
Policjanci z Łodzi złapali w Ostrowie groźnego bandytę, który napadał na banki. Mężczyzna szykował się do kolejnego skoku i został zatrzymany nieomal na gorącym uczynku. Policja wie, że ukradł co najmniej 170 tys. zł
Funkcjonariusze z Komendy Wojewódzkiej i Miejskiej w Łodzi od roku rozpracowywali sprawę powtarzających się napadów na placówki bankowe. Takie zdarzenia miały miejsce głównie w Łodzi, chociaż dwa z nich dotyczyły napadów w Pabianicach i Sieradzu. Do pierwszego skoku na terenie łódzkiego przypisywanego temu samemu sprawcy doszło w maju 2010 roku na Osiedlu Widzew. Ostatni miał miejsce w kwietniu 2011 w Pabianicach. Kolejne z czerwca i lipca odnotowano na terenie województwa śląskiego. Inne w świętokrzyskim i kujawsko-pomorskim.
Kryminalni ustalili, że sprawca działał zawsze w bardzo podobny sposób. Ubrany w czapkę z daszkiem wchodził do niewielkiej placówki, gdzie nie było ochrony. Podchodził do boksu obsługi klienta, który jest osłonięty przed wzrokiem osób postronnych, a następnie, grożąc przedmiotem przypominającym broń palną, żądał wydania pieniędzy. Podczas napadów zachowywał się bardzo spokojnie i dyskretnie, nie zwracając na siebie uwagi innych klientów oraz pracowników banku. Poszczególne napady trwały od 3 do 5 minut. Złodziej chował pieniądze oraz przedmiot przypominający broń do kurtki i spokojnym, ale zdecydowanym krokiem wychodził z banku. Przerażone kasjerki dawały mu od 500 zł do 20 tys. zł. Łącznie w kilkunastu rozbojach straty oszacowano na ponad 170 tys. zł. Wszystkie osoby pokrzywdzone podawały taki sam rysopis sprawcy: wiek około 35 lat, szczupła budowa ciała, wzrostu około 175 cm. Podczas zdarzeń nosił okulary. Ubrany był w ciemnym, stonowanym kolorze, a elementy jego garderoby zasłaniały częściowo twarz. Często wyposażony był w torby przewieszone na skos przez ramię.
Kryminalni bardzo intensywnie pracowali nad tą sprawą, jednak mimo publikacji w mediach zapisu monitoringu bankowego i portretów pamięciowych stworzonych w laboratorium kryminalistycznym, a także mimo 15 tys. zł nagrody za pomoc w ustaleniu tożsamości sprawcy, nikt nie przekazał istotnych informacji.
Policjanci z Łodzi nie dawali jednak za wygraną. Analizując każdy najmniejszy szczegół wszystkich zdarzeń wyczekali na błąd ze strony napastnika. Wytypowali, bazując na swoich ustaleniach, mieszkającego pod Łodzią 37-latka. Mężczyzna do tej pory nie był notowany, co ułatwiało mu przestępczą działalność. Rozwiedziony, z wyższym wykształceniem, oficjalnie utrzymywał się z rolnictwa prowadząc gospodarstwo rolne na terenie powiatu łódzkiego-wschodniego. W związku z podejrzeniami, był pod dyskretną obserwacją mundurowych mimo tego, że od kwietnia swoją działalność przestępczą przeniósł w inne rejony kraju. Wpadł jednak 22 lipca w Ostrowie, gdzie ,,rozpoznawał jedną z placówek bankowych’’. W zakupionym przez niego, choć mimo upływu kilku miesięcy, nieprzerejestrowanym daewoo leganza policjanci zabezpieczyli charakterystyczną odzież, w tym kurtkę i jedną z czapek z daszkiem, które zakładał na siebie podczas napadów. Policjanci znaleźli również broń palną Walther, okulary lecznicze i przeciwsłoneczne oraz kartkę z adresami ostrowskich placówek bankowych. Przy mężczyźnie funkcjonariusze znaleźli magazynek z amunicją.
Niewykluczone, że to właśnie ten mężczyzna dokonał napadu na jeden z kaliskich banków. To wyjaśni dokładne śledztwo. Na razie łódzka prokuratura, bazując na zebranym do tej pory materiale dowodowym, wstępnie przedstawiła mu zarzuty 9 przestępstw, w tym nielegalnego posiadania broni palnej i amunicji. Wystąpiła również z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie, a sąd przychylił się do wyniku i zamknął mężczyznę w tymczasowym areszcie na trzy miesiące. (q)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie