Reklama

Katedra jak układanka

09/12/2011 11:27

Jak budowano kościół św. Mikołaja. Cz. I.

Wiekowe budowle noszą ślady burzliwej historii. Zamurowane okna, dziwaczne przymurówki i wreszcie odmienne cechy stylowe poszczególnych fragmentów kościoła św. Mikołaja świadczą, że obiekt nie tylko powstawał etapami, ale równie często go przebudowywano

Kiedy rozpoczęto prace przy wznoszeniu świątyni, nie dowiemy się. Najstarsza wzmianka pochodzi dopiero z 1303 r. Można ją znaleźć w dokumencie niezwykle ważnym, po raz pierwszy wzmiankującym zarówno o kościele św. Mikołaja, jak i kolegiacie Wniebowzięcia NMP (Bazylika św. Józefa). Stąd również pochodzi informacja o kaliskim rynku przedzielonym odnogą Prosny. Niepotwierdzona źródłami tradycja początek kościoła św. Mikołaja sytuuje w 1253 lub 1257 r. Jest to zarazem czas zarania historii miasta w dzisiejszym miejscu, a więc tych lat powinna sięgać jego najważniejsza budowla sakralna. Najogólniej można stwierdzić, że w II poł. XIII w., za księcia kaliskiego Bolesława Pobożnego, rozpoczyna się wznoszenie gotyckich murów.

Najpierw prezbiterium
Badacze są zgodni. W pierwszym etapie wzniesiono murowaną część z ołtarzem głównym, czyli prezbiterium. Analiza porównująca kaliski kościół z podobnymi obiektami sakralnymi wskazuje (trochę wbrew tradycji), że inwestycje rozpoczęto jednak dopiero około 1275 r. Zgodnie ze zwyczajem mury ukierunkowano na wschód (orientowano), co sprawia, że świątynia odchyla się ukośnie w stosunku do zabudowy ul. Grodzkiej. Już po wzniesieniu pierwszej partii murów prace nagle przerwano. Wpływ na to mogła mieć śmierć fundatora księcia Bolesława Pobożnego (1279 r.) lub trwające do 1285 r. śląskie najazdy na księstwo kaliskie. Najwyżej pięła się ściana północna, przy południowej prace były najmniej zaawansowane. Ciekawa jest zwłaszcza wewnętrzna ściana północna prezbiterium (po lewej stronie od głównego wejścia do świątyni). Remont z początku XX w. ujawnił, że w murze znajdowała się zamurowana nisza – balkon dla śpiewaków zwany emporą. Dziś nie ma po niej śladu – odsłonięty relikt ponownie zatynkowano, a następnie miejsce ozdobiono polichromią. Do najstarszych fragmentów świątyni należą także dolne partie dzisiejszej zakrystii. Nie ma jednak pewności, czy jej wzniesienie planowano od samego początku, czy też już po wzniesieniu murów obwodowych świątyni. Do przerwanych prac wrócono zapewne na przełomie lat 80. i 90. XIII stulecia. W tym czasie udało się dokończyć mury z istniejącymi szczytami oraz zasklepić prezbiterium i parterową zakrystię. Ze względu na późniejszą przebudowę pierwotne sklepienie ocalało jedynie w tym ostatnim pomieszczeniu. Głównym dowodem na to, że pierwotnie kościół składał się tylko z prezbiterium jest wmurowana w późniejszą ścianę przypora (zewnętrzna szkarpa) – element konstrukcyjnie bezsensowny, gdyby budowę rozpoczęto jednocześnie z nawami świątyni.

Wieża i nawy główne
Dawniejszy badacz kościoła, niemiecki uczony z okresu okupacji hitlerowskiej – D. Ellger uważał, że wraz z prezbiterium rozpoczęto również budowę wieży. Odmiennego zdania jest Kazimierz Pospieszny. Uważał on, że rozpoczęcie prac w tej części nastąpiło dopiero w latach 1300 – 1350. Wtedy też powstały dwa portale – pierwszy z nich (główne wejście do świątyni) wymurowano wraz z wieżą, drugi w prezbiterium (dziś zamurowany) wybito w istniejącej już ścianie. Pierwotnie wieża posiadała jedynie dwie kondygnacje z dużą, bardzo dobrze niegdyś oświetloną (od strony prezbiterium) salą. Badacz sugeruje, że w pomieszczeniu tym mogły odbywać się posiedzenia rady miejskiej. Jak wyglądała część środkowa kościoła? Mało prawdopodobne, aby pomiędzy prezbiterium a wieżą znajdowała się niezabudowana przestrzeń. Zdaniem Pospiesznego należy sądzić, że między nimi znajdowała się jednonawowa drewniana konstrukcja. Zastąpienie jej murami wiąże się z przejęciem kościoła w 1358 r. przez kanoników lateraneńskich. Zakonnicy rozpoczynając inwestycję od samego początku, myśleli o kościele trójnawowym. Według pierwszego zamysłu planowano, że nawa środkowa będzie wyższa od bocznych (tzw. układ bazylikowy). Śladem po tym planie jest niewielkie okrągłe okienko w nawie południowej i umieszczone przeciwlegle (po prawej stronie wieży) okno (obecnie zamurowane). Już w trakcie robót architekci zadecydowali się na układ halowy (jednakowa wysokość naw). Równocześnie rozpoczęła się przebudowa zakrystii. Uzyskała ona nie tylko dodatkowe pomieszczenie (obecnie kaplica), ale również podwyższono ją o piętro i niewielką przybudówkę z klatką schodową. Zakrystia pomieści kapitularz (obecnie górne partie kaplicy) i skarbiec zakonny. Ostatnim elementem tej układanki będą filary rozdzielające nawy oraz dachy – prawdopodobnie każda z trzech części posiadała oddzielny stromy dach.
Zakończenie prac nie oznacza, że kościół uzyskał dzisiejszy wygląd. Z nieznanych przyczyn budowniczowie zrezygnowali z założenia sklepień. Wierni znajdujący się w nawie po zadarciu głów patrzyli na misterną drewnianą konstrukcję. Zakończenie budowy nastąpiło około 1400 r. W 1441 roku arcybiskup gnieźnieński Wincenty Kot nadaje kościołowi godność kolegiaty, a rezydencję zakonu uznaje za pełnoprawny klasztor. W efekcie podwyższenia statusu kanonickiej placówki w 1448 r., za prepozyta Pawła, powstaje murowany budynek klasztorny – obecnie probostwo. W tym stanie kościół przetrwał do 1537 r., kiedy to spłonął wraz z całym miastem.

