
– Jaki był sens wydawania pieniędzy, zapewne niemałych, na coś co powinno służyć dzieciom i młodzieży a jest zamknięte na głucho – bulwersuje się kaliszanka, która wraz z córką odeszła z „kwitkiem” spod bramy Miasteczka Ruchu Drogowego przy ulicy Granicznej
Przekonana, że okres panedmicznych obostrzeń na wolnym powietrzu przeszedł do historii, na prośbę córki wybrała się do miasteczka w ubiegły wtorek. Ale choć była dopiero 18.30, dostępu do atrakcji miasteczka bronił potężny łańcuch na bramie od strony ulicy Podmiejskiej. – Tymczasem sąsiedni Orlik tętnił życiem – zaznacza i dziwi się. – Dlaczego boisko może działać a miasteczko nie? Dla kogo to pobudowano, zapewne niemałym kosztem. Czy ma zarastać chwastami? – mnoży pytania zbulwersowana kaliszanka.
Mirosław Przybyła, dyrektor kaliskiego Ośrodka Sportu Rehabilitacji i Rekreacji, któremu miasteczko podlega wyjaśnia, dlaczego obiekt nie może pozostać bez nadzoru. – Z prostego powodu – zaczęli interesować się nim amatorzy tanich trunków. Dlatego obiektami – miasteczkiem oraz Orlikiem – opiekują się instruktorzy. W trakcie roku szkolnego, w dni powszednie, miasteczko czynne jest od 15 do 21.30 a w okresie wakacyjnym od rana do wieczora – wyjaśnia szef OSRiR i przypomina, że wejście do miasteczka znajduje się nie od strony ulicy Podmiejskiej ale z drugiej strony – od strony Orlika.
O tym jednak nie wszyscy wiedzą, a z pewnością ci, którzy korzystają z obiektu po raz pierwszy. Tabliczka z informacją na bramie od strony Podmiejskiej rozwiąże problem. (pp)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie