Reklama

Lubię ludzi i lubię dla nich pracować

07/12/2016 11:59

Z Justyną Urbaniak, burmistrzem Gminy i Miasta Stawiszyn rozmawia Grzegorz Pilecki

– Burmistrzem nie zostaje się ot tak, nie można być osobą anonimową. Jak to wyglądało w Pani przypadku?
– Należę do osób wyznających zasadę, że jak chcesz mieć więcej czasu, to dołóż sobie obowiązków. Jestem osobą bardzo aktywną. A jak do tego dodamy, że  po prostu lubię ludzi i lubię na ich rzecz działać... Chęć niesienia pomocy innym zadecydowała przed laty o wyborze szkoły średniej. Jestem absolwentką ostatniego rocznika kaliskiego Liceum Medycznego. 18 lat pracowałam jako pielęgniarka. Doświadczenie zdobyte podczas pracy zawodowej okazało się również przydatne w mojej aktywności społecznej, a teraz w wypełnianiu obowiązków burmistrza.  Jako młoda osoba zawsze chciałam coś zmieniać, ulepszać. Wyznaję zasadę, że należy coś po sobie pozostawić potomnym. Nie wyobrażam sobie, aby życie ot tak sobie po prostu przeżyć. Stąd już wiele lat temu zaczęłam aktywnie działać w mieście i gminie. W końcu doszłam do wniosku, że  chcąc być skuteczniejszą i mieć większy wpływ na to, co się dzieje w naszej małej ojczyźnie, warto zostać radną. Dzięki wyborcom tak się stało. Był to dla mnie dowód, że dotychczasowa  aktywna postawa spotkała się z aprobatą  współmieszkańców. Doskonale pamiętam pierwszy dzień sesji, gdy składałam ślubowanie. Dla mnie było to niezmiernie ważne wydarzenie. Od tamtej chwili wachlarz moich działań zdecydowanie się rozszerzył. Nie ukrywam, byłam bardzo aktywną radną, zawsze dobrze przygotowaną do poruszanych tematów. Nie zaprzestałam działalności społecznej.  Byłam w radzie rodziców, w Kole Gospodyń Wiejskich, a po śmierci  mojego ojca zostałam sołtysem w Petrykach. Funkcja sołtysa pozwoliła mi być blisko ludzi i poznać ich codzienne problemy.

– Po latach aktywności społecznej i przez dwie kadencje pracy w samorządzie stwierdziła Pani, że pora zostać burmistrzem?
– Tak szczerze mówiąc, nigdy tego nie zakładałam. To nie była decyzja ot tak, że  od razu będę burmistrzem.  Podjęłam ją pod presją współmieszkańców. Spotykałam się z ludźmi, którzy otwarcie mówili mi, że chcieliby mieć tak skutecznego burmistrza. Widać, że lata zaangażowania na rzecz innych zaczęły  owocować. Systematycznie budowałam swój wizerunek. Byłam otwarta na wszelkie pozytywne działania. Chyba mam też zdolności dobrej organizacji pracy, a to wszystko skutkowało pozytywnymi efektami.  Miałam wielu zwolenników i wówczas zaczęłam poważnie zastanawiać się, czy rzeczywiście nie zgłosić swojej kandydatury. W końcu zdecydowałam się. Cała moja kampania wyborcza nie była ustawiona na konfrontację i negację tego, co zrobił i co proponował dotychczasowy burmistrz. Nie była to kampania negacji, a po prostu mówiłam, co ja chciałabym zrobić, co uznaję za priorytety. Czym bliżej daty wyborów, poparcie dla mojej kandydatury rosło i zaczęło do mnie docierać, że mogę wygrać. I tak też stało się. Wynik wyborów pokazał, że większość mieszkańców oczekiwała  w roli burmistrza właśnie takiej osoby jak ja. Czy spełniam ich oczekiwania, to już pytanie do nich, a dokładnie okaże się za dwa lata przy kolejnych wyborach.

Więcej w Życiu Kalisza

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    luli - niezalogowany 2016-12-09 13:04:44

    Tylko bale przyjęcia i usmiech oto wizytówka pani burmistrz .

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    realista - niezalogowany 2016-12-08 21:31:51

    Właśnie, co z tą wąskotorówką? To przykre, że z całej trasy przejazdy odbywają się tylko na odcinku Zbiersk - Petryki. Kiedy będzie można odbyć wycieczkę z Opatówka do Turku? Tory do Opatówka w kiepskim stanie, w Turku trzy lata temu widziałem poważne ubytki. Czy będziemy kiedyś mieć "drugi Żnin"?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do