Zapóźniony gotyk, przebudowa Albina Fontany
W chwili pożaru w Polsce trwało odrodzenie. Cztery lata wcześniej w Krakowie otwarto kaplicę Zygmuntowską. Do Kalisza nowe tendencje jeszcze nie dotarły. W latach 1538 – 50 trwa odbudowa sklepienie prezbiterium. Jest ono wspanialsze niż pierwotne (tzw. krzyżowe), ale reprezentuje cechy dojrzałego stylu gotyckiego. Datę tej inwestycji wyznacza powstanie w 1538 r. krytego (dziś nieistniejącego) arkadowego ganku prowadzącego z nawy bocznej do starszego  klasztoru.
Po kolejnym pożarze z 1609 r. zapada decyzja o przebudowie świątyni. W przeciwieństwie do wcześniejszych prac znamy też ich autora – dzieła podjął się włoski murator Albin Fontana. To postać chyba niesłusznie trochę w Kaliszu zapomniana. Urodzony we włoskim Lugano Fontana przyjechał do Kalisza w 1595 r. jako pomocnik twórcy kościoła jezuitów (obecnie Garnizonowy) Jana Marii Bernardoniego. Wraz z przybyciem obu Włochów w naszym mieście rozkwita wczesny barok. Fontana przebudował kaliski ratusz i okoliczne kamienice. To obiekty już dawno nieistniejące, dlatego najważniejszą pracą architekta pozostanie kościół św. Mikołaja w kreacji z lat 1612 – 1639. Najczęściej za datę ukończenia robót podaje się 1621 r. (wystawienie ołtarza z obrazem Rubensa) lub datę śmierci architekta – 1632 r.  Fontana robi z budowlą rzecz niezwykle ciekawą. Z zewnątrz odnosi się wrażenie,  że nawa środkowa jest wyższa od bocznych (układ bazylikowy), wchodząc do środka widzimy, że wszystkie nawy są identycznej wysokości (układ halowy). Dlaczego architekt nadbudował środkową część kościoła, tworząc nad obecnym sklepieniem niewykorzystane pomieszczenie, nie wiadomo. Z czasów włoskiego twórcy pochodzi zarówno obecny kształt dachów, sklepienie naw bocznych, jak i niezwykle charakterystyczny szczyt wschodni z korynckimi pilastrami i sygnaturką. Wraz z przebudową kościół zapewne w znacznym stopniu otynkowano, zacierając niemodny styl gotycki.
Po zakończeniu prac zewnętrznych (najwcześniej ok. 1621 r.) do środka świątyni wkraczają sztukatorzy, którzy ozdabiają sklepienie. Mistrzowie pozostawili podpis znajdujący się za organami – nierozszyfrowany monogram TAR.  Wykonane w tynku późnorenesansowe dekoracje zostaną zakwalifikowane przez historyka sztuki i filozofa Władysława Tatarkiewicza jako znakomity przykład tzw. typu kalisko-lubelskiego w architekturze.
Ostatnim elementem, o którym niestety wiemy najmniej, jest wieża. O wyglądzie jej górnych partii nie sposób powiedzieć nic ze względu na to, że po pożarze z 1709 r. rozebrano ją do wysokości nieco poniżej zakończenia dachów naw bocznych. W okaleczonej w XVIII w. postaci kościół przetrwa aż do II poł. XIX stulecia.


Tekst opracowano na podstawie artykułu Kazimierza Pospiesznego, Architektura kościoła św. Mikołaja w Kaliszu, „Rocznik kaliski”, t. XX

Anna Tabaka, Maciej Błachowicz

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do