
Pomysł nakręcenia filmu ukazującego tragiczne losy członków kaliskiego ruchu oporu, rozstrzelanych w styczniu 1945 roku w Skarszewie, nabiera tempa. Reżyser do którego dotarli pomysłodawcy przeniesienia „Sagi grodu nad Prosną” na ekran jest zachwycony historią i przekonany, że realizacja projektu musi się udać
– Nie znałem tej historii ani książki Teodora Dybowskiego. Nie sądziłem, że działo się to tak blisko miejsca, gdzie mieszkam. I wtedy pomyślałem, że już samo to sprawia, że warto pochylić się nad tematem. Ta książka jest nieprawdopodobnie filmowa – nie ukrywał entuzjazmu reżyser Maciej Michalski podczas spotkania z członkami kaliskiej Fundacji Ocalmy Dziedzictwo Narodowe, które można uznać za pierwszy krok na drodze do realizacji filmu.
Maciej Michalski, reżyser, scenarzysta i kompozytor, zdobywca nagród m.in. na Festiwalu Polskich Filmów w Los Angeles, podzielił się z uczestnikami spotkania przemyśleniami na temat swojej wizji scenariusza do filmu, którego napisania chce się podjąć.
– Jestem tą historią wzruszony, jestem wzruszony losem tych ludzi – przyznał. – Ale to co zasługuje w niej na szczególne podkreślenie, to wątek narodowościowy, fakt, że bohaterowie „Sagi grodu nad Prosną” byli Polakami o niemieckich korzeniach. Już na początku wojny mogli wykorzystać to, że mieli niemieckie korzenie, mogli skorzystać z oferty okupanta, wybrali jednak polskość, polski system wartości. Oczywiście ryzykując własnym życiem i życiem swoich bliskich. Płynie z tej historii także przekaz do młodego pokolenia, i nie tylko młodego – nie jest ważne, kto skąd pochodzi, wszyscy jesteśmy ludźmi. Nie są ważne sztuczne podziały, które wywołują konflikty i wojny – podkreśla Maciej Michalski.
Sugeruje również aby w filmie, w odróżnieniu od „Sagi...” Teodora Dybowskiego, pojawiły się autentyczne, historyczne postaci z imienia i nazwiska – czyli Nowacki, Fulde, Fibiger, Lompe, Wunsche, itd.
Z gwiazdorską obsadą
Maciej Michalski podzielił się z uczestnikami spotkania swymi propozycjami dotyczącymi obsady aktorskiej. – O szczegółach jeszcze nie chciałbym mówić dopóki nie powstanie scenariusz ale biorę pod uwagę moich ukochanych aktorów, z którymi lubię pracować i pracuję od lat kilkunastu. Czyli Annę Seniuk, Piotra Polka, Ewę Kasprzyk, Elę Jarosik, Ewę Kolasińską, Wiktora Zborowskiego, Marię Winiarską i wielu innych. Są to ludzie, z którymi najlepiej tworzy mi się kino – podkreśla pan Maciej. Przyznaje również, że z wieloma z nich rozmawiał już na temat realizacji „Sagi...” i wszyscy są zachwyceni pomysłem jej ekranizacji. – Kiedy? – dopytują a ja odpowiadam im, że przy dobrych wiatrach już niebawem – śmieje się reżyser.
– Ten film zasługuje na gwiazdorską obsadę, inaczej go sobie nie wyobrażam. To samo dotyczy oprawy – strony operatorskiej i muzycznej filmu. Nie wyobrażam sobie aby głównego motywu nie zagrał fortepian, bo przecież ta historia ma również związek z fabryką fortepianów – przypomina nawiązując do twórczości niezapomnianego Waldemara Kazaneckiego, kompozytora muzyki m.in. do „Nocy i dni”, czy serialu „Polskie drogi”. – Chciałbym aby w naszym filmie pojawił się taki motyw, który każdemu widzowi zapadnie w pamięć i często będzie sobie go nucił. Oczywiście zagrany na fortepianie.
Nawiązanie do „Nocy i dni” – filmu Jerzego Antczaka z Jadwigą Barańską i Jerzym Bińczyckim w rolach głównych, będącego adaptacją powieści Marii Dąbrowskiej pod tym samym tytułem nie było przypadkowe. Albowiem zamysł – zarówno pomysłodawców ekranizacji „Sagi grodu nad Prosną”, jak i reżysera – jest taki aby w filmie połączyć wydarzenia opisane przez Dąbrowską i Dybowskiego w pewną całość. – Nasza historia mogłaby zacząć się sceną, która kończy „Noce i dnie” czyli zburzeniem Kalińca/Kalisza przez Prusaków i uwzględniać także wątek legionistów internowanych w Szczypiornie, którzy dwadzieścia lat później, w czasie II wojny, walczyli w grupie Alfreda Nowackiego – wyjaśnił Edward Prus, prezes Fundacji Ocalmy Dziedzictwo Narodowe i pomysłodawca ekranizacji „Sagi grodu nad Prosną”.
W ocenie Macieja Michalskiego film nie będzie kosztownym przedsięwzięciem a to między innymi dlatego, że choć akcja toczy się w czasie wojny, brak w nim kosztownych scen batalistycznych. – Oceniam, że jego budżet nie przekroczy kwoty 5 milionów złotych – wylicza.
Zaznacza jednak, że stosunkowo skromny budżet nie może oznaczać braku dbałości o szczegóły i detale, charakterystyczne dla okresu dwudziestolecia międzywojennego i wojny. – Sądzę, że z tym nie będzie problemu biorąc pod uwagę, że w naszym regionie działa wiele znakomitych grup rekonstrukcyjnych oraz wielu kolekcjonerów, którzy z pewnością chętnie użyczą niezbędnych, oryginalnych rekwizytów – podpowiedział Edward Prus i dodał, wywołując tym ogólną wesołość wśród członków Fundacji i uczestników spotkania, że pan Maciej nie będzie daleko szukał... statystów.
Piotr Piorun
Foto: Damian Miklas
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Kibicuję Edwardowi Prusowie z całego serca. Oby się udało.
Historia opisana w Sadze jest niesamowita. Czytałem z wypiekami kilkanaście lat temu. Dobrze napisana. Autor miał dobre podejście do tematu. Dobrze to sfabularyzował juz na etapie jej pisania. No i pięknie się to splatalo z wątkami okupacyjnymi zasłyszanymi od dziadków wiele już lat temu. Kibicuję gorąco.
Już spoko? No to chwała Panu!
Książka piękna i wzruszająca. Maria Dąbrowska pisze w Nocach i Dniach o pierwszej wojnie światowej, tak więc cudownie żeby udało się zekranizować sytuację w Kaliszu podczas drugiej wojny. Trzymam kciuki, bo treść książki jest naprawdę godna tego, by kultywować pamięć o opisanych w niej ludziach i wydarzeniach.
Trzymamy kciuki za pomyślny rozwój i realizację...
Książka warta popularyzacji, wielowątkowa, doskonała podstawa do scenariusza. Wola mieszkańców do stawienia oporu, np. sprawa sztandaru harcerskiego, pocztowcy, pomoc dla germanizowanych dzieci i wreszcie dojrzały ruch oporu z tragicznym zakończeniem, ale z pięknym przesłaniem. Czekam z niecierpliwością.