
O odlanie z brązu kaliskich lalek z przedwojennej fabryki Adama Szrajera i wyeksponowanie ich w historycznych miejscach naszego miasta zwrócił się do prezydenta Andrzej Banert, fundator jedynego w swoim rodzaju Muzeum im. G.J. Osiakowskich
Inspiracją dla pomysłodawcy są krasnale wrocławskie - niewielkie figurki z brązu, których stale przybywa i którymi opiekują się instytucje publiczne lub osoby prywatne. Skrzaty wywodzą się od graffiti, pojawiających się we Wrocławiu w latach 80., a następnie happeningów organizowanych przez ruch ,,Pomarańczowej Alternatywy”, będący formą pokojowego sprzeciwu wobec systemu komunistycznego. Wraz z upadkiem PRL-u o krasnalach zapomniano, aż do 2005 roku, w którym to wrocławski rzeźbiarz Tomasz Moczek ustawił pięć pierwszych krasnali.
Dzisiaj krasnale są atrakcją turystyczną Wrocławia. Szlakiem krasnali organizowane są specjalne wycieczki, odbywają się gry plenerowe, a nawet spektakle teatralne. Turyści mogą korzystać ze specjalnych map, które ułatwiają poszukiwanie figurek ,,poukrywanych” w różnych częściach Wrocławia, a tym samym zwiedzanie miasta. Sami wrocławianie twierdzą, że spotykane tu i ówdzie skrzaty poprawiają im humor.
Dwie sale lalek
Według Andrzeja Banerta, twórcy Muzeum Osiakowskich, tak jak symbolem Wrocławia stały się krasnale, tak Kalisz mógłby kojarzyć się turystom z figurkami lalek.
Pomysł zrodził się w głowie Andrzeja Banerta przed dwoma laty, gdy zaczął zgłębiać historię fabryki Adama Szrajera oraz całej jego rodziny, znanej z produkcji lalek wysyłanych przed wojną do wielu krajów świata.
– Zacząłem gromadzić wszystkie lalki, które były produkowane w Kaliszu od 1884 roku w Fabryce Lalek i Zabawek Jakuba Fingerhuta. Mam w muzeum wszystkie modele oraz katalogi lalek, które gotów jestem udostępnić dla urzeczywistnienia zgłoszonej przeze mnie idei – mówi Andrzej Banert. Fabryka Fingerhuta przeszła z czasem w posiadanie jego córki Berty i jej męża Adama Szrajera, o czym można przeczytać w publikacjach kustosza Muzeum Historii Przemysłu w Opatówku – dr Jarosława Dolata.
W muzeum przy ul. Garbarskiej, w którym zgromadzone są zbiory związane w przeszłości z codziennym życiem kaliszan, aż dwa pomieszczenia zajmuje kolekcja przedwojennych kaliskich lalek. Siedzą ciasno na półkach, spoglądają spoza szyb gablot, czasem są to tylko fragmenty lalek, ale i to dla kolekcjonera jest cenne. A przed samym wejściem do muzeum umieszczona została metrowej wysokości figurka Shirley Temple. W latach 30. firma Adama Szrajera zawarła kontrakt z amerykańską wytwórnią filmową na wykorzystanie wizerunku tej dziecięcej gwiazdy w produkcji lalek. I tak lalka shirleyka stała się w okresie międzywojennym głównym produktem eksportowym kaliskiej fabryki.
Swego czasu Andrzej Banert starał się o pozwolenie na umieszczenie figury lalki z wizerunkiem Shirley Temple na Głównym Rynku. Starania okazały się daremne, dlatego shirleyka wylądowała na ul. Garbarskiej.
Pomysł
niesłychanie prosty
Swoim pomysłem uczynienia z figurek lalek jednej z atrakcji turystycznych i symbolu naszego miasta fundator muzeum próbował zainspirować, korzystając z facebooka, prezydenta Kalisza Krystiana Kinastowskiego oraz kaliskie firmy, które mogłyby stać się fundatorami wykonywanych rzeźb.
– Zrealizowanie tego pomysłu wydaje się bardzo proste. Lalka nie jest objęta żadnymi prawami autorskimi. Wystarczy wykonać formę, a następnie odlew z brązu. Kolejnym krokiem byłoby już tylko zamontowanie gotowej figurki w wybranym miejscu miasta – przekonuje Andrzej Banert.
Lalki produkowane w fabryce Szrajerów liczyły od 10 do 66 cm wysokości.
– Koszt wykonania lalki liczącej 45 cm - według zapewnień rzeźbiarza z Poznania, który przygotowałby formę oraz firmy odlewniczej z Pleszewa - wyniósłby 6-7 tys. zł – dodaje Andrzej Banert.
Czy miasto podejmie tę inicjatywę i lalki z brązu staną się elementem krajobrazu Kalisza?
Sam pomysł na pewno już ma grono zwolenników, ale nie brakuje także osób, które oceniają go dość sceptycznie.
Nic złego w promowaniu naszego miasta z pomocą figurek lalek, które z fabryki Szrajerów trafiały do wielu państw Europy oraz do obydwu Ameryk, nie widzi dr Jarosław Dolat.
– Odnotowuję duże zainteresowanie starymi zabawkami. Gdy temat naszego dziedzictwa przemysłowego zaczął być coraz bardziej popularny, zacząłem odbierać wiele telefonów i maili z prośbami o konsultacje. Najwięcej informacji udzielam o rodzinie Szrajerów i wytwarzanych w ich fabryce lalkach – mówi kustosz muzeum w Opatówku.
W muzeum znajduje się dokumentacja technologiczna z Kaliskich Zakładów Tworzyw Sztucznych ZCWB ,,Metalplast” Kalisz, które po wojnie kontynuowały działalność Szrajerów. W 1963 roku produkowały 7 rodzajów lalek. Lalki produkowano aż do lat 90.
Nie tylko lalki
rozsławiły Kalisz
O kaliskich lalkach, tych najstarszych, wytwarzanych przez Szrajerów, pisze się także poza naszym krajem. Na dowód, że tak jest, Jarosław Dolat pokazuje rosyjskojęzyczną publikację w czasopiśmie, które otrzymał z Moskwy.
– Nasze lalki są rozpoznawalne i cenione w świecie, na pewno sprzyjają promocji miasta, ale... Kalisz jest miastem o bogatej historii i tradycjach, jest wiele przedmiotów i wyrobów, z którymi miasto jest identyfikowane – dodaje kustosz.
Dyrektor Muzeum Historii Przemysłu Jerzy Marciniak wymienia fortepiany, pianina, hafty. – Oczywiście lalki można wyeksponować, ale czy jest to jedyny przedmiot – symbol mający kojarzyć się z Kaliszem. Szczerze mówiąc, jakoś trudno mi sobie wyobrazić umieszczenie figur lalek w rozległej przestrzeni miejskiej. Moim zdaniem najodpowiedniejszym miejscem dla nich byłaby ulica Niecała, na której była fabryka Szrajera – ocenia Jerzy Marciniak.
Bez entuzjazmu na temat lalki w roli znaku identyfikacyjnego naszego miasta wypowiada się także prezydent Kalisza. Krystian Kinastowski nie jest zwolennikiem powielania pomysłów i koncepcji zrealizowanych w innych miastach. – Może lepiej byłoby stworzyć coś własnego, oryginalnego, coś, co stałoby się atutem naszego miasta – rozważa prezydent.
Daria Kubiak
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
A co niby kojarzy się z Kaliszem poza tymi pięknymi lalkami i fabryką fortepianów Fibigera? Może ten spaskudzony bulwar pomiędzy ul. Babina i Parczewskiego, gdzie zawężona ścieżkę utwardzoną jakimiś paskudnymi granitowymi kostkami i ławki ustawiono w pełnym słońcu po kilka sztuk, by mieszkańcy nie mieli ani odrobiny intymności? A może ta galeria handlowa AMBER, kojarząca się z Amber Gold Sp. z o.o., bez E'leclerka i w ogóle żadnego hipermarketu? Mieszkam od ponad 40 lat poza Kaliszem i wszyscy, którzy wiedzą skąd pochodzę, pytają tylko o lalki z ul. Niecałej oraz o fortepiany z fabryki Fibigera! A jak wiedzę, włodarze tego miasta nie potrafią wykorzystać głównych atutów tego miasta! Kalisz umiera!!!! Widać to na każdym kroku! Pan Andrzedj twórce Muzeum Osiatyńskich ma w 100% rację, proponując by uhonorować bardzo znane w całym świecie lalki Adama Szrajera, FR, a następnie PPMK. Co zrobiliście z Fabryką Fibigera? Jak można było tak zbeszcześcić pamięć o tak sławnym w świecie Człowieku? Jakieś firemki, przychodnia, do której starsi niepełnosprawni ludzie w ogóle nie mogą się dostać ze względu na istniejące bariery architektoniczne! Skandal za skandalem! Przez lata miasto jest rozkopane, a wszelkie zmiany prowadzą od lepszego do gorszego stanu tego miasta opanowanego przez lokalny margines Miasto bez policji, zawładnięte przez lokalną sieć powiązań i układów. Seniorzy, których jest też bardzo wielu w tym mieście nie mają gdzie się podziać. Park zaniedbany, jakiś ciemny, zawilgocony. Nawet nie potraficie wykorzystać największych atutów tego miasta, w którym żyjecie. Może zamiast pomników lalek kaliskich, zainstalować pomniki ziemniaka lub pomidora kaliskiego.....
Te lalki kaliszanki są znane na całym świecie, więc mogłyby promować Kalisz,
.Nie jestem z Kalisza ale lalki znam doskonale .Uważam że świetny pomysł by ustawić pomniki lalek .trzeba przyciągać tym co znane i unikalne sama znam wielu zbieraczy którzy chętnie by zobaczyli takie cudo. Fajnie by było gdyby wszczęto reprodukcję tych lalek tak jak w przypadku wielu niemieckich lalek