
Rozmowa z kaliskim lekarzem, który z powodu ewentualnych konsekwencji za przeciwstawienie się oficjalnej narracji w sprawie koronawirusa, pragnie pozostać anonimowym
– Obecna epidemia to z pewnością zjawisko, problem nie tylko o charakterze medycznym ale również ekonomicznym, politycznym i społecznym. Media, przedstawiciele administracji rządowej przedstawiają koronawirusa jako zjawisko nowe, tajemnicze, niezwykle groźne. To ma tłumaczyć bezprecedensowe działania, jakie podjęto na skalę globalną. Skupmy się jednak na aspektach stricte medycznych. Panie doktorze, co wiemy o koronawirusie czy raczej o koronawirusach?
– To jest tak jak z grypą – koronawirusy istnieją od lat. Część u zwierząt, część u ludzi. I mniej więcej co parę lat takie infekcje koronawirusowe w skali globu się zdarzają. Najczęściej rozprzestrzeniają się z rejonu Chin.
– Dlaczego Chin?
– Być może z powodu dużych skupisk ludzkich albo z powodu uwarunkowań kulturowych. W każdym razie statystyki potwierdzają, że Chiny były często w przeszłości źródłem zakażeń koronawirusami. Przypomnę choćby epidemie ptasiej czy świńskiej grypy, które miały swój początek w Chinach.
– Czy rzeczywiście koronawirus jest tak agresywny i niebezpieczny jak próbuje się nas przekonywać?
– Faktem jest, że ze względu na bytowanie w noso-gardle rozprzestrzenia się stosunkowo łatwo. Podczas rozmowy, przebywania w większym gronie, wdychamy wirusa i wtedy może dochodzić do infekcji. Ale nie jest szczególnie groźny, groźniejszy niż wirusy grypy czy inne infekcje wirusowe.
– Statystyki, póki co, również tego nie potwierdzają...
– Dokładnie. Najczęstszą przyczyną zgonów ludzi starszych jest albo niewydolność krążenia albo niewydolność oddechowa. A ta może być spowodowana wieloma różnymi czynnikami, chorobami, które niosą duże ryzyko zgonów. I to może być rzeczywistą przyczyną zgonu a niekoniecznie infekcja koronawirusowa. Tymczasem medialne doniesienia jako „winowajcę” wskazują właśnie koronawirusa.
Warto dodać, że za pomocą metody PCR jesteśmy w stanie wykryć nawet pojedynczego wirusa. Ale pojedynczy wirus nie może wywołać choroby. Żeby do tego doszło musi być odpowiedni poziom wiremii czyli ilości wirusa we krwi. On musi się namnażać i dopiero wtedy powoduje niebezpieczną chorobę, która może skończyć się zgonem.
– Jeśli dobrze zrozumiałem – charakterystyczne objawy i pozytywny wynik badania na obecność koronawirusa wcale nie muszą oznaczać, że to koronawirus był przyczyną zgonu.
– Dokładnie tak. Bardzo często osoby po osiemdziesiątym roku życia cierpią na wiele chorób, które same w sobie są niebezpieczne. Zawał, udar, choroba niedokrwienna serca, nadciśnienie i cukrzyca. One wszystkie mogą być śmiertelne. To, że u kogoś wykryjemy koronawirusa nie jest jednoznaczne z tym, że był przyczyną śmierci.
– Ale statystyki „poprawia”...
– Tak. Weźmy osobę 90-letnią. Może mieć wiele schorzeń ale dopóki się rusza, dotlenia płuca i serce, to jakoś funkcjonuje. Problem zaczyna się wtedy, kiedy położy się do łóżka, np. z powodu złamania nogi. Wtedy bardzo łatwo o wszelkiego rodzaju infekcje, niekoniecznie koronawirusowe, które mogą zabić.
Czy wszystkie osoby, które zgłaszają się na badania obecności koronawirusa badamy na obecność innych patogenów?
– Pewnie nie...
– No właśnie. Dlatego obawiam się, że część tych zgonów, które przypisywane są koronawirusowi, faktycznie nie są nim spowodowane.
– Jak wyglądają statystyki zgonów na koronawirusa w poszczególnych grupach wiekowych?
– U dzieci i młodzieży praktycznie nie ma zgonów. U starszych, do 30, 40 roku życia, zdarzają się sporadycznie ale dotyczy to osób obarczonych jakimiś chorobami. Czasami takie osoby funkcjonują nie wiedząc nawet o swoich dolegliwościach. W takich przypadkach infekcja koronawirusa może spowodować pogorszenie stanu zdrowia i doprowadzić nawet do zgonu. Oczywiście największa zachorowalność i umieralność dotyczy osób po 80 roku życia ale i w tych przypadkach zdecydowana większość ma szanse na wyleczenie.
– Statystyki zgonów pokazują, że rocznie na sezonową grypę umiera od 250 tys. do nawet 650 tysięcy osób na świecie. Ile do tej pory zmarło na Covid-19?
– Nieco ponad 200 tysięcy.
– Europejskim epicentrum zachorowań na koronawirusa są Włochy. Dlaczego Italia?
– Włosi są starym społeczeństwem. Mają dużą populację ludzi starszych, którzy świetnie funkcjonują dzięki rozwiniętej opiece medycznej, dobrej diecie i klimatowi. A koronawirus zaburzył funkcjonowanie tego systemu. Ale warto zwrócić uwagę, że dużo starszych osób, które chorowało na koronawirusa, jednak wyzdrowiało.
To, co wywołało panikę, to brak respiratorów. Tej kwestii warto poświęcić kilka zdań. Powiem coś niepopularnego. Respirator jest nadzwyczajnym środkiem ratowania życia i zdrowia. Każdy jest śmiertelny i każdy musi umrzeć. I jeśli ktoś umiera z racji wieku oraz liczby chorób na które cierpi to pojawia się pytanie – czy należy go podłączać do respiratora? Czy mu coś da czy tylko nie przedłuży agonii... Albo nie spowoduje, że za tydzień będzie umierał po raz drugi.
W przypadku młodej osoby, która w dramatycznych okolicznościach ma niewydolność oddechową, respirator jest niezbędny. Ale jeśli ktoś wiekowy ma zaawansowaną chorobę nowotworową i do tego kilka innych chorób, to pojawia się pytanie – czy podłączać go do respiratora? Być może takim osobom trzeba zapewnić opiekę domową a nie podłączać do respiratora i hospitalizować. Gdyby nie było takiej medialnej presji, to jestem pewien, że wiele starszych, schorowanych osób nie zostałoby podłączonych do respiratorów. Niestety, wielu lekarzy boi się odpowiedzialności, również przed mediami o to, że nie chcieli podłączyć człowieka z uwagi na wiek. A podłączanie człowieka do respiratora, którego organizm się wyczerpał, jest terapią uporczywą, która nic nie wnosi.
– Reasumując, w sytuacji takiej medialnej presji lepiej zrobić za dużo, jak za mało.
– Tak, żeby mieć spokój.
– Podobnie obawy polityków przed odpowiedzialnością spowodowały, że wprowadzono tyle irracjonalnych ograniczeń. Np. zakazy, na szczęście uchylone, wchodzenia do parków czy lasów.
– To ten sam mechanizm z obaw przed krytyką ze strony mediów czy opozycji. Brak jest autorytetów, które mogą powiedzieć, że coś jest robione nie tak.
– Wiele osób zastanawia się dlaczego rządzący podjęli tak wiele nielogicznych decyzji. Czy brak jest doradców-fachowców? Pan jest w opozycji do obowiązującej narracji chyba, że jest Pan, przepraszam za wyrażenie jedynym „oszołomem” idącym pod prąd?
– Bynajmniej (śmiech). Wiele moich koleżanek i kolegów po fachu myśli podobnie ale nikt nie chce tego artykułować, bo władza mediów jest olbrzymia. Poza tym nasze środowisko nie jest wolne od populistycznych decyzji, które podobają się ogółowi a niekoniecznie mają sens. A poza tym, skoro cały świat tak postępuje, to dlaczego my mielibyśmy robić na odwrót?
– Jak na przykład Szwecja. Czy przez takie „lajtowe” podejście do problemu statystyki zachorowań w Szwecji poszybowały w górę?
