
Starożytna romanza – pałac z zielonymi tarasami podarowany przez męża w prezencie żonie. Królowa Amytis musiała być uraczona tym gestem. To historia jednego z siedmiu starożytnych cudów świata – wiszących ogrodów Semiramidy. W ten sposób powstał mit budynku z zielonymi dachami; swoisty archetyp wszystkich podziwianych dzisiaj zielonych drapaczy chmur z luksusowym miejscem na spotkania biznesowe na odpowiednim poziomie, lunche w chmurach i wystawne bale dla współczesnych królów życia. Z pradawnego Babilonu, do współczesnych wież pieniądza daleko na osi czasu, ale znacznie bliżej jeśli rozpatrywać ideę wznoszenia ogrodów na dachach. Władza absolutna nad światem flory, w ramach technologii danej epoki, każdorazowo będzie się podobać. A gdy roślinność zaczniemy uprawiać na dachu – miejscu z gruntu rzeczy nie podobnym do miejsca wegetacji roślin – będzie to prawdziwa bombonierka z mocno trzymającymi się niej komplementami. Luksus, prestiż, fantastyczność. Nie ma jak pompa! Cytując Marylę Rodowicz.
Architektura niepodległa
Każda architektura jest wyrazem i świadectwem czasów, w których powstała. Polskiej architekturze modernistycznej doby dwudziestolecia międzywojennego przypadła rola szczególna. Opowiada ona o niezwykłej woli i sile narodu, który, mimo wyczerpania gospodarczego spowodowanego latami zaborów, aspirował do utworzenia nowoczesnego, prężnego organizmu państwowego. Stojąc u progu odzyskanej wolności, młode państwo polskie wkroczyło w obiecujące jutro, obierając kierunek rozwoju i postępu. W nurt dokonujących się wówczas historycznych przeobrażeń gospodarczych, ekonomicznych i społecznych włączony był również Kalisz. Dzięki zapadłym na szczeblu państwowym, decyzjom o odbudowie zrujnowanego w 1914 roku śródmieścia naszego miasta, odzyskaliśmy w końcu lat 30 XX wieku substancję miejską wypełniającą historyczne centrum; dzięki zaś gospodarności i wielu prywatnym inicjatywom mieszkańców Kalisza, powstało sporo nowoczesnych zakładów pracy „żywiących” po wojnie miasto i jego mieszkańców. Nie bez znaczenia dla historyka miasta i jego architektury pozostaje powstała wówczas nowoczesna architektura będąca językiem przemian modernizującego się społeczeństwa. Urzeczywistnieniem tych trendów, jest kilkadziesiąt modernistycznych willi i kamienic powstałych głównie na ówczesnych przedmieściach Kalisza – przy ul. Pułaskiego, Częstochowskiej, Adama Asnyka, Polnej, Staszica, Dobrzeckiej, czy Granicznej. Tej samej klasy dobrem architektury międzywojennej, a w subiektywnej opinii piszącego ten felieton – najlepszym kaliskim przykładem, jest budynek Poczty Polskiej przy ulicy Zamkowej .
Zdobienia i ornamentyka były „wrogiem numer jeden” nowych modernistycznych trendów. Chętnie natomiast korzystano z gładkich, klarownych powierzchni, gry symetrii i rytmu a także często stosowano okna o silnej ekspozycji światła, otwierając niejako budynek na rytm zewnętrznego życia, jednocześnie zachowując jego autonomię. Ruch modernistyczny w architekturze był odpowiedzią na nasilające się problemy mieszkaniowe w miastach, związane z rozwojem przemysłu na początku XX w. Moderna, co istotne, nie służyła tylko mieszkaniówce, ale także użyteczności publicznej. Ta potrzebowała nowoczesności, gdyż stanowiła ona jeden z wielu nośników tożsamości miast. To z kolei składało się z obraz państwa. II Rzeczypospolitej zależało, by architektura podkreślała jej ambicje i poziom kulturowy. W Kaliszu na Zamkowej, jeden z najbardziej renomowanych w latach międzywojennych urzędów – wówczas Ministerstwo Poczt i Telegrafu, sięgnęło po projekt europejskiej klasy. Budynek, uroczyście otwarty w 1930 roku, można śmiało nazwać najbardziej wielkomiejskim projektem w historii XX wiecznego Kalisza. O pardon. Był nim.
„Nie ma jak pompa, marmury, wielki dzwon”
Budynek posiadał centralne ogrzewanie i wyposażenie o bardzo wysokim standardzie, z motywami art deco. Wewnątrz blichtr marmuru. Wtedy materiału na topie. Projekt Juliana Putermana Sadłowskiego manifestował nowoczesność i funkcjonalność. Oraz luksus. Budynek wypełnił ostatnią wolną działkę w zachodniej pierzei ulicy Zamkowej (wtedy 15 sierpnia). Ale nie była to zwykła, podręcznikowa kamienica. Architektoniczny akcent przybytku pocztyliona polegał na prostej szlachetnej bryle i zielonym tarasie – miejscu skąd rozciągać się musiał bajeczny widok na czerwoną połać dachową staromiejskiego centrum. Miejsce wypoczynku, przerwy na kawę i lunch, bal pocztowców, a może także punkt widokowy – zachęta dla ruchu turystycznego. Burżuazyjna przestrzeń dla celebracji życia i pracy była znakiem rozpoznawalnym budynku i łykiem wielkomiejskiego życia wprost z wielkich stolic europejskich. O losach zielonego dachu poczty już nie w drugiej, a w ludowej Rzeczypospolitej, pewną informację przekazuje Pan Robert Ciesielski: Jak mieszkałem naprzeciw, pod numerem 13, często widywałem na dachu pracowników biurowych (…). Przedwojenne budynki w stylu modernistycznym, w mniejszym lub w większym stopniu miały przypominać „zacumowane” przy ulicach luksusowe statki. Nie inaczej było w zamyśle przybytku kaliskiego pocztyliona. „Morskie mody” z Gdyni, są przy Zamkowej wyraźnie zaznaczone. Wielka szkoda, że symbolu transportu wodnego – balustrad na pokładach spacerowych statków, dziś już na omawianym budynku nie ma. Taras odszedł do lamusa w późnych latach 60-tych XX wieku
Propaganda i demolka
Joseph Goebbles mawiał, że „kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą”. Co łączy pierwszego propagandzistę III Rzeszy z numerem 18 przy ulicy Zamkowej? Cóż, w warsztacie historyka sztuki tropy skojarzeń bywają bardzo niepospolite. Ceglany transatlantyk, bardzo dobrze zniósł niespokojną toń II wojny światowej. Co ciekawe, zarówno przed jak i po konflikcie światowym, pełnił on tę samą funkcję okna na świat dla piszących listy. Dopiero bliskie spotkanie z młodą III Rzecząpospolitą spowodowało tragedię …Posejdona. Katastrofa na morzu wolnego rynku młodej kapitalistycznej Polski przebiegła drastycznie. Tutaj faktycznie wywrócono (modernistyczny) świat do góry nogami – niczym w sławnym filmie katastroficznym z udziałem luksusowego transatlantyku. Pierwszy akt tragedii to zniszczenie oryginalnej artykulacji okien fasady. Pierwotne założenie projektowe polegało no poziomo-pasowym podziale elewacji z rzędami tzw. „leżących” okien. Wyraźnie ciemniejsze od lica ścian, łączniki między oknami i czarne przestrzenie otworów (brak firan i co za tym idzie lepsze doświetlenie biur), tworzyły elegancki rytm białych i ciemnych pasów wszystkich kondygnacji, spośród których delikatnie cofnięto piętro pierwsze i nieco głębiej parter. Transformacja z lat 90. ubiegłego wieku zakłamała pierwotny podział fasady. Zlikwidowanie pasowanie elewacji w zamian wprowadzając trywialne kwadratowe okna jak z dobrzeckiej deweloperki, ewentualnie z projektu domu z klocków lego autorstwa 12 latka. Ofiarą padł również oryginalny przedwojenny tynk. Jego szlachetną gładź wprost zmasakrowano, dodając mu fakturowaną warstwę, idealnie zbierającą wszelkie zanieczyszczenia z powietrza. O zgrozo, tynk typu baranek przybrał w części elewacji czerwonawy kolor (powinien to zrobić ze wstydu, a nie z upartego charakteru). Rumieniec pojawił się też w parterze, gdzie zupełnie ahistorycznie obłożono lico ściany czerwonymi płytkami. Nakłamano tak, że projektantowi tej tandety winien wyrosnąć nos jak literackiemu chłopakowi z drewna.
92 urodziny to wiek mocno dojrzały, ale trzeba przyznać, że fason wielu podobnych do kaliskiej poczty gmachów w Polsce i w Europie (zachowanych w oryginalnym kształcie) nie zestarzał się i prezentuje się wciąż niezwykle trendy. Piękno prostoty nie wychodzi z mody, tak jak legendarna „mała czarna”. I chciałoby się wierzyć w to podejście, patrząc na efekty niedawnego kolejnego liftingu elewacji budynku, ale w ostatecznym rozrachunku to niestety kolejny fałsz. Poczta Polska, urząd państwowy, nie stanął na wysokości zadania. Zadania naprawy błędów lat 90. Wymierzonych w przedwojenny modernizm. Zaprzepaszczono szansę na choć częściowe odzyskanie zatraconej szlachetnej postaci architektury. 1:0 dla dykty i chińskiego granitu. Ubolewam, bo wybitny projekt Sadłowskiego traktuje się po macoszemu kolejny raz.
Mateusz Halak
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie