
Jarosław Wanga, rolnik mający gospodarstwo w miejscowości Szulec w gminie Opatówek, nie tylko został wybrany Rolnikiem Roku 2014. Pełnił również zaszczytną funkcję starosty dożynek prezydenckich, które w miniony weekend odbyły się w Spale
Swoją przygodę z rolnictwem Jarosław Wanga zawdzięcza dziadkowi. – Dziadek zaczynał od owoców, które uprawiał w swoim gospodarstwie w Nędzerzewie. Posiadał około 12 hektarów obsadzonych sadami, ale także malinami – wspomina. Z biegiem czasu gospodarstwo się zmieniało. Przejął je ojciec pana Jarosława i przekształcił w gospodarstwo warzywnicze. Stopniowo powiększane, rosło w siłę. Obecnie 60-hektarowym gospodarstwem zajmuje się nie tylko pan Jarosław. Pomagają mu także jego żona Aleksandra oraz brat Krzysztof z żoną Joanną. Uprawiają warzywa gruntowe, takie jak marchew, seler, buraki czerwone, kapusta biała i czerwona, pietruszka czy cebula. Warzywa z ich upraw wędrują do supermarketów w całej Polsce. – Duży producent i duży odbiorca zawsze się znajdą – żartuje pan Jarosław. – Rynek jest chłonny, a duży odbiorca ma zazwyczaj problem, by kupić dużą partię jednolitego towaru. U nas takową dostanie.
Z pomocą funduszy
Dzisiaj klienta hurtowego nie satysfakcjonuje jedynie sam towar. Nawet ten najlepszej jakości. Taki klient stawia przed wytwórcami spore wymagania. Zamawia towar zapakowany w tacki i opakowania różnej wielkości. Dlatego, w miarę możliwości, państwo Wanga starali się unowocześniać swoje gospodarstwo. Przy wsparciu unijnych funduszy kupili specjalistyczne maszyny.
Ich gospodarstwo, nastawione wyłącznie na produkcję warzyw, jest jednym z nielicznych w byłym województwie kaliskim. Dziennie, w zależności od zapotrzebowania, wywożą do odbiorców ze swojego gospodarstwa nawet do 100 ton warzyw. Jak podkreślają, pracy na roli jest mnóstwo. Szczególnie w okresie wiosennym i jesiennym. Obecnie zatrudniają 4 osoby. Przy zbiorach pomaga więcej, gdyż wtedy czas gra olbrzymią rolę, ze względu na niepewność pogody. – Przy warzywach jest bardzo dużo pracy. Cały rok trzeba zabiegać o to, by były nawodnione i nawożone. Chwila nieuwagi i można przegapić okres nawodnienia. Musimy dbać o plony, gdyż nasi odbiorcy mają wygórowane wymagania. Zdecydowanie najtrudniejszym zadaniem jest zbiórka kapusty, która wykonywana jest ręcznie. Trzeba uważać, by nie uszkodzić jej delikatnych główek. Do obierania kapusty jako jedni z niewielu w Polsce mamy maszynę, w której podmuch wiatru zdejmuje liście kapusty. To dla nas spore ułatwienie – podkreśla Aleksandra Wanga, która dodaje, że lato jest okresem spokojniejszym, choć tegoroczne – ze względu na suszę i wysokie temperatury – nie było wcale błogim okresem.
– Wszystkie grunty w naszym gospodarstwie są nawadniane, ale i tak nie było łatwo. Wysokie temperatury spowodowały bowiem spowolnienie wzrostu roślin – dodaje Jarosław Wanga.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie