
„Lekarz dla włościan czyli rada dla pospólstwa” – biały kruk drukarski, to publikacja napisana z miłości i troski o współbraci z niższych warstw społecznych. Od kilku lat szczęśliwie w posiadaniu Miejskiej Biblioteki Publicznej w Kaliszu. Choć nie tak sławny jak „Słońce”, nasz Ludwik na szczęście nie ubrał się w przydomek sławetny. I w przeciwieństwie do swojego imiennika znad Sekwany, urodzony w Krakowie Perzyna naprawdę niósł pomoc i służył drugiemu człowiekowi. Są na to wymierne dowody. O patronie kaliskiego „okrąglaka” i jego znamiennych lekturach.
U kresu I Rzeczypospolitej
W 1788 roku przeorem przytułku św. Ducha zostaje ks. Ludwik Perzyna z zakonu bonifratrów (Zakon Szpitalny św. Jana Bożego). Lata pobytu w Kaliszu przy tzw. Przedmieściu Warszawskim (wcześniej Toruńskim), były najbardziej twórczym okresem w życiu Ludwika Perzyny. Tutaj w mieście nad Prosną powstały jego najważniejsze dzieła medyczne, dzięki którym znalazł się na liście znakomitości naukowych ówczesnego okresu. W kaliskiej drukarni prymasowskiej wydał pięć swoich dzieł, obejmujących całość ówczesnej wiedzy lekarskiej. Były nimi: „Porządek życie w czerstwości zdrowia w długie lata prowadzący”, „Nauki cyrulickiey”, „Anatomia krótko zebrana”, „Nauka położna krótko zebrana”, oraz wspomniany „Lekarz do włościan, czyli rada dla pospólstwa”. Urodzony w Krakowie, bonifrater, na temat religii i moralności pisał stosunkowo niewiele. Największe jego dzieła oparte na wieloletniej i wszechstronnej praktyce lekarskiej to spostrzeżenia dotyczące higieny, psychiatrii, okulistyki, neurologii oraz ginekologii. Mimo, iż nie zachowały się żadne dokumenty potwierdzające jego formalne wykształcenie lekarskie, należy przypuszczać, że nie był jedynie samoukiem, lecz utrzymywał bliskie kontakty ze środowiskiem lekarskim Kalisza, Poznania i Wrocławia, a także czerpał z literatury specjalistycznej wydawanej w Berlinie i Wiedniu. Zwłaszcza odwołań do tekstów mistrzów praktyki lekarskiej ze stolicy Austrii odnajdujemy u Perzyny dość dużo.
Przewodnik po zdrowiu
Treść „Lekarza dla włościan […]” jest wydana w prosty, czytelny sposób z zastosowaniem niewyszukanego słownictwa. Autor dołożył wszelkich starań by chłopi po przeczytaniu tej pozycji więcej uwagi poświęcali trosce o swe zdrowie i myśleli o wezwaniu doktora ewentualnie cyrulika możliwie szybko, nigdy zaś bałamuta, baby, olejkarza, kata, owczarza, itp. hochsztaplerów. Książka przede wszystkim omawia choroby najczęściej występujące wśród stanu niższego. Podzielono je na wymagające leczenia lekarskiego oraz takie, do których wezwanie cyrulika (felczera) wystarczy. Taki podział autor zastosował z myślą zarówno o zdrowiu, jak i o kieszeni pacjenta (w rzeczywistości podział na lekarzy, mających wykształcenie uniwersyteckie i felczerów, chirurgów itd. wynikał z wprowadzonego przez Kościół Katolicki jeszcze w XII w. zakazu nauczania chirurgii). Pod tym kątem wybrano też lekarstwa, zalecając tanie a zarazem skuteczne i łatwo dostępne. Ponieważ jednym lekarstwem można leczyć różne choroby, ponumerowane sposoby przygotowania lekarstw umieszczone zostały osobno, na końcu książki. Dzięki temu, w opisie leczenia podawane są jedynie numery zalecanych leków i ich stosowanie. Oprócz chorób i ich leczenia można tu znaleźć objaśnienia podstawowych pojęć istotnych do zrozumienia zaleceń lekarskich oraz potrzebne wiadomości, jakie powinien przekazać posłaniec wzywający pomocy lekarskiej dla chorego. Zwraca się również uwagę na bezwzględną konieczność mówienia prawdy lekarzowi i podaje groźne skutki zatajania stopnia skuteczności lekarstwa (aby nie płacić za dużo) lub zastąpienia go „lepszymi”, polecanymi przez „babę”.
Perzyna przestrzega przed czarnoksięstwem, które mamy wiedzieć iż jest rzeczą niepodobną bo będącą siłami nadprzyrodzonymi, chcącymi zaszkodzić drugiemu człowiekowi. Spółkujących z diabłem miały więc spotykać kary sowite. Wczytując się w lekturę „Lekarza dla Włościan”, czytamy: „Bóg Wszechmogący, kochaiąc swe dzieła, miałby kata piekielnego używać na chłostanie nas, a to szczegulnie na każde zachcenie się BABY PLUGAWEY za czarownicę mianey, i w sposób przez nię wyznaczony, i innych wiele dziwactw i głupstw macie sądzić za BAŚNIE, za prywatny zysk, i za KUGLARSTWO”. (pisownia oryginalna). Co na temat samych szarlatanów sądził pobożny medyk? Otóż, zachowując staropolską mowę: „Jeżeli zaś będzie NIEUK, BABA lub SZERLETAN, chce WSZYSTKIE CHOROBY […] kurować, biedni pacyenci, staią się ofiarą ich nieumiejętności, i swego nierozsądku. Wszakże tu wedle KALISZA i wedle ZDUN, takowych napatrzyliśmy się kuracyi, ktorym iuż ani z Wrocławia sprowadzeni Doktorowie, zabieżeć nie potrafili. Przysłowiową kropką nad i, czy też wylewem z czary goryczy jest stwierdzenie jakoby ani miecz, ani proch i ołów, tyle ludzi trupem nie położył, ile ich rady, ganiąc doktorskie przepisy pozabijały”.
Epilepsji, określanej przed 200 laty „wielką chorobą”, Perzyna poświęca sporo miejsca. „Niemoc ta niespodziewanie człowieka napada, i zdrowego O ZIEMIĘ RZUCA, odeymuie mu wszystkie zmysły, myszki [mięśnie] całego ciała zwiyaią się w nim i kurczą, ZĘBY ZGRZYTAIĄ, oddech zbyt ciężki i pracowity, który ku końcowi tłuczenia, w ustach pianę zbija[…]”. – pisownia oryginalna.
Z dzisiejszej perspektywy, niektóre z zalecanych przez Perzynę kuracji mogą wydawać się kuriozalne, choć tak naprawdę duża część tekstów z powodzeniem przetrwała próbę czasu, jak na przykład zdroworozsądkowe zalecenia dietetyczne i higieniczne, czy płomienne filipiki przeciw pijaństwu, szarlatanerii i wierze w czary. Orędownikowi zasad higieny, profilaktyki i lecznictwa, zwłaszcza wśród najuboższych warstw społecznych, stanowczo należy się pamięć i podzięka. Perzyna patronuje kaliskiemu Zespolonemu Szpitalowi Wojewódzkiemu. Złośliwi mówią, że szpital przy poznańskiej w Kaliszu zwany „okrąglakiem” otrzymał takie przezwisko, gdyż na okrągło kaliszanie wracają tam na łaskę eskulapa. Zatem, na zdrowie!
Mateusz Halak
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie