Reklama

Marmury Hitlera w kaliskim parku

13/04/2012 09:12

W 1841 r., według projektu płk inż. Teodora Urbańskiego, powstaje wielki projekt regulacji Prosny. Utworzony niebawem kanał Rypinkowski wyznaczy kształt malowniczej zielonej przestrzeni. W zupełnie innych czasach w tym miejscu powstanie cmentarz żołnierzy radzieckich. Wywołując wiosnę, dzisiaj wracamy do dziejów formowania najmłodszej części Parku Miejskiego

Dzieje teatru są stosunko
    wo dobrze znane. To już trzeci przybytek sztuki scenicznej w tym miejscu (arch. Czesław Przybylski). Powszechnie wiadomo, że kryje on pozostałości obiektu spalonego w 1914 r., projektu Józefa Chrzanowskiego (1900 r.). Czasy tamtego budynku pamiętają kunsztowna krata przy rzece i prowadzące do niej kamienne schodki. Te ostatnie przed I wojną znajdowały się nieco bliżej mostu. Obecny teatr zawiera w sobie jednak dużo więcej elementów wcześniejszego gmachu. Wydaje się, że największy fragment pierwotnych murów kryje tył gmachu, czyli przybudówka (ryzalit) z półokrągłym wejściem. O tym, że widzimy pozostałość po starszej budowli, świadczy pochodzące z czasów odbudowy zdjęcie. Nie ma jeszcze wejścia, ale jest za to półkoliste okno. Uważne oko dostrzeże również pozostałości boniowania i zamurowaną niszę. Te same elementy odnajdziemy na fotografiach teatru sprzed 1914 r. Co ciekawe, właśnie ten fragment jest najpóźniejszym elementem budowli Chrzanowskiego i powstał już po 1900 r. Zamieszczone w 1899 r. w gazecie „Wędrowiec” zdjęcie pokazuje, że tylna część przybytku muz scenicznych była pierwotnie krótsza. Kiedy dokładnie zrealizowano rozbudowę, na razie nie udało się ustalić.

Od tarasu z gryfami
po kamienną pustynię
Urokliwy fragment miasta nie ma chyba szczęścia. Już podczas odbudowy po zniszczeniach w 1914 r. nie udało się w pełni zrealizować zamysłu Czesława Przybylskiego. Przechowywane w kaliskim ratuszu makiety pokazują dwie odmienne od dzisiejszego stanu koncepcje rozwiązania tylnej części gmachu. Pierwsza z nich zakładała budowę monumentalnej kolumnady, druga (częściowo zrealizowana) – schody z balustradą ozdobioną, tak jak cały budynek, dekoracyjnymi wazami. Ostatecznie w 1932 r. powstał taras z ozdobną balustradą. W ten sposób utworzono jeden z ładniejszych fragmentów miasta. Urody miejscu, oprócz klombów, dodawały pochodzące ze spalonego teatru figury Wiktorii (zwanej też Sławą) i gryfów. Dzięki badaniom Makarego Górzyńskiego, możemy dziś stwierdzić, że wszystkie rzeźby parkowe pochodziły ze znanej charlottenburskiej fabryki wyrobów terakotowych Ernsta Marcha. O tym, że Sława była jedną z wielu kopii rzeźby autorstwa Chrystiana Daniela Raucha i że zaginęła wraz z gryfami,  już pisaliśmy. Przypomnijmy, że winą za ich zniszczenie najczęściej obciąża się hitlerowców, ale inne relacje mówią, że figury istniały jeszcze po 1945 r. Kolejna fama głosi, że  jeszcze w latach 60. XX wieku resztki potłuczonych rzeźb dogorywały na teatralnym strychu. Do tego zbioru opowieści niepewnych dodajmy anegdotkę przekazaną nam przez znanego przewodnika PTTK pana Waldemara Pola. Otóż zaraz po wojnie w pobliskim budynku swoją siedzibę miała mieć jednostka NKWD. Żołnierze niechlubnej organizacji za miejsce wypoczynku obrali sobie właśnie teatralny skwerek. Zdarzenie zapamiętano z powodu… nagości opalających się enkawudzistów.
Zaginięcie posągów nie zakończyło złej passy teatralno-parkowego fragmentu Kalisza. Niedawno, w 2010 r., zlikwidowano znajdujący się tu zielony skwerek. Miejsce klombów (przyznajmy uczciwie – zaniedbanych) zajął wybrukowany plac. Według projektu nowe rozwiązanie ma służyć lepszemu przystosowaniu  terenu dla samochodów przewożących dekoracje. Obiecywano, że dzięki likwidacji zieleni i utwardzeniu nawierzchni placyk będzie mógł służyć przedstawieniom plenerowym. Przedstawień nie ma, jest za to parking, smutny pomniczek dzisiejszych potrzeb i aspiracji. Choć można tłumaczyć tę zmianę względami praktycznymi, trzeba stwierdzić, że i bez aut miejsce przypomina kamienną pustynię. Całości obrazu dopełniają drzwi do teatru – godne magazynu. Szkoda, że o najbliższe otoczenie jednego z najpiękniejszych budynków scenicznych w Polsce nie zadbano z taką samą starannością, jak o jego wnętrza. A przecież poprawa tego stanu, nawet przy pozostawieniu nieszczęsnego parkingu, spotkałaby się z wdzięcznością kaliszan. Na razie jest brzydko, a kto nie wierzy, niech porówna obraz współczesny z przedwojennymi fotografiami.

Od Borku-Lasku
do Parku Paderewskiego
Z nieciekawej teraźniejszości wróćmy do przeszłości. Budowa teatru w 1900 r. doprowadziła do uporządkowania przestrzeni między gmachem a kanałem Rypinkowskim. Prace rozpoczęły się zapewne już w 1899 r., kiedy na sztucznej wysepce na Prośnie pojawiła się figura bogini Psyche, również zakupiona w firmie Ernesta Marcha. Rzeźby nie ma, ale pozostała po niej ceglana podmurówka.  Do współpracy przy tworzeniu nowej części parku zaproszono znanego warszawskiego ogrodnika Franciszka Szaniora. „Gazeta Kaliska” z 1900 r. donosiła: „Park nowy zwany także dzikim, tuż za gmachem teatralnym otrzymał kilka malowniczych i cienistych alei , już od kilku dni do porządku doprowadzonych. Również staw sztuczny urządzony między alejami, podnosi uroki tej pięknej miejscowości [miejsca] zwiedzanej obecnie przez mieszkańców miasta i rozkoszujących się balsamicznym zapachem drzew iglastych, w jakie park nowy obfituje. Nowa część parku otrzyma wkrótce obszerniejszą aleję, która otworzy widok z teatru na wodospad rypinkowski”.  Na planie z 1910 r. widać centralną aleję i niewielki okrągły placyk (dziś stoi tu obelisk radzieckich gierojów). Wtedy też prawdopodobnie powstały dwa drewniane mostki z ozdobnymi wazami, na których często fotografowali się kaliszanie.
Kłopotliwa jest kwestia nazewnictwa. Wspomniany plan nazywa to miejsce zwyczajnie parkiem miejskim. W innych źródłach często przewijają się nazwy Borek-Lasek, Nowy Park, a nawet – plan z 1931 r. – Mały Park. Zamieszanie powoduje przyłączenie w 1912 r., jako kolejnego Nowego Parku, tzw. łęgu rypinkowskiego, czyli obecnego ogródka jordanowskiego (ruchu drogowego). W 1923 r. teren Borku-Lasku uporządkowano i nazwano Parkiem im. Jana Paderewskiego. Jak zwykle, likwidacja starego i bardzo gęstego drzewostanu wywołała olbrzymie kontrowersje. „Tymczasem co widzimy? Powstaje w czyjejś głowie idea wycięcia lasku, który dostarcza miastu trochę ozonu” – napisze krytykujący radę miejską były prezydent Jan Michalski. Z racji położenia na obniżonym terenie Park Paderewskiego był często zalewany przez Prosnę. Z zimy 1939 r. pochodzi zdjęcie (ze względu na prawa autorskie nie możemy go reprodukować) z parkiem zamienionym w jezioro i wodą podchodzącą już pod balustradę przy teatrze.

Relikty Kancelarii Rzeszy i zagadka złamanej kolumny
Wejście 23 stycznia 1945 r. wojsk radzieckich do Kalisza  po raz kolejny zmieniło charakter Parku Paderewskiego. Na jego terenie pochowano żołnierzy armii 1 Frontu Białoruskiego. Do nich  dołączyły też ciała żołnierzy walczących o Wrocław, zmarłych w szpitalu polowym w Kaliszu. Podobno przy wykopywaniu mogił okazało się, że teren jest straszliwie podmokły, dlatego zwłoki wrzucano bezpośrednio do wody. W sumie złożono tutaj szczątki około 309 osób (dane niepewne), z czego zidentyfikowano 179. Wśród żołnierzy była jedna kobieta – sanitariuszka N. Graczewa. Okoliczności powstania cmentarza mauzoleum są mocno niejasne. Jako twórca koncepcji jest podawany architekt Antoni Karolak, pracami kierowali Rosjanie, płk S. A. Kotlarow i kap. K. I. Nowikow.
Pewne światło na historię poległych żołnierzy radzieckich rzuca tekst Anny Frątczak z Życia Kalisza pt. „Wolny Kalisz”:
„...Procentowych trunków Rosjanie węszyli wszędzie. – Jak szli do Kalisza od strony Turku, grabili po drodze wszystkie poniemieckie majątki. Matka zięcia pracowała w szpitalu polowym, utworzonym w budynku II LO. Wystraszona czekała na rannych. Tymczasem już pierwszego dnia do szpitala zwozili Ruskich, ale nie rannych, tylko… zatrutych spirytusem drzewnym, którego Niemcy używali jako paliwa. Mało który przeżył. Jeden, przeczuwając śmierć, prosił sanitariuszkę: „Napiszy mojej matieri, szto ja pogib w boje”. W tych „bojach” poległo około kilkudziesięciu żołnierzy – opowiada Eugeniusz Waszak. Gdzie ich pochowano?
Najciekawszą informację na temat nekropolii podają niemieckojęzyczne strony internetowe. Można na nich wyczytać, że do budowy tzw. bram zwycięstwa wykorzystano marmurowe okładziny z siedziby Hitlera, tzw. Nowej Kancelarii Rzeszy w Berlinie. Inną zagadkę kryją groby dwóch „Bohaterów Związku Radzieckiego” - majora Iwana Żidkowa i pułkownika Iwana Dowydenki. Charakterystyczne złamane kolumny przeniesiono z któregoś ze starych kaliskich cmentarzy. Świadczy o tym sygnatura przedwojennego kamieniarza Alfreda Fiebigera i krzyż widoczny po drugiej stronie kolumny Żidkowa. W latach 90. XX w. ktoś skradł znajdujące się tu marmurowe tablice. Wtedy też okazało się, że tablica Żidkowa zasłaniała inskrypcję poświęconą żołnierzowi niemieckiemu poległemu w Rosji podczas I wojny światowej. Czyżby świadomy akt zemsty? Niestety, nikt  nie zatroszczył się o zachowanie lub choćby przepisanie inskrypcji, którą po prostu zeszlifowano. Kogo pierwotnie upamiętniał pomnik, pozostanie tajemnicą.

Anna Tabaka, Maciej Błachowicz

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do