Reklama

Kolonie i obozy - czas letniej swobody w okresie PRL-u

Letnie wakacje trwają przeszło dwa miesiące. Atrakcyjne wyjazdy dzieci i młodzieży ograniczają się do kilku bądź kilkunastu dni i uzależnione są od zasobów finansowych rodziców. Z wakacyjnej laby trwającej minimum trzy tygodnie masowo korzystały dzieci w okresie PRL – u. Były to popularne kolonie i obozy harcerskie.

  Kolonijne wyjazdy (na szeroką skalę),  organizowano już dwa lata po zakończeniu drugiej wojny  światowej. Popularność korzystania z tej formy wypoczynku dzieci  rosła z roku na rok. W 1965 r. wyjechało na kolonie ponad 1,1 mln dzieci, 10 lat później 7,6 mln. Dzieci z miast wyjeżdżały na kolonie  najczęściej na wieś, a te z obszarów rolniczych spędzały lato w mieście. W ich przypadku wypoczynek organizowano w atrakcyjnych pod względem zabytków i innych atrakcji miastach.   Oprócz kolonii popularne były też obozy harcerskie w tym wędrowne.

  Organizatorami wyjazdów były zakłady pracy. W miarę upływu czasu duże przedsiębiorstwa  miały swoje ośrodki kolonijne w różnych regionach kraju. Np. nieistniejące  Zakłady Przemysłu Jedwabniczego „Wistil” stworzyły  bazę letniego wypoczynku w dworku w miejscowości Wioska niedaleko Wolsztyna. W wielu przypadkach kolonie organizowano w budynkach szkolnych. Opłata za 3 – tygodniowy pobyt na kolonii była wręcz symboliczna i uzależniona od dochodów rodziców stąd  koszty nie stanowiły znaczącego budżety rodzinnego.  Dlatego  normą było wysyłanie na kolonie wszystkich posiadanych dzieci jeżeli były już w odpowiednim wieku (po ukończeniu pierwszej klasy szkoły podstawowej). 

    Koloniści w zależności od wieku dzielono na grupy. - Opiekunami najczęściej byli nauczyciele lub  studenci. Oprócz kadry wychowawców w skład kadry wchodzili: lekarz, pielęgniarka, intendent i personel kuchenny. Zajęcia były podzielone na  dopołudniowe i popołudniowe. Po obiedzie obowiązywała godzinna cisza,  czyli przebywanie w pokoju z koniecznością leżakowania. Popołudniowe zajęcia urozmaicał  podwieczorek. Najczęściej serwowano jakieś ciasto  a dzieciaki  przepadały za kisielem. Jedzenie to odrębny temat. Prawda, że nie było zbyt urozmaicone ale nikt nie narzekał, że jest głodny. Zawsze można było dostać repetę czyli dokładkę jedzenia. Bywało, że menu wzbogacano tym co starsze grupy przyniosły z pieszych wędrówek. Wychowawca dowiedział się, że kilka kilometrów od naszej bazy rośnie pełno krzewów jeżyn. Zapadła decyzja i nasza grupa (najstarsza)  wyposażona w kubeczki do zbierania i wiadra wyruszyła na jeżyny. Uzbieraliśmy ich dwa wiadra a w dodatku każdy się objadł. Jeżyny wykorzystano jako dodatek podczas podwieczorku.

  Dopołudniowe zajęcia to  wyprawy na plażę, czy też piesze wycieczki ciekawa trasą lub  w atrakcyjne miejsca.  Natomiast popołudniowe najczęściej odbywały się już na terenie kolonii. W naszym przypadku były to np.: gry zespołowe i zabawy, zacięte mecze piłkarskie rozgrywane z miejscową młodzieżą.  Był też czas na popołudnie dyskoteki. Był to okres kiedy nie było telefonów komórkowych, stąd  nadgorliwi rodzice, jak to bywa obecnie, nie dezorganizowali zajęć dzwoniąc kilka razy dziennie dopytując jak tam funkcjonuje dziecko. Dzieci same szukały kontaktu z rodzicami ale nie były pod wręcz  chorą presją rodziców. Pisanie listów i wysyłanie kartek do rodziców  było normą. Ociągających się zachęcali do tego wychowawcy. Wśród starszych panowała moda na wysyłanie oryginalnych listów. Np. za pomocą scyzoryków ( każdy chłopak starszej grupy miał) wycinano paski wierzchniej warstwy kory brzozy. Z nich sporządzano oryginalne kartki do pisania listów. Trzy tygodnie to długi okres czasu dlatego  wiele zakładów pracy organizowało rodzicom odwiedziny. Przyjeżdżali na  jeden dzień. Było wiele radości i co ważne kolejne zaskórniaki i słodkości. Czas szybko mijał i pamiątką po pobycie i zawiązanymi przyjaźniami przypominały już w domu chusty, na których koloniści pisali sobie życzenia i dedykacje – wspomina pan Bogdan, uczestnik kolonii w Wiosce w drugiej połowie lat 60.

               Z mamisynków stawali się samodzielni, odpowiedzialni za siebie i innych

   Dla starszych większą atrakcją od  kolonii było uczestnictwo w obozie harcerskim (stacjonarnym lub wędrownym). Warunki były  rozmaite.  Najczęściej spało się w dużych wojskowych namiotach z plastikowymi okrągłymi "oknami" na drewnianych "kanadyjkach", za pościel służył koc. Kaliski Hufiec przez lata budował swoją letnią bazę  nad morzem w Jarosławcu. Ale organizował też obozy w innych miejscach nad jeziorami  np. w Oćwiece niedaleko Żnina.  Spanie pod namiotem, kąpiel w morzu czy  w jeziorze  były nie tylko atrakcjami ale niejednokrotnie zastępowały łazienkę. Gar - kuchnia  serwowała proste posiłki, najczęściej gęste zupy, królowała grochówka. Każdy miał swoją menażkę, kubek i zestaw łyżka – widelec. - Samemu dbało sie o ich czystość a mycie odbywało się w jezierze przy użyciu piasku lub w wodzie z beczkowozu. I było super. O to chodziło. Dla uczestników ważne było to co się działo na obozie w tym między innymi: emocje towarzyszące zdobywaniu  sprawności, podchody, zdobywanie proporców innych zastępów z sąsiednich obozów, piesze wędrówki, godziny spędzone przy ognisku itp.  Nie była uciążliwa  nocna warta i dyżury w kuchni czy też konieczność wykonania jakiś prac porządkowych. Udział w obozach harcerskich dla nas chłopaków a myślę, że i dla dziewcząt  był nie tylko okazją do wypoczynku i spędzenia wolnego czasu, ale także miał głęboki wpływ na nasz rozwój. Kształtował charaktery, uczył samodzielności, kształtował umiejętności społeczne oraz ducha wspólnoty.  Po prostu  mimo młodego wieku z mamisynków stawaliśmy się osobami samodzielnymi  odpowiedzialnymi za siebie i grupę – mówi pan Bogdan.

Bywało, że letni wypoczynek nie kończył się na koloniach czy obozie. Tak było w przypadku naszego rozmówcy. Jednego roku „zaliczył” pobyt na koloniach i obozie harcerskim, czyli sześć tygodni spędził poza domem. Częściej zdarzało sie, że po pobycie na koloniach czy obozie, jeszcze tego samego lata, dzieci wyjeżdżały na 14 – dniowe wczasy z rodzicami, których organizatorami były zakłady pracy.

(grz)

foto: Narodowe Archiwum Cyfrowe (lata 47 - 59)

Aktualizacja: 09/08/2025 13:05
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do