Reklama

Ludzie z pasją: Jacek Kołata

27/02/2019 13:13

Od niedawna zarządza kaliskim azylem dla zwierząt. Dba o to, aby miały dobre warunki, opiekę i towarzystwo życzliwych ludzi oraz aby jak najszybciej znalazły prawdziwe domy. A poza tym hoduje parę dorodnych puchaczy europejskich - Zosię i Franka, spełniając misję ochrony gatunku   zagrożonego wyginięciem.

 Jacek Kołata od 10 stycznia jest kierownikiem Schroniska dla zwierząt w Kaliszu w wyniku wygrania konkursu ogłoszonego przez miasto. Praca w tym azylu dla czworonogów do najłatwiejszych nie należy, co pokazały szczególnie ostatnie lata, ale zdecydował się na nią nieprzypadkowo. Poza posiadanymi kwalifikacjami, niezbędnymi w sprawnym zarządzaniu, jest osobą, która lubi zwierzęta i rozumie ich potrzeby.
– Zwierzęta były obecne w całym moim życiu. Nie tylko domowe, ale także dzikie. Miałem koty i psy. Od zawsze interesowałem się ornitologią, fotografowaniem, wędkarstwem. Jako nastolatek często wędrowałem w rejonie ulicy Owsianej w stronę obszaru Natura 2000. Natomiast od 2010 roku zająłem się hodowlą rzadkich gatunków zwierząt. Dzisiaj mam 105 psów w schronisku. A prywatnie parę puchaczy. I na tym nie koniec – mówi szef przytuliska.
Przyznaje, że do zwierząt w schronisku podchodzi zbyt empatycznie, co czasem może nieco przeszkadzać, ale... Taki już jest, podobnie jak inni pracownicy kaliskiego schroniska. – Są to osoby – mówi Jacek Kołata – rzeczywiście oddane zwierzętom, traktujące swoją pracę jak powołanie, misję, ale jednocześnie zdające sobie sprawę z tego, że zwierzęta trzeba kochać mądrze. W przeciwnym razie można im zaszkodzić.  

Znalazły prawdziwy dom        
Reorganizacja pracy biura schroniska oraz zaangażowanie wszystkich pracowników przynosi pozytywne efekty. – Udało nam się przeprowadzić 27 adopcji zwierząt. Dodatkowo do dnia 21 lutego właściciele odebrali 14 swoich zwierząt dzięki wykorzystaniu facebooka, a to oznacza, że schronisko opuściło ogółem 41 psów i kotów.  To przerosło moje oczekiwania. A na adopcje czekają 15 kolejnych podopiecznych ,,zarezerwowanych” przez przyszłych właścicieli – mówi z dumą Jacek Kołata.       
Uważa, że jest to wspólny sukces osób zatrudnionych w schronisku oraz współpracujących z nim wolontariuszy i przekonuje, że sam, bez nich, nic by nie zrobił. Pracownicy zajmują się karmieniem i pojeniem zwierząt, utrzymaniem boksów, ale nie są w stanie każdego z ponad setki zwierząt obdarzyć uczuciem i poświęcić mu swój czas. 
– Dlatego tworzymy kolejne grupy wolontariackie. Pierwsza już przeszła szkolenie. Wszystkie osoby, które chcą zasilić wolontariat współpracujący z nami, będą miały taką szansę. Bez obecności wolontariuszy nie wyobrażam sobie socjalizacji zwierząt – dodaje Jacek Kołata.
W perspektywie kierownik schroniska zamierza przyjmować zwierzaki z gmin ościennych i przygotowywać je do adopcji. Kolejnym zadaniem do zrealizowania będzie wymiana części boksów, co jest ujęte w planie budżetu obywatelskiego na 2019 rok. W zanadrzu trzyma jeszcze jedno – jak mówi – piękne przedsięwzięcie, ale na razie zdradza jedynie, że chodzi o inwestycję, która być może wydarzy się w ciągu półtora miesiąca.   

Więcej w Życiu Kalisza
 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Kasia - niezalogowany 2022-04-13 09:00:18

    Pisząc o tym Panu jako o człowieku z pasja to straszny błąd, chyba musieli Wam zapłacić. Jest bezczelnym prostakiem, nie szanuje ludzi. Jest niemiły, chamski, zachowuje się tak jakby płacił ludziom, którzy opiekują się pieskami. Człowiek jednym slowem beznadziejny nie zasługuje na nic. Nie pozdrawiam tego Pana. W sumie to nawet na miano Pana nie zasługuje. Was tez nie pozdrawiam, bo nie wiecie o kim piszecie. Jesteście po prostu przekupni.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do