– Nie. Mieli szybki szczyt zachorowań i szybki spadek a my tylko przedłużamy epidemię w czasie. A efekt będzie dokładnie taki sam, ale bez tych ogromnych kosztów ekonomicznych i społecznych. Oczywiście w Szwecji.
Zwróćmy uwagę na to, że wprowadzenie stanu epidemicznego wielu osobom ograniczyło dostęp do służby zdrowia. Wiele poważnych chorób nagle odeszło „na bok”. Szpitale przekształciły się w szpitale jednoimienne, zajmują się tylko koronawirusem. Ilość zabiegów i procedur medycznych spadła nawet do 20%!
– Tych statystyk pewnie nigdy nie poznamy – ile osób nie otrzymało na czas pomocy, ile zmarło nie z powodu koronawirusa...
Pojawiają się głosy, że na jesień epidemia powróci.
– To bardzo prawdopodobne, epidemie grypy mamy co rok. I co? Kolejny stan epidemiczny?
– Wkraczamy tu w sferę polityki obiecując, że skoncentrujemy się na zagadnieniach medycznych. Proszę powiedzieć, jak Pan ocenia nakaz noszenia maseczek?
– Ma to sens jedynie w przypadku osób chorych, które kichają i kaszlą. Natomiast u osób zdrowych czy nawet takich w okresie wykluwania się wirusa to nic nie daje. Organizam ludzki jest dostosowany do tego aby wdychane powietrze było odpowiednio oczyszczane, nawilżane i podgrzewane. Do tego służy nos. Jego budowa anatomiczna jest taka, że wydychamy powietrze nie przed siebie ale na dół. Jeśli natomiast mamy założoną maseczkę, to ona powoduje, że wydychane powietrze rozprzestrzenia się we wszystkich kierunkach czego dowodem jest para wodna na okularach.
Ale ważniejsze jest to, że na maseczce, bez względu na to z jakiego materiału będzie wykonana, zawsze będą osadzać się wydychane przez nas grzyby, bakterie i wirusy, które z powrotem trafiają do naszego organizmu powodując stany zapalne i infekcje a których pozbywamy się nie nosząc maseczek.
Owszem, chirurdzy używają maseczki po to, aby nie kichać na pacjenta podczas operacji i go nie zarażać. Ale muszą być co 15, 20 minut wymieniane. I wtedy to ma sens.
– Zwróćmy uwagę na jeszcze jeden istotny element zagadnienia – izolacja i zakaz chodzenia młodzieży do szkół. Czy z perspektywy lekarza jest to uzasadnione?
– W sytuacji epidemii izolować trzeba osoby starsze i chore. Ale nie młodych, którzy przechodzą takie infekcje najczęściej bezobjawowo. Prawda jest taka, że od kontaktu z wirusem nikt się nie uchroni ale większość nawet tego nie zauważy. Zatem jedynym sposobem na przejście infekcji jest własna, dobra odporność, właściwe odżywianie, sen i higiena.
– Dziękuję za rozmowę
Rozmawiał
Piotr Piorun
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Po 15 minutach w maseczce dostaję kaszlu. Normalnie, bez maseczki, nie mam kaszlu.
Od początku uważałem tak, jak ten lekarz. "Dobremu" rządowi wydaje się, że ochroni obywatela przed każdym drobnoustrojem, a to przecież niemożliwe. Propaganda strachu przyniosła więcej szkód niż wirus. Najbardziej ucierpieli chorzy na inne choroby. Czekałem na wizyty do dwóch specjalistów prawie cztery miesiące, muszę czekać kolejne trzy.
brawo panie doktorze za trzeźwy osąd ,myślę że wielu ludzi nie tylko ze środowiska medycznego myśli podobnie ,jest to również moje zdanie ale niestety strach i panika nigdy nie służą podejmowaniu racjonalnych i trafionych decyzji co z całą jaskrawością uwidoczniło się przy tej okazji
Szkoda, że w tv pokazują tylko takich "ekspertów", którzy chwalą te szmaty. A ciemny lud w to wierzy. Dali sobie założyć te kagańce i jeszcze się cieszą. A człowieka wolnego i myślącego to by ukamieniowali najchętniej za brak szmaty na twarzy. Koszmar co się z tymi ludźmi dzieje...