Reklama

Kościuszki 18. Tutaj wyrabiano najlepsze gilzy papierosowe

10/04/2015 10:03

 „Gilzy wyrabiane są maszynowo, bez dotykania rąk, a wobec tego są higieniczne” – czytamy na pożółkłym afiszu reklamowym z okresu międzywojennego. Elektryczna Fabryka Gilz „Kaliszanka” to jedyne w swoim rodzaju dziedzictwo. I przy tak – wydawałoby się – ahistorycznych przedmiotach nasze miasto posiada bogate tradycje. Dzisiaj kolejna odsłona Kalisza przemysłowego – z czasów drobnych fabryk w podwórzach kamienic, warsztatów w suterenach, drobnego handlu i skromnych majątków, z których niekiedy rosły wielkie fortuny. Historia ta w świetle dokumentów Archiwum Państwowego bierze swój początek w roku 1925 

Jeszcze jedno oblicze Feniksa Wraz z murami śródmieścia w roku 1914 padł także trzon kaliskiego przemysłu. W obszarze centrum i Przedmieścia Wrocławskiego ofiarą agresji wojsk niemieckich padło 9 wysokoprodukcyjnych fabryk oraz niezliczona ilość małych fabryczek działających w podwórzach kamienic. W czasie okupacji niemieckiej położenie gospodarcze Kalisza nadal przedstawiało się źle. Niemcy, mając u siebie wysoko rozwinięty przemysł, nie byli zainteresowani rozwojem polskiej wytwórczości przemysłowej. Władze niemieckie rekwirowały wówczas maszyny, surowce, pasy transmisyjne, wprowadzały także surowe ograniczenia dla handlu. Możliwość szybkiego uruchomienia po I wojnie światowej zakładów przemysłowych hamowały, prócz ogólnego wyczerpania ludności, trudności administracyjne, zagmatwana sytuacja walutowa oraz opłakany stan transportu.  Mimo niekorzystnych warunków już od połowy 1919 r. wielu przemysłowców przystąpiło do odbudowy swoich zakładów, a kolejna grupa mieszkańców zbudowała podwaliny pod nowe przedsiębiorstwa.  Za A. Pakentreger „Żydzi w Kaliszu w latach 1918-1939”: Jedną z pierwszych była fabryka nici J. Ernsteina, oraz fabryka cukierków Saula Raucha […]. W 2 połowie 1921 roku z 692 zakładów przemysłowych, czynnych było już 547, czyli około 80%. Od mniej więcej 1920 r. notuje się w ogólnopolskich wykazach wytwórni przemysłowych także te wyrabiające gilzy papierosowe. Przykładem niech będzie Warszawa i tamtejsza manufaktura „Dzwon”, uruchomiona w 1924 r.. W ślad za nią poszedł Kalisz.   Nie tak ulotny dymek Podobno Polaków do papierosów usilnie zachęcał jeden ze światowych potentatów tego przemysłu, niejaki James Duke, na początku XX wieku. Choć fajki znano znacznie wcześniej, to mniej więcej od 1905 r. zauważa się nastanie agresywnej polityki zachęcającej do palenia papierosów. Czym się to objawiało? Każdy nowo przybyły imigrant znad Wisły do Stanów Zjednoczonych dostawał w pierwszych chwilach po zejściu na ląd 5 paczek papierosów, i to za darmo. Jak widać twórcy tego marketingu papierosowego nisko kłaniali się przed swoimi konsumentami. Biznes kwitł – nie bez przyczyny zautomatyzowania wyrobu bibułek do papierosów. Gilzy, inaczej zwane też bletkami, zaczęto produkować w ilościach hurtowych w Polsce – jak już wcześniej napisałem, na początku międzywojnia.  Historia „Kaliszanki” z ulicy Kościuszki zaczyna się przy al. Wolności. W początkach istnienia zakład funkcjonował jako „fabryka gilz papierosowych p.f. Bristol” i jeszcze przed 1925  trzymany był przez Gedalje Kaufmana. Z archiwaliów Starostwa Powiatowego w Kaliszu: Podaniem z dnia 21 kwietnia 1925 roku wniósł pan Gedalje Kaufman do Starostwa w Kaliszu prośbę o udzielenie koncesu przemysłowo-policyjnego na przeniesienie fabryki gilz do papierosów z domu przy al. Józefiny 19 na ul. Tad. Kościuszki 18 w Kaliszu […]. Zmiana miejsca lokalizacji zakładu z pewnością poszła w parze z jego