Reklama

Luksusy w kaliskim więzieniu

25/05/2025 06:00

Piotr Sobolewski

 Budynek kaliskiego więzienia to architektoniczna dominanta Tyńca i jeden z ciekawszych, a przez swoją niedostępność (jakkolwiek to rozumiemy), także tajemniczych naszych zabytków. Spróbujmy uchylić choć rąbka tej tajemnicy. 

Mijają wieki a my wciąż broimy
Obiekt nie był jednak pierwszym miejscem odosobnienia. Celom „penitencjarnym” służyły cele – a właściwie jamy z dziedzińca kaliskiego zamku. Aresztanci owe „wygódki” musieli wybudować sobie sami lub własnym kosztem. Ziemiankową kuracją nie byli oczywiście objęci winowajcy z kategorii „VIP”, dla których przeznaczone były osobne komnaty w jednym ze skrzydeł zamku. O karnym pobycie w tym obiekcie w połowie XIV w. jednego  z takich „zacnych” więźniów – przyszłego cesarza Karola Luksemburskiego opowiadaliśmy – w nieco zbeletryzowanej formie – w „Ż.K.” w kilku odcinkach w sierpniu 2021 r. Specjalnym traktowaniem objęto zapewne również starostę poznańskiego Maćka Borkowica, który mimo złożonej przysięgi wierności królowi Kazimierzowi (ciekawostka – w rocie tej przysięgi po raz pierwszy użyte zostało sformułowanie Rzeczpospolita) nie zaprzestał knowań i rozbójniczych praktyk i w 1360 r., został aresztowany, osadzony w zamku  a następnie skazany na śmierć głodową przez samego króla. Niewiele później  funkcję więzienia spełniały także niektóre baszty Kalisza, ze słynną Dorotką (carceres) na czele. Ustronne cele dla tych, co coś tam przeskrobali mieściły się też, począwszy od wieku XV, choćby w pierwszym budynku ratuszowym („kiełbaśnica”, „skarb”, czy pieszczotliwiej: „ciemnica smrodliwa”) a po jego spaleniu (1792) w postawionym nieopodal tzw. odwachu.  Ale – o zgrozo, miejsc tych nie było wystarczająco dużo w związku z tym bywało, że…wynajmowano prywatne mieszkania, a nawet odsyłano ludzi do „odsiadki” do innych miast. W końcu postawiono dodatkowe areszty – stojący do dziś budynek przy ul. Harcerskiej (dziś sióstr nazaretanek) oraz mającą mniej szczęścia i rozebraną przed półwieczem „kozę” z Nowego Rynku. 

Wróćmy na ul. Łódzką
Pseudoromański budynek kaliskiego więzienia powstał na terenie wykupionym przez Towarzystwo Organizacji i Budowy Więzień Królestwa Polskiego. Wybudowano go w konwencji ponurego zamku. Taki skłaniający do gorzkich refleksji image miały zapewnić mu grube mury, masywna bryła, malutkie okna, narożne wieżyczki a także półkoliste łuki wejść i okien. Dwupiętrowy, podpiwniczony budynek więzienia otoczony został murem ze strażnicami i bramą, która połączona jest krytym przejściem z niewielkim budynkiem administracyjnym. Obiekt wzniesiony został w 1844-46 r. według projektu włoskiego architekta Henryka Marconiego, znanego z licznych realizacji: neogotyckich, neorenesansowych i neoklasycystycznych – m.in. naszego szpitala św. Trójcy, ratusza w Kole, dworca Kolei Warszawsko–Wiedeńskiej, kościoła Wszystkich Świętych, „Pawiaka” i hotelu Europejskiego w Warszawie, stajni w Janowie Podlaskim i wielu innych. Budową kierował Franciszek Tournelle (ten od odbudowy wieży naszego kościoła św. Mikołaja). Stawecki (autor „Album Kaliskie”) napisał: „W roku więc 1846 kosztem Rządu, przez Towarzystwo prywatne wystawiono na dom badań gmach okazały, za rogatką na przedmieściu Tyniec”. Więzienie było jednym z nielicznych powstałych wówczas w Kaliszu obiektów w odmiennej konwencji niż powszechnie przecież wówczas obowiązujący styl klasycystyczny. Jego powstanie i organizacja  to efekt rewolucyjnej wręcz reformy systemu penitencjarnego, którą – pod wpływem doświadczeń nabytych w czasie podróży po Europie – wprowadził hrabia Fryderyk Skarbek. Z jego inicjatywy na terenach ówczesnego Królestwa powstało pięć nowych i zupełnie „innych” od dotychczasowych zakładów karnych – w tym kaliski, który w swoje „gościnne” progi zaczął przyjmować w 1846 r., będąc wówczas najnowocześniejszym tego typu obiektem w Europie. W 1900 r. mur więzienny  nadbudowano, do więzienia przyłączono też tereny po drugiej stronie ulicy Łódzkiej.  

Z tą gościnnością to oczywiście ironia, ale faktem jest, że w kaliskim więzieniu, miast wieloosobowych pomieszczeń oferowano „gościom” 120 „przytulnych”, zaledwie 2-3 osobowych cel wyposażonych w centralne ogrzewanie, łóżka wiszące na dwóch żelaznych, wmurowanych prętach, umywalki z bieżącą wodą, skanalizowane toalety i wentylatory (!). O takich luksusach w swoich domach mogło pomarzyć wówczas niemal 90% „wolnych” obywateli Kalisza. Nie dziwota, że jeden z budowniczych miał się ponoć wówczas niefortunnie wyrazić, iż w takich apartamentach to i samemu carowi byłoby wygodnie. Jego „oferta” doszła do usłużnych urzędniczych uszu i biedaka spotkał ponoć zaszczyt wieloletniego osobistego sprawdzania warunków odsiadki w kaliskim więzieniu. „Skarbkowa” rewolucja penitencjarna dotyczyła także sposobów nadzoru. Wśród pracowników, oprócz 12 dozorców i nadzorcy, znaleźli się także pedagog, psycholog, przyjmujący w izbie chorych lekarz (jeden z nich Leon Wernic współorganizował oddział kaliski Warszawskiego Towarzystwa Higienicznego, po nim funkcję lekarza więziennego pełnił znany wszak nam Walenty Stanczukowski) i felczer oraz kapelan. Na pierwszym piętrze znalazł się ołtarz a w piwnicach znajdowały się łazienki i kuchnia, z której windą podawano więźniom dwa ciepłe posiłki (a tymczasem kaliszan nękały jeszcze wówczas klęski głodu). Obniżono ciężar kajdan. Skarbek wprowadził obowiązek spacerów i zajęć rekreacyjnych, któremu to celowi miało służyć kilkanaście małych ogródków na dziedzińcu. Pracownikom więzień zalecano studia psychologiczne i psychopatologiczne. 

W okresie międzywojennym w kaliskim więzieniu pracowało 3 wyższych i 31 niższych funkcjonariuszy, funkcjonował szpital więzienny – 20 łóżek i 7 cel dla zakaźnych, więźniowie korzystali z łaźni (kąpiel co dwa tygodnie), świetlicy i biblioteki. Funkcjonowała 4-klasowa szkoła.
Ale dalibóg – trudno mówić o sielance – było to jedno z najcięższych więzień na terenie Królestwa Polskiego. Wnet przeniesiono tu większą grupę skazanych ze zlikwidowanego ostatecznie więzienia w klasztorze franciszkańskim.  W momencie powstania obiekt spełniał funkcję aresztu śledczego („dom badań”), zresztą i później obok głównego gmachu znajdował się budynek Sądu Policji Poprawczej Wydziału Kaliskiego. Wówczas naczelnikiem był Feliks Wojciechowski – ojciec przyszłego prezydenta RP. Wcześniej innym z naczelników był  Kenofont Kononow, którego okazałą kaplicę pogrzebową możemy podziwiać na kaliskim cmentarzu prawosławnym.  Obok pospolitych kryminalistów trafiali tutaj także więźniowie polityczni; dla wielu Kalisz był tylko przystankiem w drodze na zsyłkę do dalekiej Syberii. 
 
Burzliwa przeszłość, trudna teraźniejszość
Początek XX w. to okres wzmożonych protestów społecznych, niespokojnie było również za więziennymi murami. W 1904 r. w więzieniu interweniowało nawet wojsko, a rok później do środka wtargnął tłum uwalniając więźniów politycznych. Wydarzenia te spowodowały wprowadzenie stanu wyjątkowego na terenie guberni. Wkrótce w celi jakoby powiesił się łódzki rewolucjonista Marcel Pisarski, ale podejrzenie padło na strażników. Doszło do samosądu na nich a pogrzeb Pisarskiego przerodził się w antycarską manifestację. W 1906 r. na więziennym dziedzińcu stracono młodego kaliskiego bojówkarza PPS Wojciecha Jabłkowskiego. Dokonał on na Nowym Rynku zamachu na carskiego konfidenta, ale niestety został zaraz po tym schwytany. Po egzekucji pochowano go na terenie więzienia i dopiero w 1926 r. jego szczątki uroczyście przeniesiono na cmentarz przy Rogatce. Obecnie jego imię nosi jedna z kaliskich ulic, a podobizna Jabłkowskiego znajduje się na słynnej polichromii Tetmajera w kaliskiej katedrze. 
Na przełomie wieków więźniowie, z inicjatywy naczelnika Jarosława Dobrzyńskiego, splantowali pastwiska na zboczu Bernardynki i zorganizowano tam tarasy. Aż do 1990 r.  więźniowie podejmowali – jako formę resocjalizacji – pracę. Już wkrótce po powstaniu placówkę wyposażono w warsztaty tkackie, w okresie międzywojennym kaliskie więzienie znane było z... produkcji zabawek, mebli szkolnych, przyrządów gimnastycznych oraz usług ślusarskich i szewskich. Również po II wojnie skazani byli zatrudniani – częściowo odpłatnie – zarówno na terenie jednostki, jak i poza jej murami. Wykonywali też prace na rzecz miasta, Domu Pomocy Społecznej czy Schroniska dla Zwierząt. Starsi kaliszanie pamiętają zapewne więźniów pracujących w ogrodzie położonym wzdłuż Alei Walecznych.

W czasie okupacji w obiekcie trzymano aresztantów wysyłanych do obozów zagłady, tu też od 1942 r. wykonywano wyroki śmierci. W opinii płk. Krystiana Bedyńskiego, emerytowanego funkcjonariusza Centralnego Ośrodka Szkolenia Służby Więziennej w Kaliszu, w latach 1939-45 wykonano tu co najmniej 300 wyroków śmierci. Wśród więźniów znalazła się m.in. duża grupa zdekonspirowanych AK-owców, z których wielu rozstrzelano jeszcze w styczniu 1945 r. w lesie skarszewskim. Po wojnie pierwszy powojenny naczelnik – Stefan Rydlewski zabezpieczył obiekt, który już po kilku dniach zaczął pełnić funkcje aresztu. Niestety, wśród aresztantów znaleźli się także m.in. działacze podziemia antykomunistycznego, przywódcy Polskiej Organizacji Podziemnej w Kaliszu – Sławomir Spaleniak i Ziemowit Glabiszewski, na którym w lipcu 1948 r. wykonano wyrok śmierci. Trzy dekady później do więzienia trafili internowani (co ciekawe – już 12 grudnia 1981 r. o godz. 23.00 ) działacze „Solidarności”. O tych mrocznych kartach z dziejów obiektu na Łódzkiej informują tablice umieszczone na murze więziennym murze. 

Wewnątrz więzienia, przez wysokość dwóch pięter biegnie korytarz okolony na pierwszym i drugim piętrze żelazną kratkowaną galerią (…) a z tych galery są wschody do cel więźni. Taki układ wnętrza przyczynił się do „zagrania” kaliskiego obiektu w nakręconych już w XXI w. (przed i już po zamknięciu na Łódzkiej instytucji więzienia). W więziennych wnętrzach wystawiono też kilkanaście lat temu spektakl teatralny. 
W momencie zamknięcia w 2015  r. w kaliskim więzieniu było ok. 200 miejsc dla więźniów. Jako obiekt zabytkowy budynek podlega nadzorowi konserwatorskiemu, co komplikowało i podrażało wszelkie prace remontowe. Trwający kilka lat impas w dziedzinie wykorzystania – poza organizacją tam wspomnianych działań artystycznych i happeningów  turystycznych – obiektu zakończył – miejmy nadzieję – fakt przejęcia go w 2020 r. przez Akademię Wymiaru Sprawiedliwości.

.

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Sympatyk historii - niezalogowany 2025-05-25 11:01:07

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do