
III Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Kopernika i IV Liceum Ogólnokształcące im. Ignacego Jana Paderewskiego, to dwa kaliskie licea, w których żaden rodzic nie wyraził zgody na uczestnictwo dziecka ( uczniowie kl. I – III) na lekcjach przedmiotu „edukacja zdrowotna”. W pozostałych liceach zainteresowanie udziałem w zajęciach z tego przedmiotu też jest minimalne.
Od 1 września przedmiot „edukacja zdrowotna” miał zastąpić dotychczasowy „wychowanie do życia w rodzinie”. Nowy przedmiot nie jest obowiązkowy. Rodzice mieli czas do 25 września br. by zadeklarować udział bądź nie dziecka w zajęciach z tego przedmiotu.
Znamy już dane dotyczące liczby uczniów kaliskich liceów ogólnokształcących, których rodzice zadeklarowali ich uczestnictwo w „edukacji zdrowotnej”. Okazuje się, że zlikwiduje się dotychczas obowiązujący przedmiot „wychowanie w rodzinie” a będzie wiele szkół, w których zainteresowanie nowym przedmiotem będzie zerowe, szczególnie wśród uczniów szkół ponadpodstawowych. Taka sytuacja ma miejsce w dwóch kaliskich liceach.
Zerowe zainteresowanie „edukacją zdrowotną” dotyczy III Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika i IV Liceum Ogólnokształcącego im. Ignacego Jana Paderewskiego. W przypadku tej szkoły dotyczy to 572 uczniów klas I – III. Niewiele lepsza sytuacja jest w pozostałych ogólniakach. W I Liceum Ogólnokształcącym im. Adama Asnyka złożona deklaracja uczestnictwa dotyczy zaledwie jednego ucznia. W II Liceum Ogólnokształcących im. Tadeusza Kościuszki liczba uczniów zadeklarowanych do udziału w lekcjach z „edukacji zdrowotnej” wynosi 12 osób. Wszyscy są uczniami pierwszych klas. Zdecydowanym rekordzista jest V Liceum Ogólnokształcące im. Jana III Sobieskiego, w którym deklaracje uczestnictwa złożono w przypadku 126 uczniów, co stanowi blisko 39 proc. uczniów klas I – III.
Przypomnijmy, że wprowadzenie nowego przedmiotu „edukacja zdrowotna” od początku spotkała się ze zdecydowanym sprzeciwem części społeczeństwa, zwłaszcza w odniesieniu do treści związanych z edukacją seksualną. Doszło nawet do wielkiej demonstracji na placu Zamkowym w Warszawie zorganizowanej pod hasłem "Tak dla edukacji, nie dla deprawacji".
Słów krytyki, co zrozumiałe, nie szczędzili biskupi. Konferencja Episkopatu Polski uznała edukację zdrowotną za niezgodną z konstytucją, powołując się na przepisy zapewniające rodzicom prawo decydowania o wychowaniu dzieci.
Krytyka spowodowała, że Ministerstwo Edukacji odstąpiło od zamiaru wprowadzenia „edukacji zdrowotnej” jako przedmiotu obowiązkowego. Zapowiadając, że pierwszy rok funkcjonowania przedmiotu będzie traktowany jako okres testowy, a jego prowadzenie ma być weryfikowane pod kątem społecznych reakcji i stopnia dostosowania do potrzeb uczniów. Edukacja zdrowotna, mimo kontrowersji, ma być częścią programu nauczania w szkołach na wszystkich etapach edukacyjnych.
Krytyczne uwagi i obawy zgłaszali również działacze związków zawodowych, dyrektorzy szkół i nauczyciele. Związek Nauczycielstwa Polskiego sygnalizował potencjalne problemy organizacyjne, które mogą wynikać z wprowadzenia nowego przedmiotu. Z kolei dyrektorzy szkół trudności związane z układaniem planu lekcji, szczególnie w kontekście zajęć nieobowiązkowych.
Zwracano też uwagę na brak nauczycieli profesjonalnie przygotowanych do nauczania tego przedmiotu. Upoważnianie do tego bez zbędnego dodatkowej edukacji nauczycieli wychowania fizycznego uznawano delikatnie ujmując za mało poważną decyzję. Studia podyplomowe przygotowujące do nauki tego przedmiotu praktycznie ruszą dopiero w tym roku akademickim. Kolejny problem to brak podręczników.
Z przeprowadzonych rozmów z młodzieżą, nauczycielami i rodzicami jednoznacznie wskazują, że o minimalnym zainteresowaniu uczestnictwem w lekcjach nowego przedmiotu nie są względy ideologiczne a racjonalne myslenie. „Nie będę tracić czasu na dodatkowe lekcje jak te problemy poruszane są na biologii a także na innych przedmiotach”. „Gdybym chodził na „edukację zdrowotną” to albo mniej bym spał lub później dojeżdżał do domu, w zależności czy byłaby to pierwsza czy ostatnia lekcja”. „Jak dowiedziałem się kto będzie w naszej szkole ewentualnie uczył tego przedmiotu, to rodzice byli zgodni bym go sobie odpuścił”. To niektóre z wypowiedzi uczniów, moich rozmówców. Podobnej argumentacji używali rodzice. Natomiast nauczyciele zwracali uwagę na bylejakość organizacyjną i brak logistycznego przygotowania wprowadzania tego przedmiotu ( brak przygotowanej kadry do nauczania, brak podręczników, kłopoty z planowaniem zajęć).
(grz)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie