wciąż mało docenianego jako atrakcja krajoznawcza) i rozmowa z pastorem. Całość dopełniła kontemplacja cudownego obrazu i modlitwa w bazylice. Na więcej – nie starczyło czasu…

  To była realizacja jednej ze specjalistycznych propozycji zwiedzania Kalisza. A przecież zdarzają się i inne. Onegdaj zwiedzaliśmy Kalisz z przedstawicielami konsulatu Ukrainy (m.in. cmentarze w Szczypiornie i prawosławny na Rogatce, wizyta w cerkwi i rekonesans na Obozowej), z delegacją władz samorządowych z Radzymina (wieńce przy grobowcu majora Waltera na nekropolii majkowskiej), z badaczami schronów i bunkrów (obiekt przy Granicznej, rzecz jasna), miłośnikami literatury (wiadomo), potomkami kaliskich Żydów, licznymi pielgrzymkami (sześć świątyń do wyboru w samym centrum), tropicielami „nepomuków”  itd. Lada dzień przyjeżdżają przedstawiciele Stowarzyszenia Elektryków – jak nic będą chcieli wejść do Małej Elektrowni w Alei. A to tylko niektóre z programów z ostatnich dwóch sezonów. A przecież od kwietnia mamy nadzieje wrócić do kontemplowania naprawdę urzekającej (zwłaszcza w słoneczny dzień lub w wieczornych iluminacjach) panoramy miasta oglądanej z ratuszowego tarasu widokowego.

  Piszę to po to, by pokazać, jaki potencjał dla turystyki ma w sobie Kalisz. Że wyrazy zachwytu (a przynajmniej uznania) większości przyjeżdżających nie są li tylko grzecznościowymi formułkami a wizyty w naszym mieście mogą mile wspominać turyści zarówno „uniwersalni” jak i tropiciele atrakcji w swoich konkretnych dziedzinach.  

Piotr Sobolewski

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Alutka Piotrowska - niezalogowany 2020-03-08 07:26:31

    Warto też pokazywać naszą fontannę ale też Gołuchów,Antonin ,może Russów,Szlak Drewnianej Architektury bo to piękne malutkie zabytkowe kościółki.Niezwykle piękne są koronki z naszego regionu-dysnutki--były na wystawie u Kulisiewicza.Cały czas nie ma stałej wystawy dokumentujacej jazz u nas a Festiwal Pianistów Jazzowych to porządna marka ani dorobku Kaliskich Spotkań Teatralnych.Przydałoby się wyeksponowac też przeszlość wielokulturową Kalisza, zrobić wystawę Aliny Szapocznikow, kaliskich malarzy,grafików,haftów Haftu.....

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do