
Od początku tego roku do końca lutego strażnicy miejscy interweniowali 410 razy w domach, w których podejrzewano, że zamiast dobrej jakości paliwem palono śmieciami. W prawie dwustu przypadkach interwencja okazała się zasadna.
Najwięcej interwencji odbyło się na prośbę samych mieszkańców miasta. Na numer 986 zadzwoniło aż 238 osób, 7 zgłoszeń przyszło do Straży Miejskiej Kalisza mailowo, pozostałe kontrole przeprowadzono z uwagi na obserwacje samych funkcjonariuszy. Najwięcej telefonów pochodziło z osiedli: Ogrody, Majków, Asnyka, Śródmieście I, Rypinek, Korczak, Czaszki, Rajsków, Śródmieście II, Szczypiorno i Rogatka. 222 zgłoszenia spośród wszystkich nie zostały potwierdzone. – To były sytuacje, kiedy rzeczywiście pojawił się gęsty dym, ale nie z powodu wypalania śmieci, tylko np. węgla. Nie możemy ukarać za to, że się dymi, jeśli właściciel rzeczywiście pali drewnem czy właśnie węglem. My możemy karać tylko za spalanie folii, tworzyw sztucznych, kolorowych gazet itd., czyli śmieci – mówi Dariusz Hybś, komendant kaliskiej Straży Miejskiej. Przyznaje, że w ostatnim czasie materiałem, którym pali wielu mieszkańców, są stare płyty meblowe powlekane lakierem. – Ludzie myślą, że to drewno i mogą tym palić, a jest to niedopuszczalne – mówi.
W piecu wszystko, w głowie niewiele
Niestety, połowa zgłoszeń okazała się zasadna. Odpady wykryto w prawie 200 przypadkach. Co strażnicy odkrywali w piecach? Resztki obiadu, zepsute buty, butelki, ubrania, stare zabawki, druty, kable. Wszystko, co tylko się tam zmieści. – Taka przydomowa kotłownia nie jest przystosowana do spalania śmieci, temperatura jest za niska, żeby te tworzywa się spaliły. Topią się, a do powietrza ulatniają się groźne i niebezpieczne dla zdrowia toksyny – mówi D. Hybś. Coraz więcej osób zdaje sobie z tego sprawę. Dowodem jest rosnąca liczba zgłoszeń. Dziś niewielu traktuje taki telefon do Straży Miejskiej jako donosicielstwo. To dbanie o własne dobro i zdrowie.
34 mandaty
Za palenie odpadami strażnicy nałożyli w tym roku 34 mandaty w wysokości od 20 do 500 zł. Interwencję może podjąć każdy strażnik, ale głównie kontrolami zajmują się funkcjonariusze z Eko-patrolu, którzy np. mogą pobierać próbki popiołu. W tej chwili jest ich ośmioro, ale będą w tym kierunku szkoleni kolejni. Właściciel, u którego strażnicy chcą przeprowadzić kontrolę, ma obowiązek umożliwienia tego, a więc udostępnienia kotłowni, pieca czy kominka do sprawdzenia. Obowiązek ten wynika z Ustawy o ochronie środowiska. Jeśli takiej zgody właściciel posesji nie wyrazi, to strażnicy sporządzają dokumentację i kierują sprawę na policję. Wtedy odpowiada się już karnie.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie