Reklama

Kamienica z dwoma cechami

04/03/2016 09:09

Dziś historia pewnego domu. Nie pyszni się on przy zdobnej ulicy ani nie szczyci długą, bogatą historią. A jednak jest wyjątkowy. Ta wyjątkowość to efekt charyzmy jego budowniczych. Nieduża kamienica przy ul. Handlowej 11 nie ma szczęścia do zdjęć, a szkoda, bowiem z jej fasady możemy czytać jak z książki. Historię pierwszych właścicieli budynku – rodziny Walentego Prusaczyka – prawdopodobnie prezentują znajdujące się na nim detale

Mateusz Halak

 Spod znaku Merkurego
Nic, co dotyczy prezentowanej kamieniczki, nie jest dziełem przypadku. Także jej gabaryt i forma. Na przestrzeni lat 1911-1939 dzisiejszą Handlową, mimo zapewnień urbanistów i planistów Kalisza podbudowanych nastrojami po odzyskaniu niepodległości przez Polskę, ominęła gorączka budowlana. Stopniowo jej pierzeje wypełniały domostwa średniozamożnych mieszczan. Ceniono w tych stronach mariaż wsi z miastem, możliwość posiadania rozległego ogrodu przy jednoczesnej bliskiej odległości od centrum. Na mapie Bronisława Bukowińskiego z roku 1911 Handlowa jeszcze nie istnieje, teren ten stanowiły wówczas łąki rozpostarte na łagodnych pagórkach, z których jeden od wieków zajmuje stary cmentarz żydowski, ale już na karcie z roku 1937 daje się zauważyć wyraźne ślady urbanizacji tego fragmentu Kalisza. To pokłosie nie tylko zburzenia miasta w 1914 roku i potrzeby budowy nowych domostw poza odbudowywanym centrum, ale również zmiany kulturowej w stylu życia. Tłumacząc dokładniej i dosadniej – mody na domek z ogrodem. I choć na samej Handlowej dworków nie dostrzeżemy, to na odchodzących prostopadle od niej ulicach Adama Asnyka, Ostrowskiej czy Skalmierzyckiej czegoś na kształt „małego Soplicowa” znajdziemy kilka przykładów. „W trakcie odbudowy prowadzonej w latach 1918-1939 oddano do użytku 6800 mieszkań, spośród których 6405 wzniosły osoby prywatne, a tylko 307 – władze miejskie i 68 – władze państwowe” – czytamy w książce „Kalisz poprzez wieki” Jerzego A. Splitta. W puli wyżej wymienionych prywatnych inicjatyw znajdziemy również adres Handlowa 15. Na wojskowej mapie z roku 1935 „jedenastkę” łatwo dostrzec – wraz z dwoma innymi domostwami tuż przy skrzyżowaniu z ulicą Asnyka.
A skąd nazwa Handlowa? Skojarzenie ze szkołą handlową, która funkcjonuje przy ulicy od roku 1937 jest błędne. Zaczytajmy się więc we wspomnieniach Tadeusza Pniewskiego: „Wzdłuż greckiej górki (cmentarza prawosławnego – M. Halak) – zamiast chodnika – biegła piaszczysta ścieżka tuż obok jezdni, wybrukowanej kocimi łbami i obrzeżonej rynsztokami. Na zakręcie ulicy droga rozszerzała się, tworząc mały placyk z ręczną studnią po środku, służącą okolicznym mieszkańcom. Placyk ten, zwany popularnie «dołkiem», służył jako minitargowisko. Przekupki ustawiały się tu z koszykami wzdłuż płotu ogrodu Reimana, siadały na drewnianych «ryczkach» i handlowały włoszczyzną, owocami, jajkami, białym serem i ciasteczkami – kulkami nanizanymi na nitce. W sezonie kupowało się tu za 5 groszy garść czereśni zrośniętych łodyżkami, co umożliwiało noszenie ich na uszach w charakterze kolczyków. Wiadomo było, że «na dołku» była dobra woda na herbatę, zawsze świeże jajka i dobry wiejski twaróg”. Tak więc handle uskuteczniano tutaj już na początku międzywojnia, karmiąc powracające z tułaczki rodziny, które straciły domy w 1914 roku. Kupiecki zawód spod znaku mitologicznego Merkurego kwitł tutaj w najlepsze aż do 1939 roku.

Cechy rzemieślników
Do domu Walentego Prusaczyka przylgnęła nazwa „kamienicy z medalionami”. Sześć odlanych z żeliwa tond zawieszono pomiędzy oknami pierwszego piętra. Przedstawiają popiersia mężczyzn – w typie portretu renesansowego. Na jednym przedstawiono rodzajową scenkę wiejską z kilkoma postaciami zgromadzonymi pod gołębnikiem w typie angielskim. To, co najbardziej akcentuje frontową elewację, to jednak pełnoplastyczne sylwetki dwóch mężczyzn osadzone w niszach. Na pozór są jednakowe, ale w rzeczywistości różnią się wieloma szczegółami. Może się zdawać, że niuanse te nie mają większego znaczenia. Jednak po natrafieniu w archiwaliach na informacje o budowniczym domu mogę stwierdzić, że nie są one przypadkowe. Definiują fach, jaki mógł posiąść Prusaczyk. Walenty trudnił się rzemiosłem. Był budowniczym i majstrem. Małych rozmiarów kamienicę, zbudowaną pomiędzy 1920 i 1925 roku, mógł więc opatrzyć w symbole cechów rzemieślniczych, którymi się zajmował wraz z rodziną. Wyostrzywszy kadr, dostrzeżemy przy tych dwóch rzeźbach charakterystyczne atrybuty dziś już praktycznie zapomnianych zawodów. Pierwszy z prezentowanych mężczyzn podpiera się na młocie, mając u boku koło od wozu oraz materiał budowlany. Jest to więc wizerunek stelmacha, zwanego inaczej kołodziejem. Na zawód ten wskazuje również jego skórzany fartuch. Drugi mężczyzna jest ubrany lżej, bo w zwiewną koszulę. Przywołuje na myśl antyczne wizerunki bóstw w skąpych strojach, trochę prowokujących. Tutaj jednak żadnej prowokacji nie znajdziemy. Czyżby ogrodnik? Bez przekonania, bowiem  atrybuty, z którymi „zapozował”, są trudne do rozpoznania. Na pracę w letnim ogrodzie wskazuje lekki strój. Jednakże butla z wodą u jego boku może być też miechem, a łopata do kopania w ziemi... łopatą do wkładania chleba do pieca. To może jednak piekarz? Niewykluczone. Podobnie jak zawód kowala – bardzo silnie kojarzony z pracą kołodzieja. Zagadka pozostaje zatem nierozwiązana.
Odnosząc się do wieku kamieniczki – zakres lat, w których powstała, dyktuje przewodnik po naszym mieście z 1925 roku, zawierający spis wszystkich sklepów i składów żywnościowych. Wiadomo, iż wówczas opisywana kamienica stała, a w jej parterze funkcjonował drobnotowarowy sklep kolonialny. Jego pozostałość w postaci pisanego na murze szyldu reklamowego mimo kolejnych warstw farby usilnie wychodzi na wierzch. Choć biednie pod adresem Handlowa 11, to w tym przypadku możemy mówić o dobrych stronach tej specyficznej konserwacji zabytku, którą przeprowadza upływający czas. Brak doraźnych remontów pozwala zachować klimat budowlany z początku XX wieku. Żadnych przeróbek, żadnych obcych elementów. I na szczęście żadnego styropianu! Oko niejednego przechodnia ucieszyłby za to remont tynków. O „jedenastce” przy Handlowej za kilka lat powiemy, że jest już wiekowa… Dosłownie i w przenośni.
 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do