Reklama

Kalisz zza szyb radiowozu

29/07/2009 13:24

Gdy w piątek większość kaliszan cieszyła się z rozpoczynającego się weekendu, kilkudziesięciu policjantów rozpoczynało służbę. Dzień po hucznie obchodzonym święcie policji nastąpił bolesny powrót do policyjnej rzeczywistości

Piątek, godz. 18.30. Patrol nr 35 wyjeżdża z komendy na ulicy Kordeckiego. Po przejechaniu kilkudziesięciu metrów słychać charakterystyczny trzask policyjnej radiostacji. – Na ulicy Chodyńskiego leży jakiś człowiek – podjedźcie tam i zobaczcie co się dzieje. Podejrzewam, że będzie pod wpływem alkoholu – mówi oficer dyżurny.
Chwilę później policjanci są na miejscu. Rzeczywiście, nieopodal całodobowego sklepu leży mężczyzna. Śpi w najlepsze w kałuży moczu.

Zmęczony denaturatem
Funkcjonariusze wzywają na miejsce karetkę pogotowia, by lekarz stwierdził, czy mężczyzna ma jakieś obrażenia. Jeśli najzwyczajniej w świecie upił się do nieprzytomności, trafi na komendę przy ul. Jasnej, gdzie wytrzeźwieje. W innym przypadku, zostanie zawieziony do szpitala. – W Warszawie tego typu interwencje obsługuje Straż Miejska. Chłopcy mają specjalny samochód, gdzie mogą zmieścić nawet 5 nietrzeźwych. W Kaliszu takimi delikwentami zajmuje się jednak policja – mówi jeden z policjantów. Gdy przyjeżdża pogotowie, lekarz próbuje obudzić mężczyznę. Ostatecznie to mu się nie udaje. – Co pan pił? Proszę pana, czym się pan tak załatwił? – pyta doktor, ale pacjent nie reaguje. Po zbadaniu ciśnienia mężczyzny, sytuacja jest jasna. – 130 na 90 – znaczy pił denaturat – mówi do policjantów lekarz, a przy okazji dodaje. – Trzeba by opisać pana K. W tym roku już 15 razy ten facet był przez nas odwożony do szpitala. Dokładnie 15 razy. I zawsze sytuacja się powtarza – trzeźwieje w szpitalu, wychodzi i wraca na ulicę Górnośląską, ewentualnie na planty w okolicę dworca. Pije do nieprzytomności, upada, ktoś się nad nim lituje i dzwoni po policję i pogotowie. Przyjeżdża do niego policja, pogotowie odwozi do szpitala, a on później wychodzi, wraca na swoje miejsce i znów pije do nieprzytomności. Przecież to wszystko kosztuje mnóstwo pieniędzy.
Karetka odjeżdża, a policjanci pakują zmoczonego ,,leżaka’’ do radiowozu. Za chwilę będzie spał w pomieszczeniu komendy. A patrol 35 otrzymuje kolejne wezwanie – na Złotym Rogu dwóch nietrzeźwych mężczyzn zaczepia przechodniów, uniemożliwiając swobodne przejście. Na miejscu okazuje się, że – owszem – dwaj nietrzeźwi mężczyźni siedzą na przystanku, ale nie zgłosił się nikt z zaczepionych. Obecność policjantów działa prewencyjnie – po chwili pijani odchodzą do domu. A policjanci w radiowozie zabierają się za... wypełnianie służbowych notesów. To ich obowiązek. Notes może być w przyszłości dowodem w sprawie. Dzięki niemu nawet po latach funkcjonariusze potrafią odtworzyć wydarzenia z konkretnego dnia, z konkretnej służby.

Do policji zamiast na studia
Aspirant sztabowy Tomasz Cieślak pracuje w policji już 15 lat. O tym, że został policjantem, zadecydował przypadek. – Skończyłem szkołę średnią i nie dostałem się na studia – opowiada. – Poszedłem więc do wojska, a po nim trafiłem do policji. Czasu nie można cofnąć, więc nie zastanawiam się, czy gdybym miał jeszcze raz organizować sobie życie, to wybrałbym zawód policjanta. Najbliżsi już się przyzwyczaili, że mam taką, a nie inną pracę – tylko czasami, gdy przedłuży się służba, pojawia się stres. Ale powiem szczerze, że najgorsze mam już a sobą – przez 10 lat pracowałem w służbie prewencji w Warszawie, a tam, jak wiadomo, regularnie odbywają się bójki kibiców, manifestacje, które wcale nie są pokojowe. Tutaj, w Kaliszu, pod tym względem mamy spokój. Oczywiście, od czasu do czasu zdarzy się jakiś mecz podwyższonego ryzyka, ale i tak nie można porównywać tego, co dzieje się tutaj, z tym, co jest w Warszawie.
– Jedziemy teraz w nasz rejon, ale najpierw zahaczymy o kotwiczkę – mówią funkcjonariusze. Radiowóz rusza w kierunku cmentarza żołnierzy radzieckich. Kotwiczka to pomnik, miejsce zakrapianych alkoholem spotkań młodzieży. Tym razem na cmentarzu jest spokojnie – kilka osób z psami, kilka zakochanych par, kilkoro dzieci podziwiających straty wyrządzone przez czwartkową wichurę.
Patrol jedzie więc w kierunku osiedli Widok i Dobrzec. To dzisiaj jego rejon działania. – W przypadku wydarzeń w innych częściach miasta jesteśmy kierowani na miejsce zdarzenia, ale generalnie obsługujemy tzw. górkę – opowiadają policjanci. Na osiedlu jest raczej spokojnie. – Ciekawe, czy cała służba będzie dzisiaj taka spokojna, czy to raczej cisza przed burzą – zastanawiają się policjanci. Patrolując osiedle widzą trzech mężczyzn przy przedszkolu nr 14 na ul. Hanki Sawickiej. Podjeżdżają na miejsce i od razu dostrzegają stojące tutaj piwo. – To nie jest nasza butelka – mówi jeden z nich. – A ja przecież nie będę po nikim sprzątał. Policjanci spisują dane mężczyzn i odjeżdżają. (q)

Więcej w Zyciu Kalisza

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do