nową nazwą. W czasie, w którym Kaufman organizował swoją fabrykę, obowiązujące przepisy budowlane bardzo restrykcyjnie odnosiły się do zawiązywania tego typu przedsiębiorstw. To odrobinę przeczy powszechnemu przekonaniu o „wolnej amerykance” przed wojną. Przykładem niech będzie pismo z 1933 roku: Fabryka jest przez Kaufmana Gedalję uruchomiona i prowadzona. Zakład znajduje pomieszczenie w dwupiętrowej oficynie usytuowanej w podwórzu posesji, z przeznaczeniem i konstrukcji fabrycznej. Co do technicznego urządzenia, to zdaniem komisji należy wezwać właściciela do założenia blach przed paleniskami pieców. Zakład powinien posiadać ponadto urządzenia przeciwpożarowe i odpowiednie napisy ostrzegawcze o ostrożnym obchodzeniu się z ogniem. To jednak nie koniec koncertu życzeń przedwojennego starosty kaliskiego. Na nowo powstałą fabryczkę obowiązujące prawo budowlane narzucało także nakaz wyremontowania i wybielenia ścian zakładu, urządzenia należytej wentylacji i odpowiedniego ogrzewania wnętrz, urządzenia szatni oraz umywalni z wodą bieżącą i odpływową, a także ustawienie dostatecznej ilości spluwaczek (symbol tamtych czasów). Lista środków ochrony i odpowiednich urządzeń technicznych  jest bardzo długa. Nie zapominajmy też o nie zawsze uprzejmej korespondencji sąsiadów, którzy oskarżali właściciela „Kaliszanki” o najrozmaitsze rzeczy. Dokumentują to zapiski zachowane w kaliskim Archiwum. Czytamy w nich m.in. o rażącej woni fekaliów w okolicach fabryki czy nieznośnym hałasie maszyn przemysłowych, godzącym w prywatne życie wielu mieszkańców okolic.  Nadzór Magistratu (zapewne po części na skutek zawiadomień osób trzecich) notuje się w kartotece archiwalnej „Kaliszanki” nader często. Niespełna pół roku po cytowanym wyżej piśmie Gedalję Kaufmana wezwano do natychmiastowego uzupełniania braków w wykonaniu poleceń Urzędu Miejskiego. W fabryce brakowało wówczas należytego systemu wentylacji, gaśnic oraz spluwaczek, o które upominano się również w piśmie z lutego 1934 r. Reklama fabryki zamieszczona w „Wiadomościach Państwowego Urzędu Patentowego” z roku 1933 jest pomocą we wskazaniu charakterystyki produkowanych nad Prosną papierosowych bibułek. Prócz gilz tzw. „dyrektorskich” – czyżby na specjalne zamówienie co zamożniejszych? – do standardowej produkcji używano najświeższych nowinek technicznych. Z watą „Hawana”, z ustnikiem bezdrzewnym i z najlepszą, cienką bibułką „Arabique”. Brzmi światowo, przyznacie Państwo? Fabryczne podwórko jakich wiele. I jak wiele z nich – dziś już nieistniejące. Archiwum milczy na temat dalszych losów „Kaliszanki”. Zakład dał luksus w postaci gotowych bibułek, dając tym samym wygodę wszystkim sięgającym po tytoń. Były to czasy wielu nowości w życiu Polaków. Polskie Radio, obchodzące w tym roku 90. rocznicę nadania pierwszego sygnału, będzie przyczynkiem do kolejnego artykułu z adresem Kościuszki 18 w tytule. Na nieruchomości przy skrzyżowaniu z Chopina w ciągu niespełna 5 lat, począwszy od roku 1932, założono kilka zakładów specjalizujących się w wielu branżach. Począwszy od produkcji zeszytów, skończywszy na pierwszej kaliskiej fabryce baterii. Kościuszki 18 to więc miniatura ówczesnego polskiego przemysłu. Pionierów wówczas nie brakowało. A pomysły na „dorobienie się” czerpane były z najrozmaitszych dziedzin życia. Dziś chyba w nas mniej odwagi; dookoła słychać, by nie kusić losu. Ale czy ktoś w odrodzonej Polsce myślał o niepowodzeniu? Najgorsze, czyli rok 1914, było już za nimi. Przynajmniej wtedy myślano, że nic gorszego człowieka nie może spotkać…  
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do