Reklama

Kobiety szarpie skubią

27/05/2011 11:29

Po Kongresie Wiedeńskim (1815 r.) Kalisz stał się częścią Królestwa Polskiego, połączonego „wieczystą” unią z Rosją. Pierwsze lata były dla Kalisza okresem rozwoju, powstają reprezentacyjne gmachy klasycystycznego miasta. Niestety, wkrótce przyszło rozczarowanie. Panoszenie się tajnej policji i donosicielstwo spowodowało wybuch narodowego sprzeciwu. Z 29 na 30 listopada w Warszawie rozpoczęło się powstanie

Informacja o wypadkach warszawskich  do nadgranicznego Kalisza dotarła wraz z gazetami i przybywającymi do miasta podróżnymi. 3 grudnia patriotycznie nastawione ziemiaństwo zmusiło władze województwa do przystąpienia do narodowego zrywu. Symbolem zmian stało się rozbrojenie stacjonujących w mieście kozaków, aresztowanie rosyjskich szpicli i utworzenie komitetu obywatelskiego. Dzień później na rogatkach miasta kaliszanie witali Wincentego Niemojowskiego – posła wsławionego nawoływaniem z trybuny sejmowej do przestrzegania prawa. Wbrew namowom Niemojowski nie zatrzymał się w mieście i w pośpiechu udał się do stolicy – centrum wydarzeń. W tym samym czasie w gmachu Dyrekcji Szczegółowej (instytucja kredytowa) zawieszono już wizerunki sławnych Polaków.  Pamiętano, że jeszcze niedawno portrety zostały zdjęte z rozkazu Rosjan. 5 grudnia, w wolnym od cenzury Kaliszu, ukazuje się nowa gazeta  „Dziennik Wielkopolski”. Periodyk już w pierwszym numerze donosił: Mianowany przez Rząd Tymczasowy Komitet do Województwa Kaliskiego, pragnąc, aby wszelkie czynności i wypadki cały naród Polski obchodzić mogące,  dochodziły jak najprędzej do powszechnej wiadomości, postanowił, aby (…) w mieście Kaliszu dziennik (…). Czasopismo wydawane w drukarni Koszewskiego i Karśnickiego za motto swojej patriotycznej działalności obrało fragment wiersza Jana Kochanowskiego: Służmy poczciwej sprawie sławie, a jako kto może ku powszechnemu dobru niechaj dopomoże. 

Radujmy się
Już w pierwszym numerze „Dziennik” starał się wytłumaczyć kaliszanom początkowe cele zrywu: Powstania narodów przeciwko swym Rządom, nie dzisiejszych czasów, są zjawiskiem. Bunt zaczął się od haseł przywrócenia praworządności i przypomnienia carowi o konieczności przestrzegania konstytucji: Rewolucja nasza oddycha duchem umiarkowanym, nie dąży do ona do zerwania pobratymczych związków z potężnym Narodem północy, ale do okazania, że Władca Rosyii, jako król polski, źle był o stanie swego narodu uwiadomiony (…). W Kaliszu powstanie rozpoczęło się nie od walk, ale od… hucznych uroczystości i spontanicznej trzydniowej iluminacji wieczornego miasta. 6 grudnia, kiedy we wszystkich oknach zapłonęły świece, przed niedawno odnowionym pałacem Komisji Wojewódzkiej zebrało się wojsko. Przybyłe na dziedziniec wojsko – gwardia narodowa, weterani i kadeci przysięgali zapewnienie Polsce „bytu wolnego i niepodległego”. W tym samym czasie w pobliskiej kolegiacie z udziałem władz Kalisza i województwa rozpoczęło się uroczyste nabożeństwo. W jego trakcie patriotyczne kazanie wygłosił prefekt szkoły kaliskiej ks.  Konwerski. Nastrojowi chwili uległo nawet Niemieckie Towarzystwo Dramatyczne, które wystawiło dla kaliszan heroiczną operę w jednym akcie pt. „Kościuszko”. Zebranej publiczności podobała się zwłaszcza postać Napoleona. Sam zaś tytułowy bohater przedstawienia, rozrzewnił obecnych zachęcając (…) ułanów, iżby obok swojej waleczności okazywali się jak ludzie honoru. W tym radosnym uniesieniu nie zadbano o internowanie rosyjskich wojskowych. „Dziennik” donosił, że rozbrojeni kozacy całkiem bezpiecznie przechadzali się po ulicach Kalisza.
 
