
W Centrum Rysunku i Grafiki im. Tadeusza Kulisiewicza w Kaliszu można oglądać wystawę „Kulisiewicz i Rivera”, obrazującą kontakty artystyczne pomiędzy kaliskim artystą a środowiskiem meksykańskich muralistów.
Na wystawie pokazane są fotografie z pobytu Tadeusza Kulisiewicza w Meksyku. Widać na nich znane postacie ze świata kultury i polityki. Są m.in. Miquel Alvarez Acosta, Ignacio Aguirre, Jaime Torres Bodet, Luis Cardoza y Aragon, Jose Angel Ceniceros, Francisco Goitia, Enrique Gottdiener Soto, Celestino Gorostica, Jose Chavez Morado, Ignacio Marquez Rodiles, Rosendo Soto Alvarez. Uzupełnienie stanowią cztery rysunkowe szkicowniki, korespondencja od meksykańskich przyjaciół, recenzje prasowe, katalogi wystaw oraz rysunki z cyklów „Meksyk 1957” i „Moja historia sztuki”, zainspirowanego prekolumbijskimi rzeźbami.
W Meksyku dwukrotnie
Urodzony w Kaliszu Kulisiewicz, wybitny rysownik i grafik, był w Meksyku dwukrotnie, w 1957 i 1959 r., podczas wizyt organizowanych przez polskie poselstwo w Meksyku. W 1957 r. spotkał się m.in. z Diego Riverą i Davidem Alfaro Siqueirosem, podczas drugiej wizyty składał wiązanki kwiatów na grobach Rivery i Jose Clemente Orozco, zwiedzał dom Fridy Kahlo w towarzystwie Ruth Rivery, odwiedził także Francisco Goitia w Xochimilco. Z podróży tych Kulisiewicz przywiózł rysunkowe szkicowniki, fotografie oraz kolekcję prekolumbijskich rzeźb podarowanych polskiemu rysownikowi m.in. przez Riverę.
Zagadkowa notatka
„Krzesło. Wielu ludzi odwiedziło nasz dom. Na tym krześle siedział Diego Rivera, Siqueiros, Brecht, Helena Weigel” – niedatowana odręczna notatka T. Kulisiewicza pochodząca z jego pracowni znawców życia artysty może przyprawić o zawrót głowy, bo zawodowe kontakty kaliszanina z niemieckim dramaturgiem i jego żoną, aktorką, są dość dobrze znane. Zdecydowanie mniej wiadomo na temat związków urodzonego w Kaliszu grafika z meksykańskimi muralistami. – Od tej notatki wszystko się zaczęło, zaczęły się nasze poszukiwania. Zadałyśmy sobie pytanie, czy to w ogóle możliwe, że Rivera był w Polsce, w warszawskiej pracowni Kulisiewicza. Było to możliwe tylko w jednym czasie – w 1955 r., kiedy była przygotowywana wielka meksykańska wystawa w Warszawie, która potem jeździła po kilku miastach Polski –powiedziała podczas wernisażu Anna Tabaka, kurator wystawy. – Wtedy, w tamtym czasie, ta czołówka polskich muralistów była promowana i pokazywana. Dlatego też oni tutaj byli, ze względów politycznych. Z tych też względów ważne były również kontakty artystów z artystami. Ale jeżeli na początku te kontakty były sterowane polityką, to potem doszło do wielkich fascynacji artystycznych. I to te fascynacje widać na ścianach Centrum Rysunku i Grafiki, gdzie prezentujemy cykl meksykański Kulisiewicza – dodała A. Tabaka. Jej zdaniem prezentowane rysunki należą do najlepszych powojennych prac Kulisiewicza, na co niewątpliwie miały wpływ meksykańskie inspiracje. – To jest ten moment, kiedy na pracach Kulisiewicza pojawia się kolor.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie