Reklama

Kawe – kamieniarz z ulicy Ciasnej

07/05/2008 15:40

Z dziejów społeczności żydowskiej w Kaliszu

Wykuć macewę trzeba potrafić, a Fiszel Kawe umiał to robić bardzo dobrze. Fachu uczył się w swoich rodzinnych Błaszkach. Stamtąd przyjechał do Kalisza, gdzie założył rodzinę i otworzył własny zakład przy ul. Ciasnej. Tutaj urodziło się sześcioro dzieci państwa Kawe. Z całej rodziny wojnę przeżył tylko syn Szaje. Tak jak ojciec został kamieniarzem

W górnej zaokrąglonej części symboliczny rysunek: złamana świeczka, konar drzewa, księga, czasem cała biblioteka wypełniona grubymi tomami, korona, dłonie w geście błogosławieństwa i rzędy hebrajskich liter, dzisiaj tak rzadko już w Kaliszu odczytywane – to podstawowy elementarz form, jaki musiał znać kamieniarz wykuwający tradycyjne żydowskie tablice nagrobne – macewy. W zależności od tego kim był zmarły, kobietą czy mężczyzną, i z której grupy narodu się wywodził, potrzebny był inny symbol. Nawet imiona mają swój obraz: jelonek oznacza Henryka (żydowskie imię Zvi), lew – Judę, gołąbek – Citorę, owieczka – Ruhlę. Żydzi dopiero w I po. XIX w. otrzymali nazwiska, dlatego najważniejsze pozostawało imię zmarłego i jego ojca. Efekt całości wzmacniał kontrast między chropowatą i wyszlifowaną powierzchnią, do tego dochodziły kolory, bo macewy były niekiedy malowane. Toteż kamieniarz znający się na swoim fachu musiał być jednocześnie rzeźbiarzem; niezbędna była również wiedza religijna. 

Kraina dzieciństwa     Fiszel Kawe, którego sygnaturę można jeszcze zobaczyć na jednej z płyt kaliskiego cmentarza żydowskiego przy ul. Podmiejskiej, spełniał te wymagania. Jego zakład, działający w podwórzu kamienicy pod dzisiejszym adresem Ciasna 21 (niemal vis-a-vis kina Słońce, o którym pisaliśmy dwa tygodnie temu), cieszył się popularnością. Powodzenie w interesach pomnażało szczęście rodzinne. Fiszel ożenił się z kaliszanką Taubą Kowalską. Na świat szybko zaczęły przychodzić dzieci. Spadkobiercą historii familii, jak pokaże przyszłość, zostanie starszy syn Szaja Majer. Ojciec posłał chłopca do religijnych szkół w Kaliszu i Warszawie, w domu sam go uczył rzeźbiarskiego warsztatu. Jako dziecko Szaja lubił przesiadywać na kolanach u sąsiada, bardzo uczonego starszego mężczyzny, cadyka ze Zduńskiej Woli mieszkającego przy Ciasnej. Ten obraz, połączenie dostojeństwa i mądrości, będzie mu potem zawsze towarzyszył, podobnie jak obraz Kalisza – jasnej krainy dzieciństwa i młodości.
Fiszel Kawe, jego żona Tauba oraz pięcioro ich dzieci zginą w Zagładzie. Szaja długo będzie czekał, żeby poznać los swoich bliskich; zanim to się stanie, przeżyje prawie cały swój czas dany mu na ziemi. Wtedy dopiero pozna prawdę.
   
Wspaniałomyślność
Stalina
Sam wybuch wojny definitywnego końca dotychczas znanego świata jeszcze jednak nie wróżył. Szaja miał wtedy 21 lat. Jak inni młodzi Polacy, w 1939 r. chciał chwycić za broń. Do wojska nie został jednak przyjęty. Tereny, na których się znalazł, zajęli Rosjanie. Aneksja oznaczała również przymusową zmianę obywatelstwa. Kaliski Żyd znalazł się wśród tych, którzy odmówili przyjęcia sowieckiego paszportu. Obciążało go również to, że znaleziono przy nim kilka dolarów. Na tej podstawie przez agresorów został uznany za przemytnika. Dostał 10 lat pracy w łagrach, przesiedział osiem – wyrok wspaniałomyślnie skrócono.
   
Powrót
Do rodzinnego miasta Szaje wrócił w 1946 r., z pierwszą falą repatriantów ze Związku Radzieckiego. Los się do niego uśmiechnął. W czasie zsyłki sprzedał swoje dokumenty, żeby mieć pieniądze na kawałek chleba. Znalazł się jednak człowiek, który w ostatnim momencie przed zamknięciem polskiej placówki konsularnej potwierdził jego tożsamość. Był jednym z 2270 Żydów, którzy odliczyli się po wojnie z 28-tysięcznej społeczności wyznania mojżeszowego, żyjącej nad Prosną przed Holocaustem.
Ludzie nadrabiają odebrany im czas, próbują żyć normalnie, jak dawniej. Chociaż nic nie jest już takie samo. W swoim przedwojennym domu przy ul. Ciasnej Szaje Majer znalazł jedną fotografię brata. Wszystkie inne pamiątki wraz z wyposażeniem przepadły. Przez długie lata tylko to zdjęcie i lakoniczna nota urzędowa „wymeldowani w nieznanym kierunku” były jedynymi informacjami znanymi Szaje, które mówiły cokolwiek o losie jego rodziny. Co pozostało? Fach odziedziczony po ojcu. Syn Fiszela postanowił dalej prowadzić zakład kamieniarski. Większość nagrobków w formie obelisków postawionych w nowszej części żydowskiego cmentarza pochodzi z jego warsztatu.
   
Henryk, strażnik czasu
W 1947 r. Szaje poślubia kaliszankę Esterę Glaube, córkę przedwojennego prezesa Cechu Krawców. Wraz z mamą i młodszym bratem dziewczyna przeżyła wojnę w Kazachstanie, dokąd rodzina została wywieziona. Rok później w mieszkaniu państwa Kawe przy ul. św. Stanisława na świat przyjdzie pierworodny syn Estery – Henryk (Zvi). Szaje pracuje: odnawia ohele (okazałe nagrobki w formie oddzielnych pomieszczeń, stawiane najważniejszym osobom ze społeczności żydowskiej) cadyka ze Zduńskiej Woli i rabina Lipszyca na cmentarzu przy Podmiejskiej. Kamieniarz wystawi tutaj także symboliczny nagrobek swojej rodziny. Z tych czasów zachowało się zdjęcie małego Henryczka, zamyślonego dziecka o płowych włosach, stojącego na cyferblacie zegara słonecznego w Parku Miejskim. Fotografia niesie w sobie nadzieję. Gdyby jeszcze można było wymazać przeszłość.

Księga z Kalisza
W 1950 r. Szaje Majer Kawe wraz z rodziną wyjeżdża z Polski. Świat definitywnie się zmienił. W Izraelu kaliszanin nadal będzie prowadził warsztat kamieniarski, nigdy nie przejdzie na emeryturę. Oprócz żony i syna oraz zdjęcia brata do swojej nowej ojczyzny przywiezie zwój Tory z powojennej sali modlitw gminy żydowskiej w Kaliszu. Po wielu perypetiach odrestaurowana pamiątka jest dzisiaj używana w synagodze w Hibat Zion, miejscowości, w której mieszka córka Szai, urodzona już w Izraelu, Yona.
Kamieniarz po raz pierwszy od wyjazdu odwiedził swoje miasto po niemal czterdziestu latach. W 1989 r. wraz z żoną wziął udział w uroczystych obchodach powstania w getcie warszawskim. Jeszcze wtedy nie wiedział, że to tutaj przyszło spędzić ostatnie dni jego bliskim.  Tajemnica miała się wyjaśnić za kilkanaście lat, kiedy wnuczka kaliszanina – Efrat, w Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie odnalazła zdjęcia i informacje o rodzinie Kawe. Taki prezent Szaje dostał na swoje 86. urodziny.
Do Kalisza wraz ze swoimi dziećmi, a potem wnukami, syn Fiszela i Tauby przyjeżdżał wielokrotnie. Ufundował i wykonał marmurowe płyty umieszczone na ohelach cadyka ze Zduńskiej Woli i rabina Lipszyca oraz symbolicznym pomniku wystawionym przez Miasto na cmentarzu. Zawsze z sentymentem zaglądał na podwórko przy ul. Ciasnej. Kilkanaście lat po wojnie odkopano tutaj czarną marmurową tablicę z warsztatu jego ojca. Fiszel z pewnością chciał w ten sposób ją ukryć. Jako zabezpieczenie rodziny, ale też jako świadka pewnego czasu, który wojna ostatecznie zamknęła. 
Dom rodziny Szai Majera Kawe zawsze był i pozostaje otwarty dla gości z Kalisza. Kamieniarz z ul. Ciasnej zmarł w sierpniu 2005 r., w tym samym dniu, w którym odeszła jego matka.

Anna Tabaka, Maciej Błachowicz
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do