Prośba kadetów i pomysłowe kaliszanki
Rozpoczęło się formowanie powstańczych oddziałów. Komitet obywatelski wydał do kaliszan odezwę wzywającą do zaciągania się do Pułku Ochotników Ułanów Polskich. Jako jeden z pierwszych odpowiedział niejaki Trzaska – „obywatel z Majkowa”, tworząc „gotową na usługi ojczyzny” straż wiejską. 8 grudnia uzbrojeni włościanie zostali zaproszeni przez władze na dziedziniec przed wspomnianym pałacem, gdzie zorganizowano dla nich suty poczęstunek.  Jadła i napoju było dostatkiem, przygrywała muzyka tańce narodowe. Popiersie Kościuszki, chorągiew kościelna, dwa proporce z kolorami narodowymi były skromną, lecz najlepiej przemawiającą do serca Polaków ozdobą uczty, której kilka tysięcy osób przypatrywało się z rozkoszą. (…) Jak zapewniał „Dziennik”, toastom i okrzykom „Niech żyje” nie było końca. Do walki rwała się zwłaszcza młodzież ucząca się na wojskowych w kaliskim korpusie kadetów. Młodzi kadeci skierowali prośbę na ręce dyktatora powstania generała Józefa Chłopickiego o umożliwienie im udziału w działaniach zbrojnych. Pod petycją podpisało się czterdziestu jeden uczniów i pięciu oficerów. Wśród nich znalazł się nawet jeden Grek – Filip Papafedrow. Odpowiedź wodza naczelnego rozczarowała proszących: Nie wątpiłem na chwilę, ażeby szlachetne uczucia, których miłość wolności i swobód narodowych w sercach wszystkich prawych Polaków roznieciła, nie ożywiały serc  młodzieży Korpusu Kadetów. (…) Aliści szlachetna i odważna młodzieży, nie tu kres twoich obowiązków, nie na poświęceniu życia kończą się ofiary, których Ojczyzna od ciebie oczekuje. Generał nakazywał kadetom dalsze kontynuowanie nauki: przy odrodzeniu Polski, (…) nie będą stracone dla niej chwile, które poświęcisz obecnie swojemu wykształceniu (…).  W tym czasie dla zapewnienia miastu spokoju powołano Straż Bezpieczeństwa złożoną z zamożnych kaliszan. Oznaką straży była metalowa blaszka z wytłoczonym herbem Kalisza noszona na piersiach. Nowością było też powołanie Towarzystwa Patriotycznego – pierwszej w naszym mieście partii politycznej.
Specjalną rolę w nowej rzeczywistości miały odegrać kobiety. Ich zadaniem było wykonywanie bandaży dla rannych żołnierzy. Do pań kaliskich „Dziennik” skierował specjalną odezwę: Synowie wspólnej nam matki Ojczyzny, w bratnie stanęli szeregi, aby jej życie okupić własnym życiem. (…) Płci piękna! Nich czułość twoja wczesną pomoc im przysposobi. Zatrudnij się pilnym szarpi (bandaży – przyp. A.T, M.B) skubaniem, myśl sama, iż ją dłonie matek, sióstr i kochanek robiły, ulży cierpieniom; a łza czułości szlachetnych Polek przypadkiem na nią padła, stanie się balsamem. Kaliskie niewiasty na apel odpowiedziały nie tylko wykonując opatrunki. Przykładowo Klementyna Wojniewicz ofiarowała tworzącemu się pułkowi ułanów sto biało-czerwonych chorągiewek, a Karolina Radzicka dwieście kokard do mundurów. Pełne poświęcenia damy na cele powstania oddawały ukochane klejnoty, a nawet obrączki ślubne. Pewna uboższa mieszkanka nadprośniańskiego grodu, nieposiadająca biżuterii, postanowiła wymienić swoje kuchenne naczynia na potrzebny do wyrobu kul ołów; oddając metal wojskowym, opatrzyła go własnoręcznie ułożonym wierszem: Nie mam złota, nie mam gotowizny; dam ołów lejcie kule, na wrogów Ojczyzny. Dla zapewnienia funduszy rodzinom opuszczonym przez mężczyzn, pomysłowe kaliszanki zorganizowały w Hotelu Polskim płatną zabawę. Przyjazny pomysłowi okazał się właściciel hotelu Wafel, który nie tylko bezpłatnie użyczył sali, ale również zobowiązał się dostarczyć, „za umiarkowaną cenę”, posiłków i napojów. Panie, choć skromnie zaznaczyły, że są tylko amatorkami, dodatkowo na cele powstania zorganizowały w tym samym hotelu kilka koncertów muzycznych.

Ostatnie uroczystości
W styczniu 1831 r. kaliszan zelektryzowała wiadomość o dokonanej przez sejm detronizacji Mikołaja I. Dużo ciekawsza niż przemowy z tej okazji są okolicznościowe dekoracje budynków. Na kamienicy mieszczącej magistrat zawieszono dekorację zwaną „przezroczem”, wyobrażającą hetmana Żółkiewskiego prowadzącego do polskiej niewoli carów Szujskich. Aluzja do siedemnastowiecznej historii Rzeczypospolitej była dość oczywista – władca Rosji nie tylko nie pokona Polaków, ale również podzielić może los swoich poprzedników na tronie. Całość obrazu uzupełniał stosowny napis: Nie masz siły, naprzeciw cnej wolności sile, z tą Polak  idzie walczyć, przywódź Radziwille (kolejny dowódca powstania – przyp. A.T., M.B.). Nie będzie żołnierz szczędził swojej krwi ofiary, ty, wodzu, bądź Żółkiewskim, co nam przywiózł cary.  Pod koniec tego miesiąca kaliszanie mieli też okazję podziwiać na scenie patriotyczne sztuki swojego współmieszkańca dra Józefa Schönfelda. Była to „alegoryczno-patriotyczna” operetka ukazująca wybuch powstania i komedio-opera patriotyczna „Powrót do rodzinnego domu”. Publiczności podobały się zwłaszcza sceny, w których grano mazurka Dąbrowskiego i poloneza Kościuszki.
Jedną z ostatnich szczęśliwych chwil przed upadkiem powstania były uroczyste obchody czterdziestej rocznicy Konstytucji 3 maja, o czym niedawno pisaliśmy. Wbrew gorszej sytuacji militarnej powstańców mieszkańcy postanowili, że będzie to pamiętny dzień. Donosił „Dziennik Wielkopolski”: Obywatele województwa kaliskiego i mieszkańcy miasta Kalisza, przekonani, iż obrzędy i uroczystości narodowe utrzymują miłość Ojczyzny, pomnażają narodowość i nie dają zginąć świetnym wspomnieniom składającym sławę Polaka – postanowili uroczyście obchodzić zbliżający się dzień 3 maja jako wiecznotrwałą pamiątkę wszelkich poświęceń na jakie naród, Ojczyznę nad wszystko przenoszący, zdobyć się może.
 Czy uczestnicy tych wspaniałych imprez zdawali sobie sprawę, że w starciu z potężnym zaborcą osamotniony naród nie ma szans zwycięstwa